czwartek, 2 czerwca 2016

Rozdział 34 – Test. Część 2.


Pozbywszy się jednego z przeciwników wąż skierował swoją uwagę na Naomi i Aro(jego brat ze zranioną dłonią nie był już skutecznym obrońcą). Nepiren miał rację. Długo się nie utrzymają. Poza tym coś mówiło mi, że Katou potrzebuje szybkiej pomocy medycznej – mocno krwawił i na dobrą nie wiedzieliśmy czy wąż nie jest jadowity, choć ukąszony wcześniej Dage nie wykazywał by dokuczało mu coś więcej niż bolesna rana.
- Zamień węża w cień. – poleciłam, nagle wpadając na pewien pomysł. Nepiren wyraźnie stwierdził, że nie jest w stanie utrzymać w cienistej formie kilku osób dłużej niż minutę. Z samym wężem powinno to potrwać dłużej. 
- Tsk. - syknął demon, wyraźnie niezadowolony. - Jak sobie chcesz. Ale wiedz, że nie utrzymam go tak dłużej niż kilka minut.
- Tyle wystarczy. – powiedziałam. Już wiedziałam co robić. Katou wspominał wcześniej o przecięciu węża na pół. To było wykonalne.
Naomi nagle straciła równowagę gdy gad którego miała zamiar uderzyć przybrał niematerialną, na wpół przeźroczystą formę i zaczął szamotać się po pomieszczeniu, bezskutecznie próbując kogoś zaatakować. Hetsu podbiegł do Ketou i zajął się opatrywaniem jego rany.
- Co dalej? Masz około 5 minut. – powiedział demon a wyraz jego twarzy wskazywał na to, że utrzymanie mirażu faktycznie sprawia mu trudność.
- Możesz przerwać to w dowolnym momencie? – zapytałam.
- Kiedy chcę. Dopóki mam siły, oczywiście.
- Poczekaj aż wąż przeniknie ławkę albo krzesło. I przywróć mu materialność.
Szybko jednak okazało się, że demon nie ma najmniejszego zamiaru przenikać przez przedmioty. Wystarczająco inteligentny by zrozumieć nasz plan bądź po prostu przyzwyczajony do poruszania się w ziemskich realiach omijał wszelkie przedmioty. Zaprzestał nawet prób ataku, nauczywszy się zapewne, że nie jest w stanie zrobić nam krzywdy w swojej aktualnej formie.
Minuty mijały.
Nagle rozległ się głośny huk a z sufitu zaczęły spadać gigantyczne fragmenty betonu. W klasie zapanował chaos. Wszyscy robili co mogli by schować się przed spadającym gruzem. Ledwie można było cokolwiek dostrzec przez pył, obejmujący całe pomieszczenie. Gdzieś za plecami usłyszałam:
- Ooops. Nie zupełnie o to mi chodziło.
Był to głos Yumi.
Gdy tylko pył opadł na tyle by dało się coś dostrzec wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. A raczej odetchnęlibyśmy, gdyby nie fakt, że każdy robił co mógł by nie wdychać zbyt dużej ilości zanieczyszczonego powietrza.
Na środku pokoju, pod warstwą gruzu – a raczej zmieszane z nią – leżało cielsko ogromnego węża. Jego oderwane głowa i ogon (i kilka innych fragmentów) wiły się jeszcze przez moment a następnie wyparowały, zostawiając po sobie pustą przestrzeń.
- Dobra robota! – zawołałam, ściskając Yumi – Co zrobiłaś?
- Chciałam przywołać coś użytecznego. I, tak jakby… przywołałam… Kboom?
Zza ramienia dziewczyny wyłonił się mały demon, o wyglądzie… bomby. Idealnie okrągłej, błyszczącej fioletowej kuli, ze skrzydełkami i knotem.
- I ci się udało! – zachichotałam. I zaraz zakrztusiłam się, w powietrzu wciąż unosiło się pełno pyłu.

- Trzeba ich zabrać do szpitala. – wykrztusił nasz doktor, pomagając Katou wstać. Szczęście, że zdążył wcześniej prowizorycznie opatrzyć rany chłopaków. Byłoby źle gdyby dostał się do nich pył.
Wyszliśmy na korytarz i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych. Nim jednak tam dotarliśmy drogę zagrodziła nam Shura.
- Dobra robota. Jestem pewna, że Mephisto spodoba się to, jak sobie poradziliście. – stwierdziła kobieta a jakby w odpowiedzi na te słowa z klasy wyłoniły się wcześniej zapewne zupełnie przeźroczyste, teraz przyprószone szarym pyłem kule wielkości piłeczek tenisowych i przeleciały nad naszymi głowami.
- Orby. – wyjaśniła nauczycielka, w reakcji na nasze pytające spojrzenia. – Rejestrują i są w stanie odtworzyć wydarzenia których były świadkiem.
Kule zamigotały różnymi a w ich wnętrzach dostrzegłam zarysy klasy w której wcześniej byliśmy. Już wiem skąd wziął się mit o przepowiadających przyszłość szklanych kulach. Orby wyglądały niemal dokładnie tak, jak kule wróżbitów na filmach. Tyle, że unosiły się w powietrzu i – choć tego mogłam się tylko domyślać bo zabrudzona powierzchnia i kąt pod jakim patrzyłam nie pozwalały na dokładniejsze przyjrzenie się – pokazywały przeszłość, nie przyszłość.
- Więc to jednak był egzamin. - odetchnęłam z ulgą a Shura posłała mi porozumiewawcze spojrzenie jednak nie odezwała się ani słowem.
Prowadzeni przez nauczycielkę opuściliśmy akademik tylko po to, by odkryć, że pod drzwiami czeka na nas długa, różowa limuzyna.
- Uznałam, że może przydać wam się transport do szpitala. – powiedziała kobieta.
- Nie ma jakiegoś klucza, czy coś? Ta ręka mnie masakrycznie boli… – mruknął Dage, a ja zgodziłam się z nim w myślach. Skoro mogliśmy dostać się do szkoły z dowolnych drzwi powinna istnieć podobna droga do szpitala. Misje egzorcystów są niezaprzeczalnie niebezpieczne i zapewne w wielu sytuacjach momentalna pomoc medyczna to sprawa życia i śmierci.
-  Oczywiście. Nawet mam tu jeden z nich. -  zachichotała psorka, wymachując pękiem kluczy. – Ale nie mogę sobie odmówić przejażdżki takim cackiem jak mam okazję.   
Zauważyłam jednak, że gdy Dage zaczął gramolić do auta Shura odwróciła się z lekko naburmuszonym wyrazem twarzy i mruknęła pod nosem coś o pożyczeniu bez proszenia. Coś mi mówiło, że nie poinformowała dyrektora (nie trudno było zgadnąć kto jest właścicielem pojazdu), że zamierza użyć jego limuzyny.
W drodze do kampusowego centrum medycznego towarzyszyły nam rozmowy: Naomi omawiała z Aro i Dagiem ich taktykę walki a Yumi szczebiotała coś o tym, że praktycznie za każdym razem gdy przywołuje Chowańca wychodzi coś innego i nigdy nie wie czego się spodziewać chyba, ze bardzo się skupi ale, że taki stan rzeczy bardzo jej się podoba bo może w ten sposób poznać wiele róznych demonów..
Wszyscy jednak ucichli gdy pomagający nauczycielce przy Katou Hetsu rzucił pytanie:
- Co z drugą klasą? Pani tam była jako jeden z opiekunów, prawda? Profesor Ashida nic nam nie potrafił powiedzieć…
- Oh. – mruknęła kobieta, uśmiechając się pod nosem, po czym zaczęła opowiadać, tonem jakby nie stało się nic specjalnego. – Podczas treningu przeszkodził nam Amaimon. Dyrektor szybko pojawił się na miejscu i zdołał opanować sytuację więc nikt nie odniósł większych obrażeń niż wy tutaj.  
- A ten niebieski płomień? – wtrącił Katou, a wysiłek sprawił, że syknął z bólu. – Nie słyszałem, żeby jakikolwiek demon poza Szatanem dysponował taką mocą.
- Tak było. Do niedawna. – odparła Shura a oczy jej się zaświeciły – Sądzę jednak, że najlepiej będzie jak zapytasz o szczegóły swoich kolegów. Nie chcę się mieszać w wasze sprawy.
Zauważyłam, że nauczycielka wywarła nacisk na słowa „kolegów” i „wasze”. Nie byłam zaskoczona. Bez wątpienia w sprawę zamieszany był Rin a naprawdę ciężko było mi wyobrazić sobie sposób by przy tak ogromnym pożarze nikt nie zdał sobie sprawy, że chłopak ma z tym związek. Po tym stwierdzeniu kobiety nie miałam już praktycznie żadnych wątpliwości – koledzy Rina już wiedzą a wkrótce dowie się również moja grupa. Nie ma mowy by ktoś tak dociekliwy jak Katou czy przysłuchująca się rozmowie z uwagą Naomi nie wypytali seniorów przy najbliższej nadarzającej się okazji. Pobladłam.
- Jesteśmy na miejscu. – odezwał się kierowca, zatrzymując auto.
Grupa opuściła jeden po drugim limuzynę, udając się w stronę drzwi centrum medycznego. Już podnosiłam się z miejsca by podążyć za Yumi lecz nauczycielka zatrzymała mnie i pokiwała głową na „nie”, dając mi znak, bym zaczekała.
- Idźcie. Raczej nie potrzebujecie niani. – zachichotała w odpowiedzi na pytające spojrzenie Naomi a gdy wszyscy już opuścili auto i oddalili się na bezpieczną odległość powiedziała, nagle przybierając poważny ton głosu: 
- Rin Okumura pokazał co w nim siedzi. Na oczach kolegów stracił nad sobą panowanie. Nie. Nie zrobił nikomu krzywdy. – dodała szybko, widząc moją zaniepokojoną minę – Ale jego zdolności nie są już tajemnicą. Właśnie kończy się zebranie nauczycieli w tej sprawie a to kiedy twoi koledzy usłyszą sprawozdanie drugoklasistów jest tylko kwestią czasu. Też są w szpitalu. Chyba rozumiesz co to oznacza?
- Co z nim będzie? – spytałam drżącym głosem.
- Z Rinem? Zdaniem Mephisto - A przynajmniej to wersja którą dyrektor przekazał Radzie - chłopak ma za zadanie posłużyć jako broń przeciwko Szatanowi więc pozwolili mu żyć. Pytam czy wiesz co to oznacza dla ciebie.
Zastanowiłam się. Podobieństwo moje i Rina było niezaprzeczalne. A on pokazał, że nie jest nie tylko demonem (w połowie, ale wątpię by uczniom i nauczycielom robiło to większa różnicę) ale dysponuje również jedną z najgroźniejszych mocy w świecie demonów. Mocą samego Szatana.
- Wszyscy domyślą się, że nie jestem człowiekiem. I będą się zastanawiać… - głos utkwił mi w gardle. Nie miałam pojęcia jak ubrać w słowa mętlik szalejący mi w głowie: Rin użył płomieni Szatana? Więc jaką ona ma moc? Czy nie odstawi podobnego numeru…
- Mephisto kazał ci przekazać, że od dziś decyzja czy ujawnić informację o twojej mocy należy tylko do ciebie. Możesz zrobić jak uważasz. Miej jednak na uwadze, że jeżeli zdecydujesz się ujawnić dyrektor będzie zmuszony przedstawić cię Radzie jako kolejny element jego planu mającego na celu pokonania Szatana. „Wybierz mądrze.” odparła nauczycielka, po czym zmieniła ton głosu na bardziej sobie naturalny a na jej twarz powrócił uśmiech. – Swoją drogą zaskakuje mnie twój upór. Byłam pewna, że się zdradzisz podczas „egzaminu”.