Był poniedziałek. Pierwszy dzień zajęć po pamiętnym
trzęsieniu. Jak się okazało zniszczenia ograniczały się jedynie do części
znajdującego się na terenie szkoły parku rozrywki co spowodowało, że uczniowie nabrali
różnych podejrzeń jednak żadne nie było bliskie prawdy. Fakt, spotkania w
Mepphylandzie najwyższego z demonów żywiołu ziemii postanowiłam zachować w
sekrecie – uznałam bowiem, że informowanie o tym reszty uczniów byłoby złym
pomysłem. Mogłoby to wywołać niepotrzebną panikę a na dodatek zwrócić uwagę na
Rina, który z demonem walczył. Przez cały weekend chłopak robił wszystko by
unikać ludzi i nie chciałam dostarczać mu dodatkowych zmartwień. I bez tego był
przybity.
- Pospiesz się bo się
spóźnimy! – zawołała Yumi pukając do drzwi kabiny toalety w której
przebierałam się po lekcji wf-u. Z pewnych „oczywistych względów” (ogon) nie
mogłam w tym celu korzystać z dziewczęcej szatni.
- Gdzie ci się tak
spieszy? – odparłam – Przecież mamy
jeszcze kilka minut.
- Chcę być pierwsza!– odkrzyknęła
Yumi z entuzjazmem. – Profesor Nauhaus
obiecał, że dziś zaczniemy praktyczną naukę przywoływania!
Nagle drzwi do łazienki otworzyły się i do rozmowy dołączył
kolejny dziewczęcy głos:
- Chyba będziesz musiała
się obejść smakiem. – nowoprzybyłą okazała się Naomi – Na korytarzu natknęłam się na bandę Bona. Mieli przed chwilą
Sigilizację. Podobno profesor Nauhaus nagle się pochorował czy coś w tym stylu
i zastępuje go jakaś laska. Shima aż piał z zachwytu.
- Co!? – zawołała
Yumi – Zmyślasz!
- Tak, Naomi na pewno
boi się co przywołasz i chce żebyśmy zerwały się z zajęć. – dodałam
ironicznie, wychodząc wreszcie z kabiny. – Co
to za laska?
- Nie mam pojęcia.
Mówili tylko, że udawała ucznia, tego Yamadę z ich klasy.– odparła
blondynka. - Podejrzana sprawa.
- Yamada był kobietą? – zaśmiała
się Yumi. – Ale przecież nosił spodnie od
męskiego mundurku!
- Co ty nie powiesz?
– wtrąciłam, spoglądając znacząco na własne nogawki.
- No tak... – bąknęła
przyjaciółka lustrując mnie wzrokiem –
Ej... ale ty chyba nie jesteś facetem, co?
- Bo jak cię zaraz
palnę... – fuknęłam i w udawanym wybuchu złości zaczęłam ją gonić.
Ze śmiechem dotarłyśmy do sali lekcyjnej. Większość uczniów
już zajmowało swoje miejsca.
- Cześć Yumi! –
zawołał jeden z klasowych bliźniaków gdy tylko nas dostrzegł. O ile się nie
myliłam był to Dage, nieco spokojniejszy z braci. – I jak? Przygotowana?
- Uuu. Masz wielbiciela.
– wyszeptałam do ucha koleżanki.
- Nie interesują mnie
ludzie. – wydusiła dziewczyna przez zaciśnięte zęby, rumieniąc się. – Zresztą, on jest tylko ciekawy co przywołam.
Pamiętasz, Halloween? To on zdołał nakłonić ćmy żeby wleciały do worka jak
przygotowywali żart. Ma rękę do demonów.
- W twoich ustach brzmi
to tak jakbyś mówiła, że ma rękę do kwiatów. – zachichotałam.
Kończyłyśmy właśnie wypakowywać przybory szkolne gdy zabrzmiał
dzwonek i do klasy weszła nowa nauczycielka. Naomi nie myliła się. Rzeczywiście
była to kobieta i to z gatunku takich, na widok których flirciarski Shima z
pewnością musiał dostać co najmniej ślinotoku. Chodziło bowiem o ubraną w
szorty, górę od bikini i rozpiętą marynarkę osobę o bardzo kobiecych kształtach
i ozdobionej tatuażami skórze... O Shurę Kurigakure.
- Shura. –
wydusiłam, zaciskając mocno dłonie na krawędzi blatu. Yumi obrzuciła mnie zaniepokojonym
spojrzeniem.
- Cześć wszystkim! –
zawołała egzorcystka, wesoło siadając na krawędzi biurka nauczyciela. – Jestem egzorcystką wyższego stopnia klasy
pierwszej i mam osiemnaście lat. Od dziś będę waszą nauczycielką magicznych
pieczęci, kręgów a także szermierki. Miło was poznać!
Po klasie rozległa się mieszanina głosów. Uczniowie
prześcigali się w zadawaniu kobiecie pytań. Nie były to jednak typowe pytania
organizacyjne. Chłopcy chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o nowej
nauczycielce jako o osobie. W końcu miała zaledwie osiemnaście lat... Osiemnaście
lat. Też mi coś...
Nie mówię, że nie
wyglądała na tyle bo zdecydowanie wydawała się być bardzo młodą kobietą. Podany
przez nią wiek nie zgadzał się jednak z moimi wspomnieniami. Czy nie było to
„przyjaciółka mojej mamy”? Egzorcystka która doglądała mojego rozwoju gdy byłam
jeszcze małym dzieckiem? Oczywiście, wspomnienia z tamtego okresu były zamazane
a umysł dziecka inaczej określał wiek widzianych osób ale Shura z pewnością nie
była wtedy kilkulatką! Zakładając, że piecza nade mną została przydzielona jej
jako zadanie exwire musiała więc obecnie przynajmniej dobiegać trzydziestki.
- Dziękuje panie
Mishima. – powiedziała Shura, w odpowiedzi na jakiś mało istotny komentarz
jednego z bliźniaków. - Jeżeli nie ma
więcej pytań myślę, że możemy rozpocząć zajęcia. Sigile są to..
- Pani profesor. – wtrąciła
Yumi, podnosząc dłoń – Profesor Neuhaus
planował rozpocząć dziś z nami praktyczne zajęcia z przywoływania...
- Ah, tak... Jak już o
tym wspomniałaś... faktycznie mam przygotowane dla was kartki z właściwymi
symbolami. – mruknęła Shura przerywając wykład. - Myślisz, że klasa jest na to gotowa?
- Ja jestem! – odparła
Yumi stanowczym tonem.
- Egzaminy już niedługo
a wciąż nie wiemy czy ktoś z nas nadaje się na przywoławcza. Nie ma sensu
dłużej czekać. - wtrącił Katou – Chociaż
jeżeli o mnie chodzi wiem już na sto procent, że nie chcę nic przywoływać. Chcę
zostać Rycerzem i Arią.
- Wielu egzorcystów
wybiera więcej niż jedno czy dwa mistrzostwa. Poza tym zdolności Rycerza i
Przywoływacza świetnie z sobą współpracują. – nauczycielka zeskoczyła z
biurka i stanęła, jedną z dłoni zaciskając na klatce piersiowej. - Odetnij
głowę węża, który pożarł siedem księżniczek!
Tatuaż pod jej dłonią rozświetlił się i ku ogólnemu
zaskoczeniu kobieta wyciągnęła z klatki piersiowej pełnej wielkości miecz.
- Oczywiście, dziś wasze
zadanie będzie łatwiejsze niż wytwarzanie bram do innego wymiaru. Panno
Kurimuson – nauczycielka wyciągnęła w moim kierunku dłoń z plikiem
niewielkich, kwadratowych kartek na których leżało kilka szpilek – Proszę rozdać to klasie.
- Nic by ci się nie
stało gdybyś sama to zrobiła – mruknęłam pod nosem, biorąc pliczek.
- Zmieniłaś się od czasu
gdy ostatni raz cię widziałam. – zaśmiała się kobieta. – Gdzie twoje maniery? Nie tak cię wychowano.
- Najwyraźniej opieka
Mephisto ma na mnie zły wpływ. – odparłam sarkastycznie.
Jej słowa wprawiły mnie jednak w konsternację. Faktycznie od
jakiegoś czasu stawałam się coraz bardziej nieprzyjemna. Przed przybyciem do
szkoły byłam grzeczną, ułożoną dziewczyną która miała opory nawet przed
mówieniem dyrektorowi po imieniu choć sam o to poprosił. Nigdy nie przyszłoby
mi nawet do głowy by odpyskować komukolwiek, zwłaszcza nauczycielowi. To było
wbrew zasadom. A ja szanowałam zasady. Kiedyś...
Ile zasad złamałam w ostatnim czasie? Jak często sprzeciwiałam
się autorytetom? Kiedy mój charakter uległ takiej zmianie?
- Świetnie. – powiedziała
Shura gdy w końcu każdy otrzymał po
karteczce i igle a reszta pliczku wylądowała z powrotem na biurku. – Zaczynamy. Może od pani, panno... Hiroyuki?
Zapraszam na środek.
- Hai! – odparła
Yumi, wychodząc przed klasę.
- Skrop symbol na
karteczce krwią i wypowiedz słowa jakie przyjdą ci na myśl. Zobaczymy czy masz
zdolności przywoływacza.
- Oczywiście, że mam! – oburzyła
się Yumi i pospiesznie wykonała polecenie, bez wahania przebijając sobie
szpilką opuszek palca. Na karteczce pojawiła się czerwona plamka. – Przybądź i zaskocz mnie!
Początkowo wydawało się, że nic się nie dzieje a na twarzy
koleżanki pojawił się rumieniec złości. Szybko jednak oczy dziewczyny otworzyły
się szeroko a na jej twarz wpełzł triumfalny uśmiech – w powietrzu tuż przed
koleżanką pojawił się bowiem fioletowy dym który wkrótce przerodził się w
niewielką, unoszącą się w powietrzu istotkę. Przypominała coś w rodzaju obdarzonego
rączkami i nóżkami muchomora z tym, że ciałko postaci było białe a plamki na
głowie-kapeluszu miały intensywnie fioletową barwę.
Yumi wydała z siebie okrzyk triumfu i automatycznie, bez śladu
jakiegokolwiek zastanowienia (tak jakby mnie to dziwiło...) rzuciła się na
istotkę i z całej siły przycisnęła ją do piersi w mocnym uścisku. Klasę
wypełnił paskudny odór, niektóre osoby zaczęły kaszleć.
- Nie rób tak! –
zawołał Dage i podbiegł do Yumi odciągając ją od stworzenia. Istotka zawisła w
powietrzu, wyraźnie zdezorientowana. Przestała jednak wydzielać smród. - On tego nie lubi.
- Przepraszam
Śmierdziuszku. – zaśmiała się dziewczyna patrząc na chowańca. Demonek patrzył
na nią przez chwilę niepewnie po czym podleciał do jej ramienia i opadł,
sadowiąc się tam.
- Niech ktoś otworzy
okno. – powiedziała Shura przez zatkany dłonią nos. Shinse natychmiast
rzucił się by wykonać polecenie. – Młody amanitek?
Ciężko będzie go wykorzystać w walce. Mieliśmy właśnie próbkę jego
najważniejszej metody ataku.
- Ważne, że jest słodki.
– odparła Yumi ledwie zwracając uwagę na nauczycielkę, zachwycona nowym
towarzyszem.
- Tylko go nie jedz. – zachichotał
Dage. – Pewnie jest trujący.
- Teraz kolej na ciebie
skoro już jesteś na środku. – nauczycielka zwróciła się do chłopaka
stojącego przy Yumi. – Dage czy Aro
Mishima?
- Dage. Umm... -
chłopak zawahał się i zerknął na swoją lawkę nagle zbity z tropu - Więc mam pokropić krwią karteczkę, tak?
- Pokropić karteczkę a
następnie wypowiedzieć słowa które przyjdą ci na myśl.- potwierdziła
nauczycielka - Śmiało. Mam dobre
przeczucie.
Chłopak podszedł do swojej ławki po pozostawione tam
rekwizyty, podniósł igłę i zaczął wpatrywać się w błyszczący przedmiot z
wyraźnym przerażeniem. Jego twarz zrobiła się blada jak papier.
- Ale z ciebie tchórz.
– oświadczył siedzący obok Aro a następnie wstał, chwycił wolną dłoń brata i
zanim ten zdążył zareagować przebił własną szpilką opuszek jego palca. Dage
syknął z bólu.
- Taki jesteś mądry to
sam sobie przebij palec, a nie mi! – wrzasnął chłopak cofając dłoń.
- Nie mam powodu. –
odparł Aro, rozsiadając się znów wygodnie i zakładając ręce za kark – Nie chcę mieć żadnego chowańca. Demony są beznadziejne.
- I kto tu jest tchórzem...
– mruknął Dage a następnie westchnął i z krwawiącym palcem wrócił na środek
klasy. Tam przyłożył ranę do kartki i próbując się uspokoić westchnął: - To nic wielkiego... Dasz rade...
W klasie rozległo się ciche pyknięcie ale przed dobrą chwilę
nie mogłam zorientować się co właściwie się stało, nie dostrzegałam nawet dymu.
Stojący a środku chłopak patrzył się tępo przed siebie a kącik jednego z jego
oczu drgał, jakby uczeń obserwował coś co mu się bardzo nie podoba. Podążyłam
za jego wzrokiem... rzeczywiście, tuż przed twarzą chłopaka w powietrzu unosiła
się niewielka, czarna plamka...
- Co ty tam masz? – mruknął
z końca klasy zaintrygowany Aro – Z tej
odległości to wygląda jak jakiś smołek...
- Bo to jest smołek... –
odparł jego brat zażenowanym głosem. Drugi z bliźniaków wybuchł śmiechem.
- Cóż... lepsze to niż
nic. – zawołała Shura klepiąc Daga po ramieniu. Widać było jednak, że
kobieta sama z trudem powstrzymuje się od śmiechu. – Man... naprawdę zaczyna mi się ta robota podobać! Dawno się tak nie
bawiłam! ... Ok. Kto następny? Katou? Mam rozumieć, że nadal nie chcesz
spróbować? A ty Aro?
Wskazani uczniowie przecząco pokiwali głowami.
- Szkoda, mogłoby być
zabawnie.- westchnęła Shura - Panna
Light?
- Nie mam zamiaru być jak
Yumi. – odparła blondynka.
- Co chciałaś przez to
powiedzieć!?! – fuknęła moja przyjaciółka zrywajac się z miejsca.
- Tylko to, że w
przeciwieństwie do ciebie nie jestem miłośniczką demonów i z żadnym się nie mam
zamiaru przyjaźnić!
- Rozumiem. – wtrąciła
Shura przerywając podążająca w niebezpiecznym kierunku rozmowę. – W takim razie pozostał nam tylko Hetsu.
- Jak to tylko Hetsu? A
ja? – spytałam zaskoczona.
Shura zerknęła na mnie. Jej twarz przybrała groźny wyraz.
- Nie sądzę, żebyś mogła
przywołać cokolwiek dobrego.
Jak te ostatnie słowa groźnie brzmiały...brr... :) Jak zwykle idealnie realizujesz swoje plany. Podoba mi się styl jakim piszesz.
OdpowiedzUsuńJak jest ten moment: "(...)co spowodowało, że uczniowie nabrali różnych podejrzeń jednak żadne nie było bliskie prawdy.", to moim zdaniem, lepiej troszkę by brzmiało"(...) uczniowie nabrali różnych podejrzeń jednak żadne nie były bliskie prawdy". To tylko zmiana jednej literki w wyrazie "być". Mało istotne, więc sama zadecydujesz czy to poprawić.
Hmm....Ciekawe jakiego Erika miałaby chowańca...Coś takiego jak Kuro, czy może jakaś inna istotka...Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam! ;)
Myślę, że zostawię tak jak jest. Nie widzę w "było" nic złego - odnosi się do "żadne z podejrzeń" - "żadne" czyli liczba pojedyncza, "podejrzenie" czyli rodzaj nijaki. Owszem, "były" również by pasowało ("żadne" może być jednocześnie liczbą mnogą) ale myślę, że nie ma sensu zmieniać.
OdpowiedzUsuńChowaniec będzie... hmm... interesujący. :D I problematyczny. Chyba lubię jej przysparzać kłopotów... i sobie przy okazji. Aktualnie mam mały problem z wymyśleniem jak Erika ma sobie poradzić z uparciuchem. Ale coś wykombinuję, najwyżej Rin mu dokopie. :D