wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 6 – Pierwsza walka



Pobiegłam do pokoju i przebrałam bluzkę. Nie chcąc tracić czasu wzięłam kamizelkę i krawat do ręki (swoją drogą ciekawe kto wymyślił, żeby dziewczyny nosiły krawat – ale była to jedyna część mundurka w moich ulubionych kolorach: czarnym i czerwonym która wyglądała w miarę normalnie więc nie zamierzałam wybrzydzać) po czym zbiegłam na dół by dołączyć do Yukio. Zajęło mi to wszystko może minutę. W czasie, gdy Yukio pokazywał mi jak powinnam zawiązać krawat dołączył do nas Rin. Miał na sobie ciemne spodnie, białą koszulę i podobny do mojego krawat, w ręce trzymał ciemną marynarkę. Na plecach wciąż miał przymocowany czerwony futerał.
Żaden z chłopców nie skomentował tego, że wciąż miałam na sobie jeansy.
- Słuchajcie. To, że was ze sobą zabieram oznacza, że macie wykonywać moje polecenia. Zrozumiano? – powiedział poważnym tonem Yukio spoglądając przede wszystkim na brata.
- Tak jest, sensei! – Rin przyłożył dłoń do czoła jakby salutował a w jego głosie dosłyszałam fałszywą nutę. Nie miał zamiaru słuchać brata, to było pewne.
- Oczywiście. – odpowiedziałam patrząc z zainteresowaniem na Rina.
- Erika. - Yukio zwrócił się teraz do mnie upewniając się uprzednio, że patrzę już na niego i słucham uważnie tego co mówi - Zabieram cię tylko dlatego, że wyglądasz na inteligentną osobę. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz mojego zaufania i nie zrobisz czegoś głupiego. Jesteś tylko Page który na dodatek nie rozpoczął jeszcze treningu więc jeżeli ci się coś stanie będę miał poważne kłopoty. Na misje kwalifikują się dopiero uczniowie o randze Exwire.
- Będę na siebie uważać. Obiecuję. – odparłam pewna, że nic mi nie będzie. Yukio mówił przecież, że to łatwe zadanie a gdyby okazało się, że jest inaczej mogłam przecież wezwać na pomoc moje płomienie.
Okularnik poprowadził nas poza teren szkoły, a następnie gęstą ścieżką przez las. W końcu dotarliśmy do jakiejś groty.
- Wśród mieszkańców miasta krążą pogłoski, że w grocie mieszka „potwór”, osoby które miały z nim kontakt i otrzymały duchową skazę zeznają, że widzieli tu ogromną ćmę lub nietoperza. Podejrzewamy, że jest to Chuchi, demon niskiej rangi. Zwykle pozwalamy im żyć, wiemy nawet o ich gnieździe w głębi tego lasu ale ten osiedlił się zbyt blisko miasta i może zagrażać ludziom. - wyjaśnił Yukio. – Nie mam jednak pewności co do prawdziwej natury stworzenia więc wejdę do jaskini sam. Jeżeli przypuszczenia się potwierdzą zawołam was i pozwolę uczestniczyć w likwidacji zagrożenia. Póki co zostańcie na zewnątrz.
Następnie chłopak wszedł do jaskini znikając w ciemności.
- O nie! Jeżeli myślisz, że weźmiesz na siebie całą zabawę to się grubo mylisz! – krzyknął Rin i ruszył za bratem. Nie chciałam zostać sama na zewnątrz więc podążyłam za nim.
Weszliśmy do ciemnego, naturalnego korytarza. Było zaskakująco cicho a po Yukio nie było widać żadnego śladu. Przecież wszedł do groty niespełna 5 sekund przed nami! Nagle światło słońca oświetlające wnętrze jaskini zza naszych pleców zgasło i otoczyła nas nieprzenikniona wzrokiem ciemność. Odwróciłam się próbując wymacać drogę powrotną ale szybko odkryłam, że w miejscu przez które weszliśmy znajduje się teraz lita ściana.
- Cholera, nic nie widać... – powiedział Rin jakby do siebie a jego głos brzmiał niepewnie, wyraźnie nad czymś się zastanawiał.
Wtedy usłyszałam szelest i coś otarło się o moją rękę. Pisnęłam ze strachu i przywołałam do dłoni mały ognik pragnąc odzyskać wzrok. Korytarz pokrył się znaną mi iluminacją. Rin spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem a ja tylko wzruszyłam ramionami. Mephisto określił dość wyraźnie, że w przypadku Rina Okumury nie muszę kryć się ze swoją mocą więc nie obeszło mnie zbytnio to, że właśnie się przed nim zdradziłam. Bardziej martwiło mnie jak szybko przywołałam płomienie - to nie była moja świadoma decyzja a efekt strachu. Będę musiała nad tym popracować. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - przynajmniej teraz mogliśmy widzieć.
- Coś otarło się o moje ramię. Chyba uciekło w tamtym kierunku. – wyjaśniłam starając się by mój głos brzmiał tak jakby nic się nie stało i uniosłam płomyk by lepiej widzieć korytarz z prawej strony. Na jego końcu coś się poruszyło. – Jak myślisz, to ten demon, o którym mówił Yukio?
- Nie wiem. – stwierdził chłopak z wahaniem po czym dodał - Ale chętnie się dowiem. – i ruszył w głąb korytarza po drodze zdejmując z pleców futerał. Obejrzałam się jeszcze przez ramie by zerknąć na wejście do jaskini (miejsce to nie różniło się teraz od reszty ściany, nie licząc śladu po prowadzącej tam ścieżce) a następnie, nie mając większego wyboru ruszyłam za towarzyszem.
Szłam kilka kroków za chłopakiem, korytarz wydawał się być czymś w rodzaju koryta dawno wyschniętej podziemnej rzeki. Często natykaliśmy się na oszlifowane przez wodę głazy a powierzchnia, po której szliśmy (sprawiająca wrażenie zaschniętego mułu) wyraźnie pokazywała kierunek płynącej tu niegdyś wody. Zauważyłam, że korytarz jest zaskakująco prosty (zawsze myślałam, że naturalne jaskinie mają wiele wnęk czy bocznych korytarzy) a w niektórych miejscach charakterystyczne ślady po strumieniu wody zdają się wypływać bezpośrednio ze ściany. Na dodatek towarzyszyło mi uczucie bycia obserwowaną, które raczej nie miało związku z odczuwanym przeze mnie lękiem, bo ten starałam się kontrolować.
- Rin, zaczekaj. Z tym tunelem jest coś jest nie tak. Jestem pewna, że z tej ściany wypływał kiedyś spory strumień, ale nie widżadnej dziury, przez którą woda mogłaby się przedostawać. – powiedziałam wskazując na jedną ze ścian. Jej dolna krawędź stykała się z nieregularnym podłożem bez śladu jakiejkolwiek erozji. Podeszłam do tego miejsca i dotknęłam dłonią skały. Zdawała się być solidna i z pewnością materialna.
Za ścianą usłyszałam stłumiony okrzyk.
- Erika, Rin?! Mówiłam przecież, że macie zostać na zewnątrz! – był to głos Yukio.
- Cóż, najwyraźniej nie mieliśmy zamiaru czekać. – odpowiedział Rin bez cienia poczucia winy.
- Słuchaj, Rin. To nie zabawa. Nie wiem, czym jest ten demon, ale to z pewnością nie Chuchi a te zablokowane korytarze mogą wskazywać nawet na robotę jakiegoś silnego demona z królestwa ziemii. To nie zadanie dla początkującego Exwire ani tym bardziej dla Page! Zabieraj Erikę i czekajcie na zewnątrz!
- Nie damy rady. – wtrąciłam – Wejście do jaskini zostało zamknięte w taki sam sposób jak ta ściana.
Nagle za sobą usłyszałam szelest a Rin odwrócił się gwałtownie, wyciągnął rękę jakby próbował mnie przed czymś osłonić. Odwróciłam się. Staliśmy twarzą w twarz ze sporym, czarnym nietoperzem o pokrytych czymś w rodzaju puchu skrzydłach, na których widoczne były fioletowe wzory. Chłopak zerknął na mnie czy raczej na mój płomień a jego mina mówiła, że intensywnie nad czymś się zastanawia. W ręce trzymał miecz w pochwie, obok leżał rzucony na ziemię futerał.
- Trzymaj się za mną. – powiedział w końcu stanowczym tonem Rin i odepchnął mnie lekko do tyłu po czym obnażył miecz.
Jego ciało i trzymaną przez niego broń pokryły błękitne płomienie oświetlając grotę. Mój płomyk zgasł. Szpiczaste uszy chłopaka stały się o wiele większe a spod ubrania wyskoczył płonący ogon. Cofnęłam się poza zasięg płomieni. Więc tak wyglądała jego moc.
Chłopak rzucił się z mieczem na istotę ale stworzenie rozmyło się w powietrzu. Miecz uderzył o jeden z głazów. Po jaskini rozeszło się metaliczne echo.
- Co się dzieje!? – zawołał Yukio za ściany.
- Demon się pojawił, wygląda jak duży nietoperz... Rin z nim walczy! – odkrzyknęłam obserwując jak chłopak wymachuje bronią usiłując trafić przebiegłe stworzenie. Istota niewiele robiła sobie z jego ataków – po każdym zamachnięciu miecza stwór po prostu rozpływał się w powietrzu i pojawiał kilka metrów dalej.
- Nietoperz? – w głosie Yukio słyszalna była ulga - Rin, posłuchaj! To stworzenie jest doskonałe w unikach.
- Co ty nie powiesz? – syknął sarkastycznie Rin i znów bezskutecznie zamachnął się mieczem.
- Nie dasz rady go trafić, gdy skupia na tobie uwagę. Musisz je zdekoncentrować!
Słysząc to podniosłam jeden z leżących wokół kamieni i rzuciłam nim w stworzenie wykorzystując moment gdy zajęte było obserwacją ruchów Rina. Kamień trafił w cel ale stworzenie otrząsnęło się z uderzenia wystarczająco szybko by ponownie uniknąć trafiania mieczem wykorzystując swoją teleportację. Tym razem pojawiło się za mną. Poczułam jak pazury zaciskają się na moich ramionach szarpiąc bluzkę. Zęby stworzenia sięgnęły do mojej szyji i próbowały przebić skórę.
- Niedoczekanie twoje! – syknęłam do stworzenia, moje ciało pokryły czarne płomienie a korytarz wypełnił się mieszaniną mojej iluminacji i błękitnej poświaty z płomieni Rina. Stworzenie wydało z siebie przeciągły pisk i zaczęło się szamotać usiłując uciec poza zasięg czarnych płomieni, ale te już pokrywały jego ciałko nie dając szansy na ucieczkę. Rin przebiegł koło mnie (ewidentnie ocierając się o moje płomienie - ku mojemu zaskoczeniu nie wyrządziły mu żadnej krzywdy a wręcz przygasły gdy przebiegał obok) i przeciął stworzenie na pół. Istota zamieniła się w dym.
Yukio stał kilka metrów od nas, nietypowa ściana którą wcześniej badałam gdzieś zniknęła a w jej miejscu widoczna była odnoga korytarza. Yukio w jednej dłoni trzymał zapaloną latarkę, w drugiej gotowy do wystrzału pistolet który jednak szybko schował do doczepionej do paska kabury. Uznawszy, że najwyraźniej niebezpieczeństwo minęło uspokoiłam się i pozwoliłam by moje płomienie zgasły. Niemal w tym samym momencie Rin schował miecz do pochwy. Błękitne płomienie zniknęły a ciało Rina powróciło do swojej „normalnej” formy. Chłopak schował ogon pod bluzkę a sama zerknęłam w tył by upewnić się, że mój „dodatek” jest dobrze ukryty. Trzymanie ogona w nogawce jeansów było jednak dobrym pomysłem.
- Przynajmniej mieliśmy trochę zabawy. – stwierdził Rin przyglądając mi się bacznie.
- Tak, świetna zabawa. – dodałam z sarkazmem. Ranki na szyji i ramionach piekły. Zerknęłam na swoje ramię, przez dziurę w koszulce dostrzegłam, że zadrapanie goi się w tempie niemal błyskawicznym, Kolejna demoniczna cecha.
- To nic, rany zadane przez Cringle nie są trujące. – stwierdził Yukio podchodząc do mnie i badając obrażenia.
- Cringle? – zapytał Rin.
- Demony średniego rzędu charakteryzujące się tym, że potrafią tworzyć zaburzenia przestrzeni. Wygląda na to, że podzielił grotę na dwie, niezintegrowane ze światem zewnętrznym części. Gdyby stworzenie nie zostało zlikwidowane moglibyśmy tu utknąć.
- Więc zrobiliśmy kawał dobrej roboty! Demon był w naszej części! Mógłbyś go sobie szukać. Zawdzięczasz nam życie braciszku! – zawołał Rin i roześmiał się w głos.
Wyraźnie zbity z tropu Yukio poprawił okulary i nie mówiąc już nic więcej ruszył w stronę wyjścia z jaskini którego światło widoczne było teraz na końcu korytarza. Poszliśmy za nim. Po drodze Rin podniósł leżący na ziemii futerał i powiesił go z powrotem na plecach chowając do środka miecz. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Rin, mam pytanie. – powiedziałam cicho, tak żeby znajdujący się kilkanaście metrów przed nami Yukio nie mógł dosłyszeć. – Dlaczego mi zaufałeś? Gdy myślałeś, że jestem demonem byłeś nieprzyjemny, wręcz opryskliwy, ale teraz zachowujesz się jakbyśmy byli przyjaciółmi od zawsze.
- Po prostu cię polubiłem.

3 komentarze:

  1. Hej! Masz nową czytelniczkę. Bardzo ciekawy rozdział, dużo akcji. Mam nadzieje, że nie każesz czekać na nowy rozdział wieki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ci się podoba. Nowy rozdział mam zamiar napisać niedługo. Mam już pomysł tylko czekam na napływ weny twórczej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I kolejny rozdział ;3 No jakoś to mi idzie ^^ Tylko tak patrzę, że coraz więcej mam ich do nadrabiania T.T Ale bardzo się cieszę, iż opowiadania nie porzuciłaś ;3
    "czarnym i czerwonym która wyglądała w miarę normalnie" - tutaj przed "która" powinien przecinek być ; )
    A mi tak osobiście podoba się motyw krawatów i ogółem takich mundurków (a mówi o osoba, która jest zmuszona nosić "mundurek" >.< Taa.. granatowa bluzka z logiem szkoły, ile to ja bym dała za taki mundurek jak mają w Japonii *.*), a też wydaje mi się, że dziewczyny chyba dostawały te takie... kokardy. x.x Tuż przed przeczytaniem kolejnego zdania zastanawiałam się jak udało się jej zawiązać krawat xDD A tu proszę od razu dostaję odpowiedź ;3 xD
    "Na plecach wciąż miał przymocowany czerwony futerał. " - według mnie słowo "przymocowany" jakoś tu nie pasuje x.x
    Oo.. jak słodko *.* Rinuś ubi Erikę ;3 No więc mi się bardzo podoba, choć tak lekko pędzisz z akcją, bo zaczynają walczyć i za chwilę kończą x.x ale nie czepiam się, bo sama opisuję wszystko dwadzieścia razy gorzej xD No i lecę czytać kolejny rozdział <3
    Pozdrawiam i życzę weny ;3
    Manon.

    OdpowiedzUsuń