Dotarliśmy już prawie do wejścia na teren uczelni gdy nagle
poczułam, że burczy mi w brzuchu. No tak, było już po 14tej - pora obiadowa - a
przedpołudnie obfitowało przecież w męczące wydarzenia. Walka z demonem i
godzinny spacer przez las wzmagają apetyt. Teoretycznie w pokoju czekała
jeszcze na mnie kupiona wczoraj drożdżówka, ale wątpiłam bym sobie nią pojadła.
Musiałam coś kupić a z tego co zdołałam się już zorientować na terenie uczelni
nie było miejsca gdzie sprzedawaliby zestaw obiadowy w cenie niepowiększonej o
co najmniej jedno nadprogramowe zero.
Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam ale przy takim
kateringu moja przyszłość w tej szkole rysowała się blado – miałam do wyboru
doprowadzeni rodziców do bankructwa albo wybitnie mało zróżnicowaną dietę, nie
żebym była zwolenniczką przesadnie zdrowego żywienia ale schemat
drożdżówka/kanapka na śniadanie, obiad i kolację nie brzmiał dla mnie zbyt
zachęcająco. Oczywiście mogłam też kupować produkty spożywcze w sklepie i gotować
tak jak Rin, ale po pierwsze nie znosiłam siedzieć przy garach a po drugie...
cóż, nie potrafiłam. Jeżeli czegoś nie przypaliłam to tego nie dogotowałam a
jak wyjątkowo właściwie dobrałam czas kończyło się na zakalcu albo złym
dobraniu przypraw. Po prostu nie miałam do tego serca.
- Umm, jest tu może
jakieś miejsce gdzie można kupić obiad w normalnej cenie? Ta szkolna stołówka
ma ceny z księżyca. – zapytałam na tyle głośno by również idący przodem
Yukio usłyszał.
- To pora obiadowa, więc
obiad czeka na nas w kuchni akademika. - odpowiedział idący obok mnie Rin.
- Jak to? – nie
wiedziałam co o tym myśleć, to nie zgadzało się z moją teorią, przecież
zauważyłabym gdyby Rin przygotował coś przed wyjściem – Wydawało mi się, że w akademiku mieszka tylko nasza trójka a ty
gotujesz dla siebie i brata... – ugryzłam się w język gdy tylko
powiedziałam te słowa, miałam nadzieję, że chłopak się nie obrazi za zrobienie
z niego kogoś w rodzaju kury domowej. Na szczęście wyglądało na to, że nie
uważa gotowania za coś złego, bo zaśmiał się tylko:
- Przez jakiś czas, gdy
Ukubach był obrażony baliśmy się, że na tym się właśnie skończy.
- Ukubach? – zapytałam.
- To chochlik
zamieszkujący kuchnie. - wyjaśnił Yukio,
chłopak stał przed bramą i czekał aż do niego dołączymy – Zazwyczaj tego typu istoty pojawiają się
tylko nocą i sprawiają, że pozostawione w kuchni potrawy stają się
smaczniejsze.
- Ale nasz Ukubach
przejął rolę pełnoetatowego kucharza. – kontynuował teraz Rin – Nie masz pojęcia ile musiałem się
natrudzić żeby pozwolił mi przygotować dzisiejsze śniadanie. Rozumiesz, kuchnia
to jego terytorium i jest bardzo wyczulony na wszelkich intruzów. Lepiej nie
próbuj nic tam gotować bez jego wyraźnego pozwolenia, bo skończy się na strajku
głodowym – a przymusowo głodującymi będziemy my.
- Nie ma obawy. Nie mam
zamiaru nawet zbliżać się do garnków. – odpowiedziałam a w moim głosie
słyszalna była z pewnością ulga. Najwyraźniej przebywając w szkole nie musiałam
się martwić o to by być „dobrą gospodynią domową”, czego wiecznie oczekiwali
ode mnie rodzice! No i oczywiście nie musiałam się już martwić o to czy będę
miała, co jeść. Choć przyznam, perspektywa jedzenia czegoś przygotowanego przez
chochlika nieco mnie niepokoiła.
Yukio przeprowadził nas przez bramę pozdrawiając po drodze strażników
a następnie, gdy wszyscy przekroczyliśmy granicę uczelni stwierdził, że ma coś
do załatwienia i ruszył ścieżką prowadzącą do kompleksu gdzie jak wiedziałam
znajdowała się willa Mephisto. Ja i Rin udaliśmy się w stronę akademika. Już
prawie byliśmy przy drzwiach, gdy drogę zagrodziło nam znane mi już trio:
Suguro, Shima i Koneko.
- Hej, Okumura, rok
szkolny się jeszcze nie zaczął, uważasz, że jak ubierzesz mundurek staniesz się
mądrzejszy? – zapytał Suguro prześmiewczym tonem.
Koneko rzucił okiem na mój poszarpany rękaw i stwierdził:
- Byli na misji.
- Jak to na misji?
Dlaczego nikt nam o niczym nie wspomniał!? – zapytał Suguro i przejechał po
nas podirytowanym spojrzeniem, jego wzrok zatrzymał się na mnie – Chwila, ona jest podobno dopiero na pierwszym
roku!
- Zgadza się. I
poradziła sobie lepiej niż niejeden exwire. – odparł Rin.
- Naprawdę? –
zapytał przymilnym tonem Shima uśmiechając się do mnie.
- Nie sądzę. – głos
Suguro był stanowczy, jakby doskonale wiedział o czym mówi – Pewnie jak zwykle wyrwałeś się do przodu bez
żadnych wyjaśnień i załatwiłeś sprawę nie czekając na jakąkolwiek pomoc.
- Próbował.– zachichotałam
próbując rozładować napięcie. - Ale mu
się nie udało.
Rin chwycił mnie gwałtownie za rękę i pociągnął do drzwi
akademika (chłopak był naprawdę silny, choć na to nie wyglądał). Zatrzasnął je
za nami. Wyrwałam się z jego uścisku i masując nadgarstek zawołałam:
- Co to niby miało być?!
- Bałem się, że
przyjdzie ci do głowy powiedzieć coś więcej o tym co się wydarzyło. – powiedział
po czym ściszył głos i dodał – Nie wiem
jakie zasady obowiązują ciebie ale nikt nie może się dowiedzieć o moich
płomieniach.
Spojrzałam na niego badawczo. Naprawdę uważał, że mogłabym go
ot tak wydać? Przecież jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji!
- Nie musisz się
martwić.– stwierdziłam uspokajającym tonem i ruszyłam w kierunku kuchni
skąd – jak nagle zauważyłam – docierał znowu jakiś smakowity zapach – Mi również nie wolno się zdradzić przed
nikim.
- Jakoś nie przejmowałaś
się tym tam, w jaskini. Momentalnie pokazałaś co potrafisz.
- Gdyby towarzyszył mi
ktoś inny zastanowiłabym się kilka razy i może nawet skończyłoby się na tym, że
stalibyśmy w ciemnościach i wołali o pomoc. Stworzyłam płomień tylko dlatego,
że wiedziałam, że najwyraźniej jedziemy na tym samym wózku więc nie muszę się
przed tobą kryć. – jakże chciałam by była to prawda. Wiedziałam, że chłopak
ma sporo racji – tam w jaskini faktycznie zareagowałam instynktownie i choć
mogłam wymyślić dobrą wymówkę nie mogłam zaprzeczyć sama przed sobą.
- Jakim znowu wózku? – zapytał
Rin.
- Oh, tak się mówi. – zastanawiałam
się dlaczego chłopak nie kojarzy tego powiedzenia - Chodzi o to, że mamy ten sam problem i obowiązują nas te same
zasady. Apropo, masz jakieś oficjalne wyjaśnienie dla tych uszu i zębów? Wiem,
że ogon chowasz, ale uszy stały się nijako twoim znakiem rozpoznawczym.
- Yukio to wymyślił.
Rzadka mutacja genetyczna. Mógłby to być też efekt operacji plastycznej, ale
nie mam zamiaru udawać takiego wariata. I tak już wystarczająco dużo osób
krzywo na mnie patrzy.
- Faktycznie, pomysł z
mutacją brzmi lepiej. Też tak będę tłumaczyć, jeżeli ktoś mnie zapyta.
Dotarliśmy do kuchni. Na stole leżały 3 tace. Ryż z kurczakiem,
sos i bliżej niezidentyfikowany napój. Niepewnie zajęłam jedno z miejsc i
spróbowałam danie. Było świetne! Niemal tak smaczne jak omlet, który Rin
przygotował rano.
- Pyszne. Naprawdę to
robota chochlika?
- Tak. – odparł
chłopak po czym zawołał – Hej! Ukubach! Chciałbym cię komuś przedstawić, to
Erika, nasza nowa lokatorka.
Na blacie oddzielającym część jadalnianą od prawdziwej kuchni
pojawiło się niewielkie stworzonko. Miało kilkadziesiąt centymetrów wzrostu,
żółte różki i nieproporcjonalnie duże uszy a większość jego ciała (poza twarzą,
torsem i ramionami) pokryta była fioletowym puszkiem. Istota miała fioletowy
ogon zakończony na kształt trójzębu. Skrzat ubrany był w fartuch i rękawice
kuchenne.
- Dzień dobry Ukubach.
Dziękuję za pyszny obiad. - uśmiechnęłam się do stworzonka i powróciłam do
jedzenia. Moje obawy zniknęły, istota było dość sympatyczna. I z pewnością
potrafiła świetnie gotować!
- Ułinii! – odpowiedział
kucharz a ja mogłabym przysiąc, że znaczyło to coś pomiędzy „Cała przyjemność
po mojej stronie” albo „Cieszę się, że ci smakuje”. Nie wiedziałam w jakim
języku mówi stworzonko ale w jakiś sposób intuicyjnie rozumiałam znaczenie.
Nagle z drzwi korytarza dobiegło miauczenie kota a w mojej
głowie usłyszałam (tym razem wyraźnie, bez najmniejszego domyślania się) #Rin! Wróciłeś! Jestem głodny!#. Spojrzałam
w stronę z której dochodził głos. Stał tam czarny kot (a w każdym razie coś
przypominającego kota) z białym brzuszkiem, różkami na głowie i dwoma ogonami.
Stworzenie uchwyciło mój wzrok i ponownie zamiauczało a ja usłyszałam w swojej
głowie #Rin, kto to? Nie znam jej.#.
- Umm… Jestem Erika. – odpowiedziałam
a Rin spojrzał na mnie. Wyjaśniłam więc wskazując na stworzonko: – Wydaje mi się, że słyszę jego myśli.
- Tak. Istnieje coś w
rodzaju telepatii między demonami. – odpowiedział chłopak przyglądając mi
się uważnie, szybko jednak potrząsnął głową i nie wyjawił co tak naprawdę
przebiegło mu przez myśl, zamiast tego dodał – Ja też go słyszę. Ma na imię Kuro ale nazywamy go Blackie. Był
demonem-chowańcem mojego ojca.
- Mówiąc ojciec masz na
myśli…? – zapytałam. Coś mi się nie zgadzało, Rin co prawda nie powiedział
mi tego wprost ale dość jasno określił, że demoniczne moce odziedziczył po ojcu
a w tonie głosu chłopaka usłyszałam wyraźnie sympatię gdy wspomniał o starszym
mężczyźnie. Nie mogło chodzić o żadnego demona.
Twarz chłopaka przybrała paskudny grymas a ja aż odchyliłam
się na krześle starając się zwiększyć odległość między nami. Przez chwilę
wydawało mi się, że Rin ma zamiar mnie zaatakować. Zamiast tego krzyknął:
- Moim ojcem był Shiro!
Najlepszy paladyn jakiego znał świat! Do ostatnich chwil swojego życia bronił
mnie przed demonami! Nie uznaję innego ojca poza nim!
- Rin, uspokój się. – do
pomieszczenia wszedł Yukio – Jestem
pewien, że Erika nie chciała cię urazić.
- Przepraszam Rin, nie wiedziałam,
że to tak bolesny temat…. – bąknęłam.
#Shiro zawsze pilnował
żebym nie był głodny!# - dyskusję przerwało napastliwe miauczenie Kuro. Rin
z trudem powstrzymał próbujący zakraść się na jego twarz uśmiech i przełożył
trochę swojej porcji kurczaka na półmisek po czym podał go kotu. Zanim wszyscy
skończyliśmy jeść humor chłopaka powrócił do normy.
- Więc? To już wszystkie
istoty które mieszkają z nami pod jednym dachem czy jest jeszcze ktoś albo coś
o kim powinnam wiedzieć? – zapytałam opuszczając z uśmiechem jadalnię.
- To już wszyscy, chyba
że w którymś z nieużywanych pokoi zadomowiło się jakieś paskudztwo. Ale o tym
dowiesz się na lekcjach. Przy okazji, zostawiłem w twoim pokoju kilka rzeczy. Nie
możesz chodzić na zajęcia w jeansach. – odpowiedział mi Yukio.
Gdy niedługo później wróciłam do swojego pokoju zauważyłam na
łóżku nową białą bluzkę (ta, którą miałam na sobie nadawała się do wyrzucenia)
i 3 pary czarnych spodni od szkolnego uniformu. Byłam gotowa na rozpoczęcie
roku szkolnego.
Zdecydowanie za .... krótkie.
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy, mam nadzieje, że będzie więcej akcji. Jakieś pomyłki naszej bohaterki, która mało co by się nie zdradziła, lub kogoś zabiła. Powolna utrata kontroli nad mocą. To tylko moje "widzi mi się" więc nie bierz tego do siebie. Uważam, że każdy autor powinien samodzielnie układać swój rozwój w opowiadaniu, a nie sugerować się opinią ludzi, bo zawsze jest tak, każdy ma inne zdanie.
Czekam na następny rozdział i od razu mówię, że ja śledzę bloga, ale nie lubię komentować. Może być tak, że co którąś notkę skomentuje.
Życzę dużo weny ^^
Mam zaplanowane kilka sytuacji które z pewnością wpiszą się w twoje oczekiwania (akcja, wpadki, utrata kontroli) - jak na razie akcja się dopiero rozwija. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz.
Heeej ~! *całuje w policzki*
OdpowiedzUsuńJej już 7 rozdział, jestem coraz bliżej by wszystko nadrobić :D No to tradycyjnie jak zawsze na początku błędy oraz takie moje "uwagi", które oczywiście zawsze okazują się błędne i niepotrzebne >.<
" No tak, było już po 14tej" - nie, nie, nie.. kochanie, nie piszemy cyfr w opowiadaniu (tak wiem, już Ci na to zwracałam uwagę i pamiętam, że mówiłaś coś, iż w kolejnych rozdziałach tak nie będzie.. coś takiego.. dobrze pamiętam ? ;o xD a ja wiem, że kolejne rozdziały to dłuuugo po tym, ale muszę się niestety przyczepić :C), a tym bardziej nie takiego czegoś jak "14tej" x.x
" drożdżówka, ale wątpiłam bym sobie nią pojadła." - zdanie od przecinka zrobiło się bez sensu, zupełnie jakbyś zgubiła jego część x.x
"Musiałam coś kupić a z tego co zdołałam się już zorientować na terenie uczelni nie było miejsca gdzie sprzedawaliby zestaw obiadowy w cenie niepowiększonej o co najmniej jedno nadprogramowe zero. " - zdanie zrobiło się megaśnie długie i przydałoby się kilka przecinków, nie powiem Ci gdzie dokładnie, bo sama nie wiem, ale wiem, że powinny być xD Mmm.. i widzę też, że Erika zwróciła na to samo co Rin uwagę xD Jacy podobni *.* :3
" wyboru doprowadzeni rodziców" - zgubiłaś "e" "doprowadzenie" i ogółem znowu robisz takie dłuuuugie zdania x.x
Oo... widzę, że nasza bohaterka też nie umie gotować xD Nie jestem sama ! Tyle że... ja nawet budyń potrafię spieprzyć x.x
Jak miło, że pamiętałaś o Ukobachu *.* wiele osób o nim zapomina >.< a nawet kiedyś słyszałam, że nie ma go w mandze O.O ale nie wiem czy to prawda, bo tak serio, to czytam tylko te tomy, które już przetłumaczyli na polski xD No nie ważne.. xdd a więc moje kochanie znowu miało foszka ? xD A tutaj jeszcze taka drobna uwaga: czy przypadkiem akurat Rinowi Ukobach właśnie pozwolił też gotować ? Tak mi się wydaje, ale to może być mój taki błąd, gdyż oglądałam anime dość dawno, a w mangę też dawno czytałam (muszę odwiedzić sklep xD), ale mimo wszystko tak jakoś mi się co do tego wydaje xdd
"głodowym – a przymusowo" - tutaj bez tego myślnika, bo wychodzi jakby to po nim był "dopisek", że tak o nazwę x.x
Zauważyłam, że często używasz spójnika (czy co to tam jest >.<) "a", aż za często x.x
Czy ja wiem czy Rin nie wygląda na takiego silnego... *pogrąża się w myślach... zaraz.. ja nie mam myślę xD* oj nam takie osoby co też mają taką.. podobną do Rina posturą, a serio są silne >.<
Hmm.. czyli masz jeszcze moment przed tym fragmentem w anime, gdzie dowiadują się o płomieniach Okumury ? Bardzo dobrze ;3 Zobaczymy co dalej z tego wyniknie :D
Ale tych jego uszu tak bardzo nie widać xD Ale to nie byłoby takie hm.. dziwne, że oboje mają taką "mutację" ? ;o
"Spojrzałam w stronę z której dochodził głos" - przed "z" przecinek ;3
Ciekawie oddzieliłaś wypowiedzi Kuro ^^ no i oczywiście o nim nie zapomniałaś ^^ Nie lubię ludzi, którzy zapominają o moim ukochanym stworzonku :C
"Blackie" ? O.O Ja i tak wolę Kuro x.x
Hmm.. skąd Erika wie, że Shiro był stary ? ;o Bo tego Rin jeszcze nie powiedział x.x
O jak ja Cię kocham *.* wspominasz o Shiro (i pamiętasz o tym, że dla Rina tylko Shiro jest jedynym ojcem) oraz moje kochane demonki *.*
O.O Erika dostała spodnie i krawat... hmm.. taka wyróżniająca się ? ;3
No to by było na tyle ^^ Jak zawsze miło oraz bardzo szybko czyta mi się Twoje dzieła, więc co by tu więcej mówić ? Mykam do następnego rozdziału <3
Pozdrawiam i życzę dobrego wena ! <3
Manon.