- Świat składa się z
dwóch wymiarów, odpowiadających sobie niczym lustrzane odbicia. Pierwszy z nich
to Assiah, świat w którym żyjemy. Drugi to Gehenna, świat zamieszkany przez
demony. Zwykle podróż czy jakikolwiek inny kontakt między nimi nie jest możliwy
jednak demony mogą przekraczać ową granicę opętując cokolwiek w naszym świecie.
Ludzi zdolnych do odsyłania demonów do
ich macierzystego świata nazywamy egzorcystami (...)
Lekcja trwała a w mojej głowie rodziło się mnóstwo pytań. Jak
wygląda Gehenna? W jaki sposób demony przenikają do naszego świata? Jak daleko
sięga demoniczne opętanie i czy to opętanie sprawiło, że jestem tym, czym
jestem? I czy ta cała zabawa w egzorcyzmy nie jest jedną wielką stratą czasu
skoro demony zostają tylko odesłane do Gehenny skąd mogą powrócić. Przez głowę
przebiegła mi szaleńcza myśl – czy demony mają duszę? I jeżeli tak... czy
znaczyłoby to, że jako jedyna osoba na świecie byłabym teoretycznie w stanie
zabijać demony zamiast tylko je odsyłać? Kąciki moich ust uniosły się do góry,
ale szybko doprowadziłam się do porządku. To nie było normalne. Coś musiało być
nie tak z moją psychiką, jeżeli myśl o definitywnym i nieodwołalnym zabiciu
żywej istoty wprawiała mnie takie emocje. Nawet, jeżeli ową istotą miał być
demon. Co się ze mną działo?!
- Ktoś z szanownej
młodzieży wie, jaki warunek trzeba spełnić by być w stanie dostrzec demony? - nauczyciel
rozejrzał się po klasie – Tak, słucham
pana.
Zerknęłam do tyłu. Fioletowowłosy chłopak opuszczał właśnie
podniesioną dłoń a następnie wstał a miejsca i pewnym siebie tonem powiedział:
- Ludzie zaczynają
widzieć demony po otrzymaniu zadanej przez demona rany lub złapaniu powstałej
przez kontakt z demonem choroby. – po czym zasiadł ponownie na swoim
miejscu a jego mina wskazywała, że nie uważa by lekcja był warta jego uwagi.
- Doskonale. Otrzymanie Mashō,
zwanego również Temptaint czyli duchowej skazy sprawia, że poszkodowana osoba
jest w stanie już do końca swojego życia widzieć demony. – kontynuował nauczyciel
– Jest to oczywiście warunek konieczny
dla osoby aplikującej by w przyszłości zostać egzorcystą. Czy jest w klasie ktoś,
kto jeszcze tego typu kontaktu z demonem nie doświadczył?
I tym razem ku mojemu zaskoczeniu rękę podniósł fioletowowłosy
chłopak. Najwidoczniej wiedza o demonicznym świecie i nadmierna pewność siebie
nie szła w jego przypadku w parze z doświadczeniem. Obok rękę w górze trzymał
także jeden z bliźniaków, co jak zauważyłam wywoływało na twarzy jego brata
ironiczny uśmiech.
- Dwie osoby. Shinse
Katou i Aro Mishima... – zapytał
nauczyciel sprawdzając nazwiska na liście.
- Dage Mishima, Aro to
ja. – wtrącił drugi z bliźniaków, lekko rozdrażniony pomyłką nauczyciela.
- Ah tak. – nauczyciel
zerknął jeszcze raz na listę po czym wyjął z nesesera niewielką menzurkę
wypełnioną ciemno-czerwonym, gęstym płynem. – Dobrze, załatwmy to szybko. Podczas wakacji w szkole zadomowiły się
demony niższego rzędu zwane hobgoblinami. Wykorzystamy je w naszej małej
ceremoni. To zepsuta zwierzęca krew. – potrząsnął menzurką – Gdy gobliny czują jej zapach bez
zastanowienia zmierzają do miejsca gdzie jest rozlana.
Oparłam się o ścianę by mieć dobry widok na całą klasę i
skrzyżowawszy ramiona na piersi z zadowoloną miną obserwowałam twarz nijakiego Katou,
która stawała się coraz bardziej blada. Jego pewność siebie gdzieś uleciała.
Jasne, rozumiałam jego przerażenie – lada chwila miał stać się celem dla
demona, którego początkowo – zgodnie z tego, co sam powiedział – nie będzie w
stanie nawet zobaczyć. Ale jednocześnie czułam satysfakcję. Ma za swoje. Może
gdyby nie zadzierał nosa miałabym dla niego więcej współczucia.
Drugi chłopak również pobladł ale nie wydawał się aż tak
przerażony. Ciekawa byłam, czy tylko gra by nie wyjść na tchórza czy też po prostu wiedział już co go czeka z
opowieści brata.
- Podejdźcie tutaj
chłopcy. Bez obawy. To procedura,
którą powtarzamy co roku. – powiedział mężczyzna a gdy ci wykonali jego
polecenie podał im po kawałeczku papieru, uchylił lekko menzurkę, wysączył po
kropli płynu na trzymane przez nich karteczki i zamknął pojemnik po czym
schował resztę płynu do nesesera. – Tyle
wystarczy. Zapach nie powinien być dość silny by pojawiły się więcej niż dwa
lub trzy gobliny. Wszystko, co musicie zrobić to stać spokojnie aż poczujecie
ból, wtedy możecie odrzucić od siebie próbki a ja odwołam stworzenia.
Poczułam obrzydliwy smród (zepsuta zwierzęca krew? Mają
pomysły...) a po chwili zauważyłam jak przez tylnią ścianę sali przenikają trzy
fioletowo-zielone stworzenia. Przypominały trochę małpy jednak miały
zdecydowanie zbyt duże głowy, szpiczaste zęby i wytrzeszczone, okrągłe jak
ping-pongi oczy. „Jej, jakie słodkie!”
– odezwała się białowłosa dziewczyna a ja zaczęłam przyglądać się stworzeniom
uważniej zastanawiając się co koleżanka w nich widzi. Nie wyglądały szczególnie
groźnie, to musiałam przyznać ale zdecydowanie nie trzymałabym czegoś takiego
jako zwierzątka domowego.
Widząc moje intensywne spojrzenie istoty zatrzymały się nagle najwyraźniej
nie wiedząc, co robić. Jakby w obłędzie spoglądały to na mnie to na mnie to na
stojących w bezruchu na środku sali chłopców.
- Panie profesorze, co
się dzieje? – zapytał drugi z bliźniaków, ten który został w ławce. Patrzył
na istoty.
- Nie wiem, nigdy się
tak nie zachowywały. – wzrok profesora padł na mnie a jego mina wskazywała
na to, że uważa, że wszystko to jakimś cudem moja wina. Rozzłościłam się.
- Może wyjdę z sali?
– stwierdziłam sarkastycznie po czym mruknęłam pod nosem – Głupie stworzenia. I co się tak gapicie? Przecież was nie zaatakuję.
Jakby w reakcji na moje słowa istoty ruszyły się i omijając
mnie szerokim łukiem przeleciały w powietrzu podlatując do wciąż stojących w
bezruchu chłopaków. Nauczyciel zatrzymał jedno ze stworzeń pryskając w nie jakimś
bezbarwnym płynem, którego buteleczkę trzymał teraz w dłoni (podejrzewałam, że
to woda święcona) a dwa pozostałe rzuciły się na trzymane przez chłopaków
karteczki. Pazury istot zadrasnęły skórę na rękach chłopaków a ci syknęli z
bólu i niemal jednocześnie odrzucili od siebie papier. Ich oczy powiększyły
się, gdy zobaczyli wreszcie po raz pierwszy znajdujące się tuż przed nimi
istoty.
- „A dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka” – po klasie
rozniósł się głos nauczyciela a
powietrze wokół mężczyzny wypełniło się dziwną energią gdy recytował słowa.
Stworzenia zaskrzeczały i spróbowały uciec, ale już po kilku sekundach
przemieniły się w dym.
- Stary Testament,
Księga Mądrości, Rozdział 3, wers 1. Każdy demon posiada tak zwany fatalny wers
który sprowadza na niego zgubę. Będziecie się uczyć o nich na zajęciach ze
Świętych Pism. Egzorcystów używających wersów ze świętych ksiąg jako swojej
głównej broni przeciw demonom nazywamy Aria. Jest to jedno z mistrzostw, przed
których wyborem zostaniecie postawieni pod koniec roku. – wyjaśnił
mężczyzna wyciągając z nessesera apteczkę. Oblał ręce chłopaków czymś, co
wyglądało jak najzwyklejsza woda utleniona i podawszy im po plastrze odprawił
ich do ławek a sam zajął się zbieraniem swoich rzeczy do torby. - Demony zostały podzielone na 8 królestw
według ich powinowactwa z żywiołem lub elementem, każdy rodzaj posiada swoje
specyficzne silne i słabe strony. W królestwach panuje ściśle określona
hierarchia a na czele każdego z nich stoi wysokiej klasy demon. Gobliny należą
do królestwa ziemi i są jednymi z najsłabszych stworzeń swego rodzaju. Ale
więcej na ten temat opowiem na następnych zajęciach. Na dziś jesteście wolni.
Ledwie nauczyciel opuścił salę wokół mnie rozległy się głosy:
- Świetna lekcja!
Początkowo trochę się nudziłem, ale ta cała sytuacja z demonami była ekstra! Naprawdę
dobrze zrobiłem dołączając do tej szkoły. – zawołał Katou, najwidoczniej
już zapomniał o tym, że jeszcze kilka minut wcześniej trząsł się jak osika.
- Widziałem jak trzęsłeś
portkami na samą myśl, że mają cię zaatakować. Ciekawe jak byś zareagował gdyby
pojawił się naprawdę silny demon. – powiedział sarkastycznie jeden z
bliźniaków, ten bez plastra na dłoni – To
były tylko gobliny. To tak jakbyś
zachwycał się myszą czy czymś takim. Otrzymałem od nich Mashō mając 11 lat i
jakoś sobie poradziłem.
- Taa, fes sobie
poradziłeś. – odpowiedział drugi z bliźniaków z wyraźną ironią w głosie - Uciekałeś gdzie pieprz rośnie. Dopiero
starzy się ich pozbyli.
- Uciekłem, bo nie wiedziałem
jak z nimi walczyć a odgonić się ich nie dało. Tych istot po prostu nie sposób
przestraszyć. W każdym razie tak mi się zdawało. – chłopak przerzucił wzrok
na mnie i zaśmiał się – Ciekaw jestem co ona im takiego zrobiła że
bały się poruszyć.
Spojrzenia wszystkich skierowały się w moją stronę a ja lekko
pobladłam. Więc też uznali, że demony zareagowały tak na mnie... niedobrze... oj,
niedobrze...
Przywołałam na twarz fasadę uśmiechu.
- Najwidoczniej uznały,
że groźna ze mnie egzorcystka. - odparłam pilnując by w moim głosie brzmiał
śmiech. Całkiem nieźle mi to wyszło, byłam coraz lepsza w kontrolowaniu emocji.
- A ja myślę, że po
prostu popatrzyły na ciebie i doszły do wniosku, że mamy już w klasie jednego demona.
– stwierdziła białowłosa dziewczyna. Jej głos brzmiał przyjaźnie a oczy
wciąż błyszczały z zachwytu. Uśmiechała się od ucha do ucha. Z tą dziewczyną
definitywnie było coś nie tak.
Poczułam narastającą panikę. Nie minął jeden dzień a już
nazwano mnie demonem. Jak miałam się z tego wyplątać?
- Demona? – z
zażenowania przygryzłam wargę co tylko jeszcze bardziej uwidoczniło moje kły – Jeżeli chodzi ci o mój wygląd to to tylko
mutacja genetyczna. Nie jestem z tym jedyna, nawet w tej szkole. Chociażby
dyrektor...
-Dyrektor to w ogóle
jakiś demon wcielony, widzieliście jego ciuchy? – przerwał mi Katou a cała
klasa ku mojej uldze wybuchnęła szczerym śmiechem. Cała klasa... za wyjątkiem okularnika.
- Demony to nie temat do
żartów.- syknął chłopak. – To
bezlitosne stworzenia. Demony zabiły moich rodziców!
Przed oczami przeniknęło mi wspomnienie mojego pierwszego
kontaktu z demonem. Gdyby nie to, że zdołałam wykorzystać uśpioną we mnie moc z
pewnością moja mama a możliwe, że i ojciec podzieliliby los rodziców chłopaka. Być
może pomysł z definitywnym zabijaniem demonów nie był jednak taki zły...
- My również straciliśmy
w ten sposób bliskie osoby. – stwierdził jeden z bliźniaków - Nasz dziadek i wujostwo zginęli z rąk demona.
- Ale nie odebrało nam
to poczucia humoru. – dokończył drugi – W
końcu najlepszym sposobem na
pokonanie strachu jest śmiech.
Gdy niedługo później opuściłam klasę i udałam się wzdłuż
korytarza szukając drzwi, których mogłabym użyć jako portalu usłyszałam za sobą
dziewczęcy głos.
- Hej! Nie przedstawiłam
się. Jestem Yumi Hiroyuki. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. –
powiedziała białowłosa koleżanka i potrząsnęła moją dłonią zanim zdążyłam
zareagować – Przepraszam za to co
wcześniej powiedziałam, trochę się wygłupiłam. Wygląda na to, że próbujesz
zachować to kim jesteś w sekrecie.
Najwidoczniej była święcie przekonana, że jestem demonem i ...
podobało jej się to!
- Naprawdę nie wiem o
czym mówisz. - odparłam znikając za najbliższymi drzwiami. Nie miałam
zamiaru potwierdzać jej przypuszczeń.
Heej ~
OdpowiedzUsuńZnowu przybyłam, po lekkiej przerwie. Niedługo postaram się wszystko nadrobić ^^ W sumie to nwm czy czytasz jeszcze moje komentarze, ale trudno, wiem, że nawet fakt, że są komentarze pod rozdziałami sprawia, iż autor od razu czuje się lepiej ^^
Ale już nie przynudzam dłużej ; )
"jest możliwy jednak " <- przecinek przed "jednak".
"Lekcja trwała a w mojej" <- przecinek przed "a".
" choroby. – po" <- "Po" wielką literą.
"demony. – kontynuował " <- bez kropki.. chyba..
"nauczyciel – Jest" <- kropka po "nauczyciel".
" ja. – wtrącił " <- bez kropki.
"tak. – nauczyciel " <- "nauczyciel" wielką literą.
"na listę po czym" <- przecinek przed "po".
"ciemno-czerwonym" <- "ciemnoczerwonym".
"krew. – potrząsnął" <- "potrząsnął" wielką literą.
"roku. – powiedział" <- bez kropki.
"to na mnie to na mnie" <- wkradło Ci się powtórzenie.
"zachowywały. – wzrok" <- "wzrok" wielką literą.
"że uważa, że" <- powtórzenie "że", drugie mogłaś zastąpić np. "iż".
"nosem – Głupie" <- kropka po "nosem".
"wers który" <- przecinek przed "który".
" roku. – wyjaśnił mężczyzna wyciągając" <- bez kropki, przecinek przed "wyciągając".
"szkoły. – zawołał" <- bez kropki.
"demon. – powiedział" <- bez kropki.
"dłoni – To" <- kropka po "dłoni".
"poradziłeś. – odpowiedział" <- bez kropki.
"głosie - Uciekałeś" <- kropka po "głosie".
"zdawało. – chłopak" <- "chłopak" wielką literą.
"się – Ciekaw" <- kropka po "się".
"egzorcystka. - odparłam" <- bez kropki.
"demona. – stwierdziła" <- bez kropki.
"Demona? – z" <- "z" wielka literą.
"kły – Jeżeli" <- kropka po "kły".
"żartów.- syknął" <- bez kropki.
"osoby. – stwierdzi" <- to samo.
"humoru. – dokończył" <- tu również.
"drugi – W" <- kropka po "drugi".
No ogółem dalej brakuje mi akapitów x.x taak.. trochę się tego poczepiam T.T Pamiętaj, że jeśli wypowiedź zaczynasz wielką literą to musi stać tam kropka w sensie "coś tam - coś tam. - Coś tam".
Mam takie ogółem pytanie co do wersu zguby, który napisałaś: sprawdziłaś jakoś jaki mają wers ? Czy tak po prostu napisałaś ? ;o Bardzo mi się podoba, że piszesz takie długaśne rozdziały *.* Naprawdę masz za to wielgachny plus... w sumie ja tu nie widzę żadnych minusów xd Piszesz o Ao No Exorcist, piszesz genialnie, masz boski pomysł i do tego piszesz długie rozdziały. Normalnie kocham Cię *.* <3 Niedługo skomentuję kolejny rozdział, możne jeszcze dzisiaj ^^
Pozdrawiam i życzę wielkiej weny ~Szalony Kapelusznik~
Manon.