Naomi przyjęła informację o odbywaniu się na terenie szkoły
lekcji egzorcyzmu i istnieniu duchów czy demonów dość dobrze – w każdym razie
nie była tym zaskoczona. Jak mogłaby być po tym, czego była świadkiem?
Wiedza o sekretnym świecie napawała ją lękiem połączonym z ciekawością.
Sama nie miała zamiaru dołączyć do zajęć: twierdziła, że narażanie życia nie
leży w jej naturze a poza tym nie chce przez całe życie widzieć na każdym kroku
demonów a wiedziała już, że póki co udało jej się uniknąć otrzymania temptaint.
Nic nie powstrzymywało jej jednak od wypytywania mnie o różne szczegóły
dotyczące ukrytego świata.
Od początku roku minęło już kilka tygodni. Na dobre
przyzwyczaiłam się do szkolnego życia i z zadowoleniem musiałam stwierdzić, że
ukrywanie tego kim jestem wychodziło mi całkiem dobrze. Wciąż jedyną
niepożądaną osobą, która podejrzewała, że nie jestem do końca człowiekiem wciąż
była Yumi. Nauczyłam się jednak ignorować jej ciągłe pytania i aluzje. Ze swoją
fascynacją wszystkim, co niezwykłe była niegroźna bo mało kto brał jej domysły
na poważnie a jednocześnie była wobec mnie zadziwiająco lojalna i starała się trzymać
język za zębami w towarzystwie innych osób. To, że różnie jej to wychodziło to
osobna sprawa.
- Za tydzień sprawdzian,
proszę się do niego dobrze przygotować. Jesteście wolni.
W klasie zapanowało poruszenie, gdy uczniowie zaczęli pakować
się i wychodzić. Była to ostatnia lekcja w tym dniu – przynajmniej dla
większości uczniów.
- Dziś też masz zajęcia
dodatkowe? – zapytała siedząca obok mnie Naomi.
Zgodnie z jej cichym życzeniem wylądowałyśmy w tej samej
klasie i wyglądało na to, że powoli zamieniałyśmy się w przyjaciółki. Owszem,
irytowały mnie nieco jej ciągłe pytania i uparta chęć przebywania w moim
towarzystwie jednak musiałam przyznać, że dobrze się z nią dogadywałam. Nigdy
wcześniej z nikim się tak naprawdę nie przyjaźniłam. Owszem, we wcześniejszych
szkołach miałam koleżanki jednak nasze kontakty ograniczały się właściwie tylko
do wspólnego odrabiania zadań domowych. Nie byłam szczególnie towarzyską osobą.
- Tak, może być ciężko.
Znów będziemy recytować... – odparłam mając na myśli zbliżającą się lekcję
Świętych Ksiąg.
Generalnie uczenie się nie sprawiało mi problemu – naprawdę
lubiłam większość przedmiotów. Jednak lekcje polegające na recytacji ksiąg
biblijnych napawały mnie lękiem. Po raz pierwszy miałam z tym styczność, gdy na
zajęciach z demonologii nauczyciel użył wersu z biblii by pozbyć się niskich
demonów.
Czułam wtedy jak powietrze wokół mówiącego wypełnia dziwna
energia jednak myślałam, że to normalne i na tym właśnie polega cała sztuczka.
Dość szybko jednak przekonałam się, że nie wszyscy są w stanie to wyczuć.
Miałam dość oleju w głowie by nie pytać o to na forum klasy jednak moje
wypowiedziane szeptem pytanie wystarczyło, by Yumi zyskała kolejny powód do
nazwania mnie demonem – dziewczyna nie czuła niczego podobnego i z
charakterystycznym dla siebie podekscytowanym uśmiechem stwierdziła, że to musi
być jakaś moja demoniczna zdolność.
Zauważyłam też, że nie każdy recytujący jest w stanie
wytworzyć ową specyficzną energię. W klasie jedynymi uczniami poza mną (mimo
mojej niechęci bez problemu sprawiałam, że moje słowa otrzymywały odpowiednią
moc), którym się to udawało był Shinse Katou - fioletowowłosy chłopak
aspirujący do tego by być najlepszym we wszystkim (twierdził, że chce zostać
paladynem czyli najlepszym na świecie egzorcystą – moim zdaniem jednak
brakowało mu do tego odwagi) i Hetsu Tashikara - ów ponury, czarnowłosy
okularnik któremu demony wymordowały rodzinę.
- Będzie dobrze. Na
pewno sobie poradzisz. – pocieszyła mnie koleżanka - A
właśnie, dowiedziałaś się już dlaczego, mimo, że nie otrzymałam tej całej
temptain czy jakkolwiek się to nazywa byłam w stanie dostrzec ten czarny błysk
gdy zaatakował nas duch?
- Nie, nadal nie mam
pojęcia. Nie powinnaś była tego widzieć skoro nie widziałaś samego ducha. –
odparłam.
Nie było to do końca prawdą. Owszem, byłoby tak gdyby błysk
wywołany został mocą ducha jednak sprawa była o wiele bardziej skomplikowana.
Blask wywołały moje własne płomienie. Zdusiłam je w porę i nie ujawniły się w
pełni, ale ich zalążek wystarczył, by przez ułamek sekundy całe otoczenie
wypełniła charakterystyczna iluminacja. Yumi udała, że tego nie zauważyła
najwyraźniej uznając to po prostu za kolejny dowód na to, że nie jestem
człowiekiem jednak nieświadoma niczego Naomi ciągle powracała do tematu. Nie
pozostawało nic innego jak tylko udawać, że nie potrafię tego wytłumaczyć. Fakt
był taki, że domyślałam się, że mogło być to spowodowane tym, że mimo
posiadania przeze mnie demonicznych mocy wciąż w pewnym stopniu pozostawałam
człowiekiem. Oczywiście nie mogłam się moimi przypuszczeniami z nikim
podzielić.
- Erika, chodź już, bo
się spóźnimy! – w drzwiach klasy pojawiła się białowłosa Yumi. Nie była ze
mną w grupie na regularnych zajęciach (wylądowała w innej klasie) jednak zwykle
po zakończeniu lekcji odnajdywała mnie by wspólnie udać się na lekcję
egzorcyzmów.
- Racja. – zerknęłam
na zegarek, do rozpoczęcia zajęć pozostało niecałe 3 minuty. No tak, lekcja
geografii przeciągnęła się.
Szybko skończyłam pakować swoje rzeczy i pożegnawszy się z
Naomi wyszłyśmy z klasy kierując się w stronę mało uczęszczanej części
szkolnego korytarza. Znajdujące się tam drzwi do szkolnego magazynku często
były używane przez uczniów sekretnych zajęć jako portal ze względu na odludne
ustawienie.
Gdy dotarłyśmy do sali gdzie odbywały się lekcje Świętych
ksiąg nauczycielka i wszyscy pozostali uczniowie znajdowali się już w klasie.
- Mademoiselle Kurimuson
i Hiroyuki, mierliśmy jurh zahrczynać bez was. – stwierdziła nauczycielka
podając nam ciężkie księgi.
Kobieta mówiła z silnie francuskim akcentem i szczerze
zastanawiałam się, dlaczego zrobiono z niej nauczycielkę akurat tego przedmiotu.
Czasem ciężko było zrozumieć, co mówi a przecież zajęcia z ksiąg polegały
głównie na pracy z dużymi ilościami tekstu. Cóż, niektóre decyzje dyrektora
wymykały się ogólnie rozumianej logice. Również wygląd kobiety pozostawiał
wiele do życzenia. Z pewnością nie należała do szczupłych osób, jej twarz
przypominała ropuchę a na ramieniu zawsze nosiła białego kota. Jakoś nie
potrafiłam sobie wyobrazić jej w walce. Co robiła w szkole dla egzorcystów?
– Za wasze spóźhnienie przeczythacie
dla nhas Hrozdział 15 Phierwszego Listu do Korynthian. Listy do Korynthian są
szczhególnie skutheczne wobec dhemonów powiąhzanych z mocą śmiehrci thakich jak
zhombie czy chociazhby duchy mhorderców.
Z głośnym westchnieniem wzięłam książkę i udałam się na swoje
miejsce. Sadystka. Ciekawe czy kobieta przypadkowo wybrała dla mnie taki
fragment księgi czy też należała do wąskiego grona nauczycieli świadomych tego
skąd pochodzi moja moc. W ławce obok usiadła Yumi i właściwie zinterpretowawszy
na moją niezadowoloną minę stwierdziła:
- Ja zacznę. – i
otworzywszy biblię na właściwej stronie rozpoczęła czytanie - Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam
głosiłem, którąście przyjęli i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją
zachowacie tak, jak wam rozkazałem... Chyba żebyście uwierzyli na próżno. Przekazałem
wam na początku to, co przejąłem, że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za
nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie
z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a
potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie;
większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi,
później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i
mnie jako poronionemu płodowi. Jestem, bowiem najmniejszy ze wszystkich
apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz
za łaską Boga (...)
Śledziłam wzrokiem tekst czekając na swoją kolej, głos
dziewczyny nie zawierał w sobie owej charakterystycznej magicznej nuty jednak
nawet mimo to w pewnej chwili zaczęłam czuć niezidentyfikowany niepokój. Słyszałam
bicie własnego serca a w gardle czułam gulę. Początkowo myślałam, że być może
to tylko objawy tremy jednak nie było to zbyt przekonujące wyjaśnienie mojego
stanu – przecież już wcześniej zdarzało mi się coś odczytywać na forum klasy i
to niejednokrotnie większej niż te 6 osób, które znajdowało się teraz ze mną w
pomieszczeniu. To musiało być coś innego. Coś było w tym tekście, który miałam
przed sobą.
- Wystarczy, mademoiselle
Hiroyuki. Mademoiselle Kurimuson, phroszę khontynuowhać. – z zamyślenia
wyrwał mnie głos nauczycielki która ze zniecierpliwieniem dodała po chwili – Werhs 20!
- Ah, tak, oczywiście. –
odparłam i zaczęłam czytać starając się ignorować odczucia mojego ciała
które dopiero teraz na dobre wypełniło się strachem. Czułam, że głos mi drży a
policzki robią się gorące. - Wreszcie
nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką
Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba,
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy..
Jako ostatni... Jako ostatni...
Głos mi się załamał. Nie byłam w stanie przeczytać następnego
zdania, ledwie byłam w stanie dostrzec poszczególne litery. „Jako ostatni wróg,
zostanie pokonana śmierć.” – co
takiego było w tych słowach? To był tylko zlepek liter, bez żadnego znaczenia!
Dlaczego wywoływał we mnie takie odczucia? Przeklinałam swoją umiejętność
nadawania słowom mocy. Czułam się jakbym miała wysoką gorączkę. Policzki mnie
piekły i ciało oblewał zimny pot, serce biło mi jakby chciało wyrwać się z
piersi a wiszący pod bluzką naszyjnik pulsował gorącem. Do tego czułam się
jakbym za chwilę miała zemdleć.
- Mademoiselle Kurimuson,
wshystko w porzhątku? Jestesh okhropnie blada. – zapytała nauczycielka a w
jej głosie dało się dosłyszeć lęk, wyglądało na to, że jednak nie zrobiła mi
tego celowo. Ewidentnie nie wiedziała
co się ze mną dzieje.
- Nie. Nie mogę! Przepraszam!
– wykrztusiłam z siebie i ostatkiem sił zerwałam się z miejsca i wybiegłam
z klasy zatrzaskując za sobą drzwi.
Biegłam ślepo korytarzem byle oddalić się od tej przeklętej
sali. Udało mi się jednak odbiec ledwie na kilkanaście metrów, gdy straciłam
równowagę i uderzyłam całym ciałem o ścianę. Osunęłam się na podłogę i chwyciłam
obiema rękami głowę starając się głęboko oddychać. Musiałam wziąć się w
garść... Jeżeli ktoś zobaczy mnie w tym stanie... Jak ja to wytłumaczę? Jak ja
to wszystko wytłumaczę?!
Nagle znajdujące się niedaleko drzwi otworzyły się i spokojnym
krokiem przeszedł przez nie Rin. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
– Cześć Erika! Nie
jesteś na lekcji?
Ale zobaczywszy, w jakim stanie się znajduję szybko zmienił
wyraz twarzy.
- Ktoś cię zaatakował?!
– syknął i rozejrzał się bacznie po korytarzu sięgając dłonią do futerału
przewieszonego jak zwykle przez plecy.
- Nie, wszystko w
porządku po prostu... – odpowiedziałam słabo, wpatrując się w podłogę przed
sobą, dłonie zacisnęłam na swoich włosach starając się uspokoić – ... chyba właśnie poznałam swój fatalny wers.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz