Było słoneczne, sobotnie przedpołudnie. Siedziałam na murku w
parku przy szkole myślami wracając do wczorajszego dnia. Moje pierwsze
spotkanie z adeptami na egzorcystów przebiegło lepiej niż mogłabym się
spodziewać. Oczywiście, nie obyło się bez drobnych podejrzeń jednak póki co
moja sytuacja wyglądała całkiem dobrze. Jedynym problemem była ta dziewczyna,
Yumi. Wiedziałam, że nie pozbyłam się jej na długo i z pewnością jeszcze nieraz
da mi – z przyjaznym uśmiechem na ustach - do zrozumienia, że nie uważa mnie za
człowieka. Jej zachowanie było naprawdę dziwne. Pozostali uczniowie zdawali się
nie dopuszczać do siebie nawet myśli, że moje niezwykłe cechy mogłyby wskazywać
na demoniczne pochodzenie, podczas gdy Yumi nie dość, że zauważyła to już na
wstępie to jeszcze ewidentnie uważała to za coś wspaniałego.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Naomi. Dziewczyna zmierzała w
moim kierunku a w jej oczach widziałam błysk zainteresowania. Chciała usłyszeć
jakąś sensację, nie miałam co do tego wątpliwości. Wiec to by było na tyle,
jeżeli chodzi o ciszę i spokój.
- Cześć Erika! Więc tu
się schowałaś!
- Wcale się nie
chowałam. Lubię to miejsce. – odparłam patrząc przed siebie. Cienie rzucane
przez gałęzie drzew dodawały zagajnikowi aury tajemniczości. Dziewczyna
mruknęła pod nosem coś co brzmiało jak „Taa,
jasne” a następnie głośno dodała:
- Opowiadaj jak było!
Jak zajęcia?– w jej głosie brzmiało autentyczne zainteresowanie.
- Było naprawdę fajnie.
Dowiedziałam się masy rzeczy a pod koniec lekcji... – mój pełen entuzjazmu
głos załamał się gdy zdałam sobie sprawę co właśnie chciałam powiedzieć. Prawie
wyśliznęła mi się informacja o demonach!
– nauczyciel urządził dla nas coś w rodzaju ceremoni powitalnej. Była taka
atmosfera, że myślałam, że faktycznie zaraz jakaś nadnaturalna istota pojawi
się w klasie.
Zaśmiałam się licząc, że dźwięk ten odwróci uwagę od nagłej
zmiany mojego głosu. Dziewczyna przyjrzała mi się badawczo i przez chwilę bałam
się, że zacznie drążyć temat jednak jej kolejne pytanie zupełnie mnie
zaskoczyło...
- Na te zajęcia chodzi
ktoś, kto ci się podoba! Wiem, że tak! Da się to wyczuć!
Popatrzyłam na nią zdziwionym wzrokiem i zarumieniłam się. No
nie... jak mogła dojść do takiego absurdalnego wniosku!
- W grupie jest tylko 6
osób łącznie ze mną i chociaż 4 z nich to faceci nikt nie przypadł mi do gustu. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- No tak, mieszkasz w
akademiku z najlepszym facetem w szkole... – westchnęła.
- Kogo masz na myśli? – zapytałam
czując, że na mojej twarzy pojawia się jeszcze wyraźniejszy rumieniec.
- Mieszkasz z braćmi
Okumura, jeden jest najlepszym uczniem w szkole i wszystkie dziewczyny za nim
szaleją. A drugi też wygląda niczego sobie... Krążą plotki...
- Plotki... – no
świetnie, jakbym miała nie dość zmartwień. Moje moce, mój wygląd, szkoła dla
egzorcystów a teraz jeszcze to... – Powiedz
ludziom którzy takie bzdury o mnie wygadują, że w odróżnieniu od niektórych do
szkoły chodzę po to, żeby się uczyć a nie podrywać facetów! I zapytaj ich gdzie
mają oczy. Jeżeli zwrócili uwagę na wygląd Rina pewnie zauważyli, że jestem do
niego bardzo podobna - ta mutacja genetyczna nie występuje zbyt często, wiesz?
Nie zdziwiłabym się gdyby się okazało, że jest ze mną spokrewniony a jeżeli on
to jego brat również!
- Myślisz, że
obgadywałam cię razem z nimi? - dziewczyna wyglądała na urażoną tonem
mojego głosu - Po prostu usłyszałam
przypadkiem jak o tym gadają i byłam ciekawa...
- No dobra... To
znaczy... Po prostu się rozzłościłam. Nikt nie lubi być obiektem plotek. – powiedziałam
przepraszającym tonem. – Ale na
przyszłość nie poruszaj tego tematu, ok? Naprawdę mam większe zmartwienia...
- Na przykład co zrobić
z tym nawiedzonym obrazem na 3 piętrze? - zapytała koleżanka a na jej
twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.
- Więc dowiedziałaś się czegoś...?
- Krąży legenda na jego
temat. Mało jest osób, które rzeczywiście wyczuwają w tym obrazie jakąś dziwną
energię, ale wszystkie te, którym się to zdarzyło spotkały później dziwne
wypadki. Jeden chłopak nawet zmarł.
- To znaczy, że mam stać
się kolejnym pechowcem roku bo czuję niepokój patrząc na nawiedzony obraz? Miło
wiedzieć. – powiedziałam sarkastycznym tonem. Po usłyszeniu historii miałam
jednak inną teorię – być może wszystkie te „nieliczne osoby” były po prostu
studentami egzorcyzmów a odczuwany przez nie niepokój był związany z
umiejętnością widzenia demonów. W końcu z tego, co zdążyłam już się dowiedzieć
adepci, zwłaszcza rangi exwire jak Rin brali udział w różnego rodzaju misjach,
których skutki mogły być z pewnością interpretowane jako „dziwne wypadki”.
- Nawiedzony obraz? – zza
drzew wyjrzała niska, białowłosa osóbka. Pocierała ręce z ekscytacji a na jej
twarzy widniał zachwycony uśmiech. – Chcę
go zobaczyć! Jestem pewna, że mieszka tam jakiś miły duch!
- Yumi... – powiedziałam
zrezygnowanym tonem.
- Yumi? – powtórzyła
Naomi patrząc na nowoprzybyłą.
- Naomi, to jest Yumi,
chodzi ze mną na zajęcia z religioznawstwa. – posłałam Yumi ostrzegawcze
spojrzenie dając jej do zrozumienia by trzymała gębę na kłódkę – Yumi, to jest Naomi, moja koleżanka.
Dziewczyny obrzuciły się nawzajem piorunującym spojrzeniem. Zdecydowanie
było między niemi jakieś napięcie. Były zupełnie różne, ale jednocześnie coś je
łączyło. Nie mogłam tylko zidentyfikować co. Do czasu aż Naomi odezwała się:
- Chcesz zobaczyć ten
obraz? Pokażę ci! Też jestem ciekawa, co tam siedzi.
No tak, jak mogłam tego nie zauważyć... obie wykazywały
niezdrową wręcz ciekawość. I najwyraźniej postawiły sobie za punkt honoru
granie mi na nerwach, każda na swój unikatowy sposób. Poczułam, że ktoś chwyta
mnie za rękę...
- Chodź z nami Erika!
– zawołała Yumi ciągnąc mnie za sobą.
W drodze na trzecie piętro głównego budynku szkoły nie
spotkałyśmy nikogo – była sobota a lekcje miały zacząć się dopiero w
poniedziałek, więc zdecydowana większość uczniów trzymała się z daleka od sal
lekcyjnych. Dość szybko dotarłyśmy na miejsce i mogłyśmy w spokoju przyjrzeć
się niezwykłej ozdobie. Kobieta namalowana na obrazie – w czarnym kimono, około
40letnia, z ciemnymi włosami – zdawała się patrzeć prosto na mnie a jej oczy
namalowane były wyjątkowo realistycznie. Nie byłam zaskoczona czując ponownie
niepokój. Obraz zdawała się otaczać jakaś nieuchwytna aura.
- Jej, ten obraz
faktycznie musi być nawiedzony! cCzujecie tą energię? – zapytała z
podekscytowaniem Yumi.
- Ja tak. I wcale mi się
to nie podoba. – odparłam ponuro.
- A ja nadal nic nie
czuję. I chyba dobrze... – dodała Naomi przyglądając się uważnie malunkowi.
- Och, nie wydaje mi
się, żeby ten duch faktycznie wywoływał nieszczęścia. Jestem pewna, że to po prostu
jakaś biedna, zagubiona dusza, która nie wie jak trafić w zaświaty... – stwierdziła
Yumi głaszcząc ramę obrazu. Nagle wokół jej dłoni pojawił się dym. – Hej... Co jest...?!
- Lepiej się cofnij... –
powiedziałam i spróbowałam pociągnąć koleżankę do tyłu. Ale napotkałam
opór.
- To coś nie chce mnie
puścić! – krzyknęła Yumi próbując się wyrwać z zasięgu dymu który obejmował
teraz coraz większy obszar przyjmując sylwetkę człowieka. Na twarzy dziewczyny
paradoksalnie poza naturalnym w tym momencie strachem widać było też zachwyt.
Po raz kolejny zaczęłam się zastanawiać czy z jej psychiką wszystko ok.
- Hej, przestańcie!
Nabijacie się ze mnie, tak?! Udajecie, że zaatakował was duch żeby mnie
przestraszyć... – syknęła Naomi patrząc na próbującą się wyrwać Yumi. Oczywiście,
dziewczyna niedoświadczywszy w życiu temptaint nie była w stanie dostrzec
dymnej postaci.
- Nikt się z ciebie nie
nabija... – odparłam i podskoczyłam w stronę obrazu usiłując przegonić dym.
Yumi pisnęła z bólu, gdy w jakiś sposób dłoń utworzonej z dymu
kobiety zacisnęła się mocno na jej nadgarstku. Poczułam, że tracę nad sobą
kontrolę. Żaden demon i żaden duch nie będą ranić ludzi na moich oczach! Czułam
nadchodzące płomienie... Płomienie?!... Nie! Nie mogłam! Nie mogę tracić nad
sobą panowania! Nie mogę tu użyć płomieni! Nie mogę się zdradzić! ... Zacisnęłam
dłonie w pięści i całą swoją siłę woli skupiłam na tym by się opanować.
Powierzchnia mojej skóry przez ułamek sekundy zamigotała czernią ale płomienie
nie pojawiły się.
- Ten czarny błysk...–
zawołała Naomi cofając się o kilka kroków.
Widziała! ... Tylko, jakim cudem?! ... Nie, teraz to
nieważne...
- W tym momencie to nasz
najmniejszy problem... – stwierdziłam spoglądając na postać. Dymna kobieta
odwracała się w moją stronę. Korytarz wypełnił odbijający się echem jakby
odległy a jednocześnie bliski głos:
- Kogo my tu mamy... – na
twarzy kobiety pojawił się złośliwy uśmieszek a chwilę później Yumi wisiała już
pół metra nad ziemią trzymana za szyję. Postać wciąż uważnie mnie obserwowała z
uśmiechem na ustach jakby chciała sprawdzić moją reakcję na swój atak.
- Zostaw ją! –
krzyknęłam i próbowałam rzucić się na ducha.
W odpowiedzi postać odrzuciła Yumi z taką siłą, że dziewczyna
przeleciała kilka metrów i z hukiem uderzyła stopnie schodów prowadzących na
wyższe piętro. Razem z Naomi podbiegłyśmy do rannej koleżanki i kucnęłyśmy obok
niej. Była nieprzytomna, ale mogłam wyczuć puls.
- Naomi, biegnij na dół
i sprowadź kogoś! Trzeba szybko zabrać ją do szpitala! – powiedziałam obserwując
kątem oka zbliżającą się do nas postać.
- A
ty?
- A ja... – głos mi
się załamał gdy zastanawiałam się co odpowiedzieć - Mam do załatwienia sprawę z pewnym duchem.
Dziewczyna przez chwilę kucała obok przyglądając mi się
uważnie a następnie tylko kiwnęła głową i zbiegła po schodach, jej kroki szybko
oddalały się.
- Zależy ci na nich.
– powiedział duch prześmiewczym tonem. – Kto
by pomyślał? Demon próbujący odnaleźć
miejsce wśród ludzi!
- Nie jestem demonem.
– syknęłam podnosząc się – Jestem
człowiekiem tak jak ty kiedyś!
Moje ciało ogarnęły płomienie jakby zaprzeczając moim słowom.
Nie byłam w stanie dłużej ich utrzymać w ryzach, zwłaszcza, że już nie
musiałam. Wokół nie było nikogo, kto mógłby mnie w tej chwili zobaczyć. Poza
oczywiście duchem, którego oczy nagle rozszerzyły się i dostrzegłam w nich
odbicie płomieni. Kobieta była przerażona!
- Jesteś Śmiercią... – wyszeptała cofając się.
- Coś w tym rodzaju. – odpowiedziałam.
W głowie huczało mi od emocji, niekoniecznie tych szlachetnych. Nie czułam się
do końca sobą. Czy to strach istoty tak na mnie wpłynął? Złośliwy uśmiech pojawił
się tym razem na mojej twarzy a z ust wydobyły się słowa:
– Nie powinnaś była ze
mną zadzierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz