czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 10 – Tajemnica obrazu. Część 1.


Było słoneczne, sobotnie przedpołudnie. Siedziałam na murku w parku przy szkole myślami wracając do wczorajszego dnia. Moje pierwsze spotkanie z adeptami na egzorcystów przebiegło lepiej niż mogłabym się spodziewać. Oczywiście, nie obyło się bez drobnych podejrzeń jednak póki co moja sytuacja wyglądała całkiem dobrze. Jedynym problemem była ta dziewczyna, Yumi. Wiedziałam, że nie pozbyłam się jej na długo i z pewnością jeszcze nieraz da mi – z przyjaznym uśmiechem na ustach - do zrozumienia, że nie uważa mnie za człowieka. Jej zachowanie było naprawdę dziwne. Pozostali uczniowie zdawali się nie dopuszczać do siebie nawet myśli, że moje niezwykłe cechy mogłyby wskazywać na demoniczne pochodzenie, podczas gdy Yumi nie dość, że zauważyła to już na wstępie to jeszcze ewidentnie uważała to za coś wspaniałego.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Naomi. Dziewczyna zmierzała w moim kierunku a w jej oczach widziałam błysk zainteresowania. Chciała usłyszeć jakąś sensację, nie miałam co do tego wątpliwości. Wiec to by było na tyle, jeżeli chodzi o ciszę i spokój.
- Cześć Erika! Więc tu się schowałaś!
- Wcale się nie chowałam. Lubię to miejsce. – odparłam patrząc przed siebie. Cienie rzucane przez gałęzie drzew dodawały zagajnikowi aury tajemniczości. Dziewczyna mruknęła pod nosem coś co brzmiało jak „Taa, jasne” a następnie głośno dodała:
- Opowiadaj jak było! Jak zajęcia?– w jej głosie brzmiało autentyczne zainteresowanie.
- Było naprawdę fajnie. Dowiedziałam się masy rzeczy a pod koniec lekcji... – mój pełen entuzjazmu głos załamał się gdy zdałam sobie sprawę co właśnie chciałam powiedzieć. Prawie wyśliznęła mi się informacja o demonach! – nauczyciel urządził dla nas coś w rodzaju ceremoni powitalnej. Była taka atmosfera, że myślałam, że faktycznie zaraz jakaś nadnaturalna istota pojawi się w klasie.
Zaśmiałam się licząc, że dźwięk ten odwróci uwagę od nagłej zmiany mojego głosu. Dziewczyna przyjrzała mi się badawczo i przez chwilę bałam się, że zacznie drążyć temat jednak jej kolejne pytanie zupełnie mnie zaskoczyło...
- Na te zajęcia chodzi ktoś, kto ci się podoba! Wiem, że tak! Da się to wyczuć!
Popatrzyłam na nią zdziwionym wzrokiem i zarumieniłam się. No nie... jak mogła dojść do takiego absurdalnego wniosku!
- W grupie jest tylko 6 osób łącznie ze mną i chociaż 4 z nich to faceci nikt nie przypadł mi do gustu.  powiedziałam zgodnie z prawdą.
- No tak, mieszkasz w akademiku z najlepszym facetem w szkole... – westchnęła.
- Kogo masz na myśli? – zapytałam czując, że na mojej twarzy pojawia się jeszcze wyraźniejszy rumieniec.
- Mieszkasz z braćmi Okumura, jeden jest najlepszym uczniem w szkole i wszystkie dziewczyny za nim szaleją. A drugi też wygląda niczego sobie... Krążą plotki...
- Plotki... – no świetnie, jakbym miała nie dość zmartwień. Moje moce, mój wygląd, szkoła dla egzorcystów a teraz jeszcze to... – Powiedz ludziom którzy takie bzdury o mnie wygadują, że w odróżnieniu od niektórych do szkoły chodzę po to, żeby się uczyć a nie podrywać facetów! I zapytaj ich gdzie mają oczy. Jeżeli zwrócili uwagę na wygląd Rina pewnie zauważyli, że jestem do niego bardzo podobna - ta mutacja genetyczna nie występuje zbyt często, wiesz? Nie zdziwiłabym się gdyby się okazało, że jest ze mną spokrewniony a jeżeli on to jego brat również!
- Myślisz, że obgadywałam cię razem z nimi? - dziewczyna wyglądała na urażoną tonem mojego głosu - Po prostu usłyszałam przypadkiem jak o tym gadają i byłam ciekawa...
- No dobra... To znaczy... Po prostu się rozzłościłam. Nikt nie lubi być obiektem plotek. – powiedziałam przepraszającym tonem. – Ale na przyszłość nie poruszaj tego tematu, ok? Naprawdę mam większe zmartwienia...
- Na przykład co zrobić z tym nawiedzonym obrazem na 3 piętrze? - zapytała koleżanka a na jej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.
- Więc dowiedziałaś się czegoś...?
- Krąży legenda na jego temat. Mało jest osób, które rzeczywiście wyczuwają w tym obrazie jakąś dziwną energię, ale wszystkie te, którym się to zdarzyło spotkały później dziwne wypadki. Jeden chłopak nawet zmarł.
- To znaczy, że mam stać się kolejnym pechowcem roku bo czuję niepokój patrząc na nawiedzony obraz? Miło wiedzieć. – powiedziałam sarkastycznym tonem. Po usłyszeniu historii miałam jednak inną teorię – być może wszystkie te „nieliczne osoby” były po prostu studentami egzorcyzmów a odczuwany przez nie niepokój był związany z umiejętnością widzenia demonów. W końcu z tego, co zdążyłam już się dowiedzieć adepci, zwłaszcza rangi exwire jak Rin brali udział w różnego rodzaju misjach, których skutki mogły być z pewnością interpretowane jako „dziwne wypadki”.
- Nawiedzony obraz? – zza drzew wyjrzała niska, białowłosa osóbka. Pocierała ręce z ekscytacji a na jej twarzy widniał zachwycony uśmiech. – Chcę go zobaczyć! Jestem pewna, że mieszka tam jakiś miły duch!
- Yumi... – powiedziałam zrezygnowanym tonem.
- Yumi? – powtórzyła Naomi patrząc na nowoprzybyłą.
- Naomi, to jest Yumi, chodzi ze mną na zajęcia z religioznawstwa. – posłałam Yumi ostrzegawcze spojrzenie dając jej do zrozumienia by trzymała gębę na kłódkę – Yumi, to jest Naomi, moja koleżanka.
Dziewczyny obrzuciły się nawzajem piorunującym spojrzeniem. Zdecydowanie było między niemi jakieś napięcie. Były zupełnie różne, ale jednocześnie coś je łączyło. Nie mogłam tylko zidentyfikować co. Do czasu aż Naomi odezwała się:
- Chcesz zobaczyć ten obraz? Pokażę ci! Też jestem ciekawa, co tam siedzi.
No tak, jak mogłam tego nie zauważyć... obie wykazywały niezdrową wręcz ciekawość. I najwyraźniej postawiły sobie za punkt honoru granie mi na nerwach, każda na swój unikatowy sposób. Poczułam, że ktoś chwyta mnie za rękę...
- Chodź z nami Erika! – zawołała Yumi ciągnąc mnie za sobą.
W drodze na trzecie piętro głównego budynku szkoły nie spotkałyśmy nikogo – była sobota a lekcje miały zacząć się dopiero w poniedziałek, więc zdecydowana większość uczniów trzymała się z daleka od sal lekcyjnych. Dość szybko dotarłyśmy na miejsce i mogłyśmy w spokoju przyjrzeć się niezwykłej ozdobie. Kobieta namalowana na obrazie – w czarnym kimono, około 40letnia, z ciemnymi włosami – zdawała się patrzeć prosto na mnie a jej oczy namalowane były wyjątkowo realistycznie. Nie byłam zaskoczona czując ponownie niepokój. Obraz zdawała się otaczać jakaś nieuchwytna aura.
- Jej, ten obraz faktycznie musi być nawiedzony! cCzujecie tą energię? – zapytała z podekscytowaniem Yumi.
- Ja tak. I wcale mi się to nie podoba. – odparłam ponuro.
- A ja nadal nic nie czuję. I chyba dobrze... – dodała Naomi przyglądając się uważnie malunkowi.
- Och, nie wydaje mi się, żeby ten duch faktycznie wywoływał nieszczęścia. Jestem pewna, że to po prostu jakaś biedna, zagubiona dusza, która nie wie jak trafić w zaświaty... – stwierdziła Yumi głaszcząc ramę obrazu. Nagle wokół jej dłoni pojawił się dym. – Hej... Co jest...?!
- Lepiej się cofnij... – powiedziałam i spróbowałam pociągnąć koleżankę do tyłu. Ale napotkałam opór.
- To coś nie chce mnie puścić! – krzyknęła Yumi próbując się wyrwać z zasięgu dymu który obejmował teraz coraz większy obszar przyjmując sylwetkę człowieka. Na twarzy dziewczyny paradoksalnie poza naturalnym w tym momencie strachem widać było też zachwyt. Po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać czy z jej psychiką wszystko ok.
- Hej, przestańcie! Nabijacie się ze mnie, tak?! Udajecie, że zaatakował was duch żeby mnie przestraszyć... – syknęła Naomi patrząc na próbującą się wyrwać Yumi. Oczywiście, dziewczyna niedoświadczywszy w życiu temptaint nie była w stanie dostrzec dymnej postaci.
- Nikt się z ciebie nie nabija... – odparłam i podskoczyłam w stronę obrazu usiłując przegonić dym.
Yumi pisnęła z bólu, gdy w jakiś sposób dłoń utworzonej z dymu kobiety zacisnęła się mocno na jej nadgarstku. Poczułam, że tracę nad sobą kontrolę. Żaden demon i żaden duch nie będą ranić ludzi na moich oczach! Czułam nadchodzące płomienie... Płomienie?!... Nie! Nie mogłam! Nie mogę tracić nad sobą panowania! Nie mogę tu użyć płomieni! Nie mogę się zdradzić! ... Zacisnęłam dłonie w pięści i całą swoją siłę woli skupiłam na tym by się opanować. Powierzchnia mojej skóry przez ułamek sekundy zamigotała czernią ale płomienie nie pojawiły się.
- Ten czarny błysk...– zawołała Naomi cofając się o kilka kroków.
Widziała! ... Tylko, jakim cudem?! ... Nie, teraz to nieważne...
- W tym momencie to nasz najmniejszy problem... – stwierdziłam spoglądając na postać. Dymna kobieta odwracała się w moją stronę. Korytarz wypełnił odbijający się echem jakby odległy a jednocześnie bliski głos:
- Kogo my tu mamy... – na twarzy kobiety pojawił się złośliwy uśmieszek a chwilę później Yumi wisiała już pół metra nad ziemią trzymana za szyję. Postać wciąż uważnie mnie obserwowała z uśmiechem na ustach jakby chciała sprawdzić moją reakcję na swój atak.
- Zostaw ją! – krzyknęłam i próbowałam rzucić się na ducha.
W odpowiedzi postać odrzuciła Yumi z taką siłą, że dziewczyna przeleciała kilka metrów i z hukiem uderzyła stopnie schodów prowadzących na wyższe piętro. Razem z Naomi podbiegłyśmy do rannej koleżanki i kucnęłyśmy obok niej. Była nieprzytomna, ale mogłam wyczuć puls.
- Naomi, biegnij na dół i sprowadź kogoś! Trzeba szybko zabrać ją do szpitala! – powiedziałam obserwując kątem oka zbliżającą się do nas postać.
- A ty?                   
- A ja... – głos mi się załamał gdy zastanawiałam się co odpowiedzieć - Mam do załatwienia sprawę z pewnym duchem.
Dziewczyna przez chwilę kucała obok przyglądając mi się uważnie a następnie tylko kiwnęła głową i zbiegła po schodach, jej kroki szybko oddalały się.
- Zależy ci na nich. – powiedział duch prześmiewczym tonem. – Kto by pomyślał? Demon próbujący odnaleźć miejsce wśród ludzi!
- Nie jestem demonem. – syknęłam podnosząc się – Jestem człowiekiem tak jak ty kiedyś!
Moje ciało ogarnęły płomienie jakby zaprzeczając moim słowom. Nie byłam w stanie dłużej ich utrzymać w ryzach, zwłaszcza, że już nie musiałam. Wokół nie było nikogo, kto mógłby mnie w tej chwili zobaczyć. Poza oczywiście duchem, którego oczy nagle rozszerzyły się i dostrzegłam w nich odbicie płomieni. Kobieta była przerażona!
- Jesteś Śmiercią... – wyszeptała cofając się.
- Coś w tym rodzaju. – odpowiedziałam. W głowie huczało mi od emocji, niekoniecznie tych szlachetnych. Nie czułam się do końca sobą. Czy to strach istoty tak na mnie wpłynął? Złośliwy uśmiech pojawił się tym razem na mojej twarzy a z ust wydobyły się słowa:
Nie powinnaś była ze mną zadzierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz