piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 7 – Współlokatorzy



Dotarliśmy już prawie do wejścia na teren uczelni gdy nagle poczułam, że burczy mi w brzuchu. No tak, było już po 14tej - pora obiadowa - a przedpołudnie obfitowało przecież w męczące wydarzenia. Walka z demonem i godzinny spacer przez las wzmagają apetyt. Teoretycznie w pokoju czekała jeszcze na mnie kupiona wczoraj drożdżówka, ale wątpiłam bym sobie nią pojadła. Musiałam coś kupić a z tego co zdołałam się już zorientować na terenie uczelni nie było miejsca gdzie sprzedawaliby zestaw obiadowy w cenie niepowiększonej o co najmniej jedno nadprogramowe zero.
Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam ale przy takim kateringu moja przyszłość w tej szkole rysowała się blado – miałam do wyboru doprowadzeni rodziców do bankructwa albo wybitnie mało zróżnicowaną dietę, nie żebym była zwolenniczką przesadnie zdrowego żywienia ale schemat drożdżówka/kanapka na śniadanie, obiad i kolację nie brzmiał dla mnie zbyt zachęcająco. Oczywiście mogłam też kupować produkty spożywcze w sklepie i gotować tak jak Rin, ale po pierwsze nie znosiłam siedzieć przy garach a po drugie... cóż, nie potrafiłam. Jeżeli czegoś nie przypaliłam to tego nie dogotowałam a jak wyjątkowo właściwie dobrałam czas kończyło się na zakalcu albo złym dobraniu przypraw. Po prostu nie miałam do tego serca.
- Umm, jest tu może jakieś miejsce gdzie można kupić obiad w normalnej cenie? Ta szkolna stołówka ma ceny z księżyca. – zapytałam na tyle głośno by również idący przodem Yukio usłyszał.
- To pora obiadowa, więc obiad czeka na nas w kuchni akademika. - odpowiedział idący obok mnie Rin.
- Jak to? – nie wiedziałam co o tym myśleć, to nie zgadzało się z moją teorią, przecież zauważyłabym gdyby Rin przygotował coś przed wyjściem – Wydawało mi się, że w akademiku mieszka tylko nasza trójka a ty gotujesz dla siebie i brata... – ugryzłam się w język gdy tylko powiedziałam te słowa, miałam nadzieję, że chłopak się nie obrazi za zrobienie z niego kogoś w rodzaju kury domowej. Na szczęście wyglądało na to, że nie uważa gotowania za coś złego, bo zaśmiał się tylko:
- Przez jakiś czas, gdy Ukubach był obrażony baliśmy się, że na tym się właśnie skończy.
- Ukubach? – zapytałam.
- To chochlik zamieszkujący kuchnie. - wyjaśnił Yukio, chłopak stał przed bramą i czekał aż do niego dołączymy – Zazwyczaj tego typu istoty pojawiają się tylko nocą i sprawiają, że pozostawione w kuchni potrawy stają się smaczniejsze.
- Ale nasz Ukubach przejął rolę pełnoetatowego kucharza. – kontynuował teraz Rin – Nie masz pojęcia ile musiałem się natrudzić żeby pozwolił mi przygotować dzisiejsze śniadanie. Rozumiesz, kuchnia to jego terytorium i jest bardzo wyczulony na wszelkich intruzów. Lepiej nie próbuj nic tam gotować bez jego wyraźnego pozwolenia, bo skończy się na strajku głodowym – a przymusowo głodującymi będziemy my.
- Nie ma obawy. Nie mam zamiaru nawet zbliżać się do garnków. – odpowiedziałam a w moim głosie słyszalna była z pewnością ulga. Najwyraźniej przebywając w szkole nie musiałam się martwić o to by być „dobrą gospodynią domową”, czego wiecznie oczekiwali ode mnie rodzice! No i oczywiście nie musiałam się już martwić o to czy będę miała, co jeść. Choć przyznam, perspektywa jedzenia czegoś przygotowanego przez chochlika nieco mnie niepokoiła.
Yukio przeprowadził nas przez bramę pozdrawiając po drodze strażników a następnie, gdy wszyscy przekroczyliśmy granicę uczelni stwierdził, że ma coś do załatwienia i ruszył ścieżką prowadzącą do kompleksu gdzie jak wiedziałam znajdowała się willa Mephisto. Ja i Rin udaliśmy się w stronę akademika. Już prawie byliśmy przy drzwiach, gdy drogę zagrodziło nam znane mi już trio: Suguro, Shima i Koneko.
- Hej, Okumura, rok szkolny się jeszcze nie zaczął, uważasz, że jak ubierzesz mundurek staniesz się mądrzejszy? – zapytał Suguro prześmiewczym tonem.
Koneko rzucił okiem na mój poszarpany rękaw i stwierdził:
- Byli na misji.
- Jak to na misji? Dlaczego nikt nam o niczym nie wspomniał!? – zapytał Suguro i przejechał po nas podirytowanym spojrzeniem, jego wzrok zatrzymał się na mnie – Chwila, ona jest podobno dopiero na pierwszym roku!
- Zgadza się. I poradziła sobie lepiej niż niejeden exwire. – odparł Rin.
- Naprawdę? – zapytał przymilnym tonem Shima uśmiechając się do mnie.
- Nie sądzę. – głos Suguro był stanowczy, jakby doskonale wiedział o czym mówi – Pewnie jak zwykle wyrwałeś się do przodu bez żadnych wyjaśnień i załatwiłeś sprawę nie czekając na jakąkolwiek pomoc.
- Próbował.– zachichotałam próbując rozładować napięcie. - Ale mu się nie udało.
Rin chwycił mnie gwałtownie za rękę i pociągnął do drzwi akademika (chłopak był naprawdę silny, choć na to nie wyglądał). Zatrzasnął je za nami. Wyrwałam się z jego uścisku i masując nadgarstek zawołałam:
- Co to niby miało być?!
- Bałem się, że przyjdzie ci do głowy powiedzieć coś więcej o tym co się wydarzyło. – powiedział po czym ściszył głos i dodał – Nie wiem jakie zasady obowiązują ciebie ale nikt nie może się dowiedzieć o moich płomieniach.
Spojrzałam na niego badawczo. Naprawdę uważał, że mogłabym go ot tak wydać? Przecież jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji!
- Nie musisz się martwić.– stwierdziłam uspokajającym tonem i ruszyłam w kierunku kuchni skąd – jak nagle zauważyłam – docierał znowu jakiś smakowity zapach – Mi również nie wolno się zdradzić przed nikim.
- Jakoś nie przejmowałaś się tym tam, w jaskini. Momentalnie pokazałaś co potrafisz.
- Gdyby towarzyszył mi ktoś inny zastanowiłabym się kilka razy i może nawet skończyłoby się na tym, że stalibyśmy w ciemnościach i wołali o pomoc. Stworzyłam płomień tylko dlatego, że wiedziałam, że najwyraźniej jedziemy na tym samym wózku więc nie muszę się przed tobą kryć. – jakże chciałam by była to prawda. Wiedziałam, że chłopak ma sporo racji – tam w jaskini faktycznie zareagowałam instynktownie i choć mogłam wymyślić dobrą wymówkę nie mogłam zaprzeczyć sama przed sobą.
- Jakim znowu wózku? – zapytał Rin.
- Oh, tak się mówi. – zastanawiałam się dlaczego chłopak nie kojarzy tego powiedzenia - Chodzi o to, że mamy ten sam problem i obowiązują nas te same zasady. Apropo, masz jakieś oficjalne wyjaśnienie dla tych uszu i zębów? Wiem, że ogon chowasz, ale uszy stały się nijako twoim znakiem rozpoznawczym.
- Yukio to wymyślił. Rzadka mutacja genetyczna. Mógłby to być też efekt operacji plastycznej, ale nie mam zamiaru udawać takiego wariata. I tak już wystarczająco dużo osób krzywo na mnie patrzy.
- Faktycznie, pomysł z mutacją brzmi lepiej. Też tak będę tłumaczyć, jeżeli ktoś mnie zapyta.
Dotarliśmy do kuchni. Na stole leżały 3 tace. Ryż z kurczakiem, sos i bliżej niezidentyfikowany napój. Niepewnie zajęłam jedno z miejsc i spróbowałam danie. Było świetne! Niemal tak smaczne jak omlet, który Rin przygotował rano.
- Pyszne. Naprawdę to robota chochlika?
- Tak. – odparł chłopak po czym zawołał – Hej! Ukubach! Chciałbym cię komuś przedstawić, to Erika, nasza nowa lokatorka.
Na blacie oddzielającym część jadalnianą od prawdziwej kuchni pojawiło się niewielkie stworzonko. Miało kilkadziesiąt centymetrów wzrostu, żółte różki i nieproporcjonalnie duże uszy a większość jego ciała (poza twarzą, torsem i ramionami) pokryta była fioletowym puszkiem. Istota miała fioletowy ogon zakończony na kształt trójzębu. Skrzat ubrany był w fartuch i rękawice kuchenne.
- Dzień dobry Ukubach. Dziękuję za pyszny obiad. - uśmiechnęłam się do stworzonka i powróciłam do jedzenia. Moje obawy zniknęły, istota było dość sympatyczna. I z pewnością potrafiła świetnie gotować!
- Ułinii! – odpowiedział kucharz a ja mogłabym przysiąc, że znaczyło to coś pomiędzy „Cała przyjemność po mojej stronie” albo „Cieszę się, że ci smakuje”. Nie wiedziałam w jakim języku mówi stworzonko ale w jakiś sposób intuicyjnie rozumiałam znaczenie.
Nagle z drzwi korytarza dobiegło miauczenie kota a w mojej głowie usłyszałam (tym razem wyraźnie, bez najmniejszego domyślania się) #Rin! Wróciłeś! Jestem głodny!#. Spojrzałam w stronę z której dochodził głos. Stał tam czarny kot (a w każdym razie coś przypominającego kota) z białym brzuszkiem, różkami na głowie i dwoma ogonami. Stworzenie uchwyciło mój wzrok i ponownie zamiauczało a ja usłyszałam w swojej głowie #Rin, kto to? Nie znam jej.#.
- Umm… Jestem Erika. – odpowiedziałam a Rin spojrzał na mnie. Wyjaśniłam więc wskazując na stworzonko: – Wydaje mi się, że słyszę jego myśli.
- Tak. Istnieje coś w rodzaju telepatii między demonami. – odpowiedział chłopak przyglądając mi się uważnie, szybko jednak potrząsnął głową i nie wyjawił co tak naprawdę przebiegło mu przez myśl, zamiast tego dodał – Ja też go słyszę. Ma na imię Kuro ale nazywamy go Blackie. Był demonem-chowańcem mojego ojca.
- Mówiąc ojciec masz na myśli…? – zapytałam. Coś mi się nie zgadzało, Rin co prawda nie powiedział mi tego wprost ale dość jasno określił, że demoniczne moce odziedziczył po ojcu a w tonie głosu chłopaka usłyszałam wyraźnie sympatię gdy wspomniał o starszym mężczyźnie. Nie mogło chodzić o żadnego demona.
Twarz chłopaka przybrała paskudny grymas a ja aż odchyliłam się na krześle starając się zwiększyć odległość między nami. Przez chwilę wydawało mi się, że Rin ma zamiar mnie zaatakować. Zamiast tego krzyknął:
- Moim ojcem był Shiro! Najlepszy paladyn jakiego znał świat! Do ostatnich chwil swojego życia bronił mnie przed demonami! Nie uznaję innego ojca poza nim!
- Rin, uspokój się. – do pomieszczenia wszedł Yukio – Jestem pewien, że Erika nie chciała cię urazić.
- Przepraszam Rin, nie wiedziałam, że to tak bolesny temat…. – bąknęłam.
#Shiro zawsze pilnował żebym nie był głodny!# - dyskusję przerwało napastliwe miauczenie Kuro. Rin z trudem powstrzymał próbujący zakraść się na jego twarz uśmiech i przełożył trochę swojej porcji kurczaka na półmisek po czym podał go kotu. Zanim wszyscy skończyliśmy jeść humor chłopaka powrócił do normy.
- Więc? To już wszystkie istoty które mieszkają z nami pod jednym dachem czy jest jeszcze ktoś albo coś o kim powinnam wiedzieć? – zapytałam opuszczając z uśmiechem jadalnię.
- To już wszyscy, chyba że w którymś z nieużywanych pokoi zadomowiło się jakieś paskudztwo. Ale o tym dowiesz się na lekcjach. Przy okazji, zostawiłem w twoim pokoju kilka rzeczy. Nie możesz chodzić na zajęcia w jeansach. – odpowiedział mi Yukio.
Gdy niedługo później wróciłam do swojego pokoju zauważyłam na łóżku nową białą bluzkę (ta, którą miałam na sobie nadawała się do wyrzucenia) i 3 pary czarnych spodni od szkolnego uniformu. Byłam gotowa na rozpoczęcie roku szkolnego.

3 komentarze:

  1. Zdecydowanie za .... krótkie.
    Rozdział ciekawy, mam nadzieje, że będzie więcej akcji. Jakieś pomyłki naszej bohaterki, która mało co by się nie zdradziła, lub kogoś zabiła. Powolna utrata kontroli nad mocą. To tylko moje "widzi mi się" więc nie bierz tego do siebie. Uważam, że każdy autor powinien samodzielnie układać swój rozwój w opowiadaniu, a nie sugerować się opinią ludzi, bo zawsze jest tak, każdy ma inne zdanie.

    Czekam na następny rozdział i od razu mówię, że ja śledzę bloga, ale nie lubię komentować. Może być tak, że co którąś notkę skomentuje.
    Życzę dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zaplanowane kilka sytuacji które z pewnością wpiszą się w twoje oczekiwania (akcja, wpadki, utrata kontroli) - jak na razie akcja się dopiero rozwija. :)

    Dzięki za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heeej ~! *całuje w policzki*
    Jej już 7 rozdział, jestem coraz bliżej by wszystko nadrobić :D No to tradycyjnie jak zawsze na początku błędy oraz takie moje "uwagi", które oczywiście zawsze okazują się błędne i niepotrzebne >.<
    " No tak, było już po 14tej" - nie, nie, nie.. kochanie, nie piszemy cyfr w opowiadaniu (tak wiem, już Ci na to zwracałam uwagę i pamiętam, że mówiłaś coś, iż w kolejnych rozdziałach tak nie będzie.. coś takiego.. dobrze pamiętam ? ;o xD a ja wiem, że kolejne rozdziały to dłuuugo po tym, ale muszę się niestety przyczepić :C), a tym bardziej nie takiego czegoś jak "14tej" x.x
    " drożdżówka, ale wątpiłam bym sobie nią pojadła." - zdanie od przecinka zrobiło się bez sensu, zupełnie jakbyś zgubiła jego część x.x
    "Musiałam coś kupić a z tego co zdołałam się już zorientować na terenie uczelni nie było miejsca gdzie sprzedawaliby zestaw obiadowy w cenie niepowiększonej o co najmniej jedno nadprogramowe zero. " - zdanie zrobiło się megaśnie długie i przydałoby się kilka przecinków, nie powiem Ci gdzie dokładnie, bo sama nie wiem, ale wiem, że powinny być xD Mmm.. i widzę też, że Erika zwróciła na to samo co Rin uwagę xD Jacy podobni *.* :3
    " wyboru doprowadzeni rodziców" - zgubiłaś "e" "doprowadzenie" i ogółem znowu robisz takie dłuuuugie zdania x.x
    Oo... widzę, że nasza bohaterka też nie umie gotować xD Nie jestem sama ! Tyle że... ja nawet budyń potrafię spieprzyć x.x
    Jak miło, że pamiętałaś o Ukobachu *.* wiele osób o nim zapomina >.< a nawet kiedyś słyszałam, że nie ma go w mandze O.O ale nie wiem czy to prawda, bo tak serio, to czytam tylko te tomy, które już przetłumaczyli na polski xD No nie ważne.. xdd a więc moje kochanie znowu miało foszka ? xD A tutaj jeszcze taka drobna uwaga: czy przypadkiem akurat Rinowi Ukobach właśnie pozwolił też gotować ? Tak mi się wydaje, ale to może być mój taki błąd, gdyż oglądałam anime dość dawno, a w mangę też dawno czytałam (muszę odwiedzić sklep xD), ale mimo wszystko tak jakoś mi się co do tego wydaje xdd
    "głodowym – a przymusowo" - tutaj bez tego myślnika, bo wychodzi jakby to po nim był "dopisek", że tak o nazwę x.x
    Zauważyłam, że często używasz spójnika (czy co to tam jest >.<) "a", aż za często x.x
    Czy ja wiem czy Rin nie wygląda na takiego silnego... *pogrąża się w myślach... zaraz.. ja nie mam myślę xD* oj nam takie osoby co też mają taką.. podobną do Rina posturą, a serio są silne >.<
    Hmm.. czyli masz jeszcze moment przed tym fragmentem w anime, gdzie dowiadują się o płomieniach Okumury ? Bardzo dobrze ;3 Zobaczymy co dalej z tego wyniknie :D
    Ale tych jego uszu tak bardzo nie widać xD Ale to nie byłoby takie hm.. dziwne, że oboje mają taką "mutację" ? ;o
    "Spojrzałam w stronę z której dochodził głos" - przed "z" przecinek ;3
    Ciekawie oddzieliłaś wypowiedzi Kuro ^^ no i oczywiście o nim nie zapomniałaś ^^ Nie lubię ludzi, którzy zapominają o moim ukochanym stworzonku :C
    "Blackie" ? O.O Ja i tak wolę Kuro x.x
    Hmm.. skąd Erika wie, że Shiro był stary ? ;o Bo tego Rin jeszcze nie powiedział x.x
    O jak ja Cię kocham *.* wspominasz o Shiro (i pamiętasz o tym, że dla Rina tylko Shiro jest jedynym ojcem) oraz moje kochane demonki *.*
    O.O Erika dostała spodnie i krawat... hmm.. taka wyróżniająca się ? ;3
    No to by było na tyle ^^ Jak zawsze miło oraz bardzo szybko czyta mi się Twoje dzieła, więc co by tu więcej mówić ? Mykam do następnego rozdziału <3
    Pozdrawiam i życzę dobrego wena ! <3
    Manon.

    OdpowiedzUsuń