czwartek, 5 września 2013

Rozdział 12 – Fatal verse



Naomi przyjęła informację o odbywaniu się na terenie szkoły lekcji egzorcyzmu i istnieniu duchów czy demonów dość dobrze – w każdym razie nie była tym zaskoczona. Jak mogłaby być po tym, czego była świadkiem?
Wiedza o sekretnym świecie napawała ją lękiem połączonym z ciekawością. Sama nie miała zamiaru dołączyć do zajęć: twierdziła, że narażanie życia nie leży w jej naturze a poza tym nie chce przez całe życie widzieć na każdym kroku demonów a wiedziała już, że póki co udało jej się uniknąć otrzymania temptaint. Nic nie powstrzymywało jej jednak od wypytywania mnie o różne szczegóły dotyczące ukrytego świata.
Od początku roku minęło już kilka tygodni. Na dobre przyzwyczaiłam się do szkolnego życia i z zadowoleniem musiałam stwierdzić, że ukrywanie tego kim jestem wychodziło mi całkiem dobrze. Wciąż jedyną niepożądaną osobą, która podejrzewała, że nie jestem do końca człowiekiem wciąż była Yumi. Nauczyłam się jednak ignorować jej ciągłe pytania i aluzje. Ze swoją fascynacją wszystkim, co niezwykłe była niegroźna bo mało kto brał jej domysły na poważnie a jednocześnie była wobec mnie zadziwiająco lojalna i starała się trzymać język za zębami w towarzystwie innych osób. To, że różnie jej to wychodziło to osobna sprawa.
- Za tydzień sprawdzian, proszę się do niego dobrze przygotować. Jesteście wolni.
W klasie zapanowało poruszenie, gdy uczniowie zaczęli pakować się i wychodzić. Była to ostatnia lekcja w tym dniu – przynajmniej dla większości uczniów.
- Dziś też masz zajęcia dodatkowe? – zapytała siedząca obok mnie Naomi.
Zgodnie z jej cichym życzeniem wylądowałyśmy w tej samej klasie i wyglądało na to, że powoli zamieniałyśmy się w przyjaciółki. Owszem, irytowały mnie nieco jej ciągłe pytania i uparta chęć przebywania w moim towarzystwie jednak musiałam przyznać, że dobrze się z nią dogadywałam. Nigdy wcześniej z nikim się tak naprawdę nie przyjaźniłam. Owszem, we wcześniejszych szkołach miałam koleżanki jednak nasze kontakty ograniczały się właściwie tylko do wspólnego odrabiania zadań domowych. Nie byłam szczególnie towarzyską osobą.
- Tak, może być ciężko. Znów będziemy recytować... – odparłam mając na myśli zbliżającą się lekcję Świętych Ksiąg.
Generalnie uczenie się nie sprawiało mi problemu – naprawdę lubiłam większość przedmiotów. Jednak lekcje polegające na recytacji ksiąg biblijnych napawały mnie lękiem. Po raz pierwszy miałam z tym styczność, gdy na zajęciach z demonologii nauczyciel użył wersu z biblii by pozbyć się niskich demonów.
Czułam wtedy jak powietrze wokół mówiącego wypełnia dziwna energia jednak myślałam, że to normalne i na tym właśnie polega cała sztuczka. Dość szybko jednak przekonałam się, że nie wszyscy są w stanie to wyczuć. Miałam dość oleju w głowie by nie pytać o to na forum klasy jednak moje wypowiedziane szeptem pytanie wystarczyło, by Yumi zyskała kolejny powód do nazwania mnie demonem – dziewczyna nie czuła niczego podobnego i z charakterystycznym dla siebie podekscytowanym uśmiechem stwierdziła, że to musi być jakaś moja demoniczna zdolność.
Zauważyłam też, że nie każdy recytujący jest w stanie wytworzyć ową specyficzną energię. W klasie jedynymi uczniami poza mną (mimo mojej niechęci bez problemu sprawiałam, że moje słowa otrzymywały odpowiednią moc), którym się to udawało był Shinse Katou - fioletowowłosy chłopak aspirujący do tego by być najlepszym we wszystkim (twierdził, że chce zostać paladynem czyli najlepszym na świecie egzorcystą – moim zdaniem jednak brakowało mu do tego odwagi) i Hetsu Tashikara - ów ponury, czarnowłosy okularnik któremu demony wymordowały rodzinę.
- Będzie dobrze. Na pewno sobie poradzisz. – pocieszyła mnie koleżanka -  A właśnie, dowiedziałaś się już dlaczego, mimo, że nie otrzymałam tej całej temptain czy jakkolwiek się to nazywa byłam w stanie dostrzec ten czarny błysk gdy zaatakował nas duch?
- Nie, nadal nie mam pojęcia. Nie powinnaś była tego widzieć skoro nie widziałaś samego ducha. – odparłam.
Nie było to do końca prawdą. Owszem, byłoby tak gdyby błysk wywołany został mocą ducha jednak sprawa była o wiele bardziej skomplikowana. Blask wywołały moje własne płomienie. Zdusiłam je w porę i nie ujawniły się w pełni, ale ich zalążek wystarczył, by przez ułamek sekundy całe otoczenie wypełniła charakterystyczna iluminacja. Yumi udała, że tego nie zauważyła najwyraźniej uznając to po prostu za kolejny dowód na to, że nie jestem człowiekiem jednak nieświadoma niczego Naomi ciągle powracała do tematu. Nie pozostawało nic innego jak tylko udawać, że nie potrafię tego wytłumaczyć. Fakt był taki, że domyślałam się, że mogło być to spowodowane tym, że mimo posiadania przeze mnie demonicznych mocy wciąż w pewnym stopniu pozostawałam człowiekiem. Oczywiście nie mogłam się moimi przypuszczeniami z nikim podzielić.
- Erika, chodź już, bo się spóźnimy! – w drzwiach klasy pojawiła się białowłosa Yumi. Nie była ze mną w grupie na regularnych zajęciach (wylądowała w innej klasie) jednak zwykle po zakończeniu lekcji odnajdywała mnie by wspólnie udać się na lekcję egzorcyzmów.
- Racja. – zerknęłam na zegarek, do rozpoczęcia zajęć pozostało niecałe 3 minuty. No tak, lekcja geografii przeciągnęła się.
Szybko skończyłam pakować swoje rzeczy i pożegnawszy się z Naomi wyszłyśmy z klasy kierując się w stronę mało uczęszczanej części szkolnego korytarza. Znajdujące się tam drzwi do szkolnego magazynku często były używane przez uczniów sekretnych zajęć jako portal ze względu na odludne ustawienie.

Gdy dotarłyśmy do sali gdzie odbywały się lekcje Świętych ksiąg nauczycielka i wszyscy pozostali uczniowie znajdowali się już w klasie.
- Mademoiselle Kurimuson i Hiroyuki, mierliśmy jurh zahrczynać bez was. – stwierdziła nauczycielka podając nam ciężkie księgi.
Kobieta mówiła z silnie francuskim akcentem i szczerze zastanawiałam się, dlaczego zrobiono z niej nauczycielkę akurat tego przedmiotu. Czasem ciężko było zrozumieć, co mówi a przecież zajęcia z ksiąg polegały głównie na pracy z dużymi ilościami tekstu. Cóż, niektóre decyzje dyrektora wymykały się ogólnie rozumianej logice. Również wygląd kobiety pozostawiał wiele do życzenia. Z pewnością nie należała do szczupłych osób, jej twarz przypominała ropuchę a na ramieniu zawsze nosiła białego kota. Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić jej w walce. Co robiła w szkole dla egzorcystów?
Za wasze spóźhnienie przeczythacie dla nhas Hrozdział 15 Phierwszego Listu do Korynthian. Listy do Korynthian są szczhególnie skutheczne wobec dhemonów powiąhzanych z mocą śmiehrci thakich jak zhombie czy chociazhby duchy mhorderców.
Z głośnym westchnieniem wzięłam książkę i udałam się na swoje miejsce. Sadystka. Ciekawe czy kobieta przypadkowo wybrała dla mnie taki fragment księgi czy też należała do wąskiego grona nauczycieli świadomych tego skąd pochodzi moja moc. W ławce obok usiadła Yumi i właściwie zinterpretowawszy na moją niezadowoloną minę stwierdziła:
- Ja zacznę. – i otworzywszy biblię na właściwej stronie rozpoczęła czytanie - Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie.  Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem... Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem, że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem:  i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem, bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga (...)
Śledziłam wzrokiem tekst czekając na swoją kolej, głos dziewczyny nie zawierał w sobie owej charakterystycznej magicznej nuty jednak nawet mimo to w pewnej chwili zaczęłam czuć niezidentyfikowany niepokój. Słyszałam bicie własnego serca a w gardle czułam gulę. Początkowo myślałam, że być może to tylko objawy tremy jednak nie było to zbyt przekonujące wyjaśnienie mojego stanu – przecież już wcześniej zdarzało mi się coś odczytywać na forum klasy i to niejednokrotnie większej niż te 6 osób, które znajdowało się teraz ze mną w pomieszczeniu. To musiało być coś innego. Coś było w tym tekście, który miałam przed sobą.
- Wystarczy, mademoiselle Hiroyuki. Mademoiselle Kurimuson, phroszę khontynuowhać. – z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki która ze zniecierpliwieniem dodała po chwili – Werhs 20!
- Ah, tak, oczywiście. – odparłam i zaczęłam czytać starając się ignorować odczucia mojego ciała które dopiero teraz na dobre wypełniło się strachem. Czułam, że głos mi drży a policzki robią się gorące. - Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba, bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy..  Jako ostatni... Jako ostatni...
Głos mi się załamał. Nie byłam w stanie przeczytać następnego zdania, ledwie byłam w stanie dostrzec poszczególne litery. „Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.”co takiego było w tych słowach? To był tylko zlepek liter, bez żadnego znaczenia! Dlaczego wywoływał we mnie takie odczucia? Przeklinałam swoją umiejętność nadawania słowom mocy. Czułam się jakbym miała wysoką gorączkę. Policzki mnie piekły i ciało oblewał zimny pot, serce biło mi jakby chciało wyrwać się z piersi a wiszący pod bluzką naszyjnik pulsował gorącem. Do tego czułam się jakbym za chwilę miała zemdleć.
- Mademoiselle Kurimuson, wshystko w porzhątku? Jestesh okhropnie blada. – zapytała nauczycielka a w jej głosie dało się dosłyszeć lęk, wyglądało na to, że jednak nie zrobiła mi tego celowo. Ewidentnie nie wiedziała co się ze mną dzieje.
- Nie. Nie mogę! Przepraszam! – wykrztusiłam z siebie i ostatkiem sił zerwałam się z miejsca i wybiegłam z klasy zatrzaskując za sobą drzwi.
Biegłam ślepo korytarzem byle oddalić się od tej przeklętej sali. Udało mi się jednak odbiec ledwie na kilkanaście metrów, gdy straciłam równowagę i uderzyłam całym ciałem o ścianę. Osunęłam się na podłogę i chwyciłam obiema rękami głowę starając się głęboko oddychać. Musiałam wziąć się w garść... Jeżeli ktoś zobaczy mnie w tym stanie... Jak ja to wytłumaczę? Jak ja to wszystko wytłumaczę?!
Nagle znajdujące się niedaleko drzwi otworzyły się i spokojnym krokiem przeszedł przez nie Rin. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
Cześć Erika! Nie jesteś na lekcji?
Ale zobaczywszy, w jakim stanie się znajduję szybko zmienił wyraz twarzy.
- Ktoś cię zaatakował?! – syknął i rozejrzał się bacznie po korytarzu sięgając dłonią do futerału przewieszonego jak zwykle przez plecy.
- Nie, wszystko w porządku po prostu... – odpowiedziałam słabo, wpatrując się w podłogę przed sobą, dłonie zacisnęłam na swoich włosach starając się uspokoić – ... chyba właśnie poznałam swój fatalny wers.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz