czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 26 – Chowaniec. Część 1.



Był poniedziałek. Pierwszy dzień zajęć po pamiętnym trzęsieniu. Jak się okazało zniszczenia ograniczały się jedynie do części znajdującego się na terenie szkoły parku rozrywki co spowodowało, że uczniowie nabrali różnych podejrzeń jednak żadne nie było bliskie prawdy. Fakt, spotkania w Mepphylandzie najwyższego z demonów żywiołu ziemii postanowiłam zachować w sekrecie – uznałam bowiem, że informowanie o tym reszty uczniów byłoby złym pomysłem. Mogłoby to wywołać niepotrzebną panikę a na dodatek zwrócić uwagę na Rina, który z demonem walczył. Przez cały weekend chłopak robił wszystko by unikać ludzi i nie chciałam dostarczać mu dodatkowych zmartwień. I bez tego był przybity.
- Pospiesz się bo się spóźnimy! – zawołała Yumi pukając do drzwi kabiny toalety w której przebierałam się po lekcji wf-u. Z pewnych „oczywistych względów” (ogon) nie mogłam w tym celu korzystać z dziewczęcej szatni.
- Gdzie ci się tak spieszy? – odparłam – Przecież mamy jeszcze kilka minut.
- Chcę być pierwsza!– odkrzyknęła Yumi z entuzjazmem. – Profesor Nauhaus obiecał, że dziś zaczniemy praktyczną naukę przywoływania!
Nagle drzwi do łazienki otworzyły się i do rozmowy dołączył kolejny dziewczęcy głos:
- Chyba będziesz musiała się obejść smakiem. – nowoprzybyłą okazała się Naomi – Na korytarzu natknęłam się na bandę Bona. Mieli przed chwilą Sigilizację. Podobno profesor Nauhaus nagle się pochorował czy coś w tym stylu i zastępuje go jakaś laska. Shima aż piał z zachwytu.
- Co!? – zawołała Yumi – Zmyślasz!
- Tak, Naomi na pewno boi się co przywołasz i chce żebyśmy zerwały się z zajęć. – dodałam ironicznie, wychodząc wreszcie z kabiny. – Co to za laska?
- Nie mam pojęcia. Mówili tylko, że udawała ucznia, tego Yamadę z ich klasy.– odparła blondynka. - Podejrzana sprawa.
- Yamada był kobietą? – zaśmiała się Yumi. – Ale przecież nosił spodnie od męskiego mundurku!
- Co ty nie powiesz? – wtrąciłam, spoglądając znacząco na własne nogawki.
- No tak... – bąknęła przyjaciółka lustrując mnie wzrokiem – Ej... ale ty chyba nie jesteś facetem, co?
- Bo jak cię zaraz palnę... – fuknęłam i w udawanym wybuchu złości zaczęłam ją gonić.
Ze śmiechem dotarłyśmy do sali lekcyjnej. Większość uczniów już zajmowało swoje miejsca.
- Cześć Yumi! – zawołał jeden z klasowych bliźniaków gdy tylko nas dostrzegł. O ile się nie myliłam był to Dage, nieco spokojniejszy z braci. – I jak? Przygotowana?
- Uuu. Masz wielbiciela. – wyszeptałam do ucha koleżanki.
- Nie interesują mnie ludzie. – wydusiła dziewczyna przez zaciśnięte zęby, rumieniąc się. – Zresztą, on jest tylko ciekawy co przywołam. Pamiętasz, Halloween? To on zdołał nakłonić ćmy żeby wleciały do worka jak przygotowywali żart. Ma rękę do demonów.
- W twoich ustach brzmi to tak jakbyś mówiła, że ma rękę do kwiatów. – zachichotałam.
Kończyłyśmy właśnie wypakowywać przybory szkolne gdy zabrzmiał dzwonek i do klasy weszła nowa nauczycielka. Naomi nie myliła się. Rzeczywiście była to kobieta i to z gatunku takich, na widok których flirciarski Shima z pewnością musiał dostać co najmniej ślinotoku. Chodziło bowiem o ubraną w szorty, górę od bikini i rozpiętą marynarkę osobę o bardzo kobiecych kształtach i ozdobionej tatuażami skórze... O Shurę Kurigakure.
- Shura. – wydusiłam, zaciskając mocno dłonie na krawędzi blatu. Yumi obrzuciła mnie zaniepokojonym spojrzeniem.
- Cześć wszystkim! – zawołała egzorcystka, wesoło siadając na krawędzi biurka nauczyciela. – Jestem egzorcystką wyższego stopnia klasy pierwszej i mam osiemnaście lat. Od dziś będę waszą nauczycielką magicznych pieczęci, kręgów a także szermierki. Miło was poznać!
Po klasie rozległa się mieszanina głosów. Uczniowie prześcigali się w zadawaniu kobiecie pytań. Nie były to jednak typowe pytania organizacyjne. Chłopcy chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o nowej nauczycielce jako o osobie. W końcu miała zaledwie osiemnaście lat... Osiemnaście lat. Też mi coś...
 Nie mówię, że nie wyglądała na tyle bo zdecydowanie wydawała się być bardzo młodą kobietą. Podany przez nią wiek nie zgadzał się jednak z moimi wspomnieniami. Czy nie było to „przyjaciółka mojej mamy”? Egzorcystka która doglądała mojego rozwoju gdy byłam jeszcze małym dzieckiem? Oczywiście, wspomnienia z tamtego okresu były zamazane a umysł dziecka inaczej określał wiek widzianych osób ale Shura z pewnością nie była wtedy kilkulatką! Zakładając, że piecza nade mną została przydzielona jej jako zadanie exwire musiała więc obecnie przynajmniej dobiegać trzydziestki.
- Dziękuje panie Mishima. – powiedziała Shura, w odpowiedzi na jakiś mało istotny komentarz jednego z bliźniaków. - Jeżeli nie ma więcej pytań myślę, że możemy rozpocząć zajęcia. Sigile są to..
- Pani profesor. – wtrąciła Yumi, podnosząc dłoń – Profesor Neuhaus planował rozpocząć dziś z nami praktyczne zajęcia z przywoływania...
- Ah, tak... Jak już o tym wspomniałaś... faktycznie mam przygotowane dla was kartki z właściwymi symbolami. – mruknęła Shura przerywając wykład. - Myślisz, że klasa jest na to gotowa?
- Ja jestem! – odparła Yumi stanowczym tonem.
- Egzaminy już niedługo a wciąż nie wiemy czy ktoś z nas nadaje się na przywoławcza. Nie ma sensu dłużej czekać. - wtrącił Katou – Chociaż jeżeli o mnie chodzi wiem już na sto procent, że nie chcę nic przywoływać. Chcę zostać Rycerzem i Arią.
- Wielu egzorcystów wybiera więcej niż jedno czy dwa mistrzostwa. Poza tym zdolności Rycerza i Przywoływacza świetnie z sobą współpracują. – nauczycielka zeskoczyła z biurka i stanęła, jedną z dłoni zaciskając na klatce piersiowej. -  Odetnij głowę węża, który pożarł siedem księżniczek!
Tatuaż pod jej dłonią rozświetlił się i ku ogólnemu zaskoczeniu kobieta wyciągnęła z klatki piersiowej pełnej wielkości miecz.
- Oczywiście, dziś wasze zadanie będzie łatwiejsze niż wytwarzanie bram do innego wymiaru. Panno Kurimuson – nauczycielka wyciągnęła w moim kierunku dłoń z plikiem niewielkich, kwadratowych kartek na których leżało kilka szpilek – Proszę rozdać to klasie.
- Nic by ci się nie stało gdybyś sama to zrobiła – mruknęłam pod nosem, biorąc pliczek.
- Zmieniłaś się od czasu gdy ostatni raz cię widziałam. – zaśmiała się kobieta. – Gdzie twoje maniery? Nie tak cię wychowano.
- Najwyraźniej opieka Mephisto ma na mnie zły wpływ. – odparłam sarkastycznie.
Jej słowa wprawiły mnie jednak w konsternację. Faktycznie od jakiegoś czasu stawałam się coraz bardziej nieprzyjemna. Przed przybyciem do szkoły byłam grzeczną, ułożoną dziewczyną która miała opory nawet przed mówieniem dyrektorowi po imieniu choć sam o to poprosił. Nigdy nie przyszłoby mi nawet do głowy by odpyskować komukolwiek, zwłaszcza nauczycielowi. To było wbrew zasadom. A ja szanowałam zasady. Kiedyś...
Ile zasad złamałam w ostatnim czasie? Jak często sprzeciwiałam się autorytetom? Kiedy mój charakter uległ takiej zmianie?
- Świetnie. – powiedziała Shura gdy w końcu każdy otrzymał po karteczce i igle a reszta pliczku wylądowała z powrotem na biurku. – Zaczynamy. Może od pani, panno... Hiroyuki? Zapraszam na środek.     
- Hai! – odparła Yumi, wychodząc przed klasę.
- Skrop symbol na karteczce krwią i wypowiedz słowa jakie przyjdą ci na myśl. Zobaczymy czy masz zdolności przywoływacza.
- Oczywiście, że mam! – oburzyła się Yumi i pospiesznie wykonała polecenie, bez wahania przebijając sobie szpilką opuszek palca. Na karteczce pojawiła się czerwona plamka. – Przybądź i zaskocz mnie!
Początkowo wydawało się, że nic się nie dzieje a na twarzy koleżanki pojawił się rumieniec złości. Szybko jednak oczy dziewczyny otworzyły się szeroko a na jej twarz wpełzł triumfalny uśmiech – w powietrzu tuż przed koleżanką pojawił się bowiem fioletowy dym który wkrótce przerodził się w niewielką, unoszącą się w powietrzu istotkę. Przypominała coś w rodzaju obdarzonego rączkami i nóżkami muchomora z tym, że ciałko postaci było białe a plamki na głowie-kapeluszu miały intensywnie fioletową barwę.
Yumi wydała z siebie okrzyk triumfu i automatycznie, bez śladu jakiegokolwiek zastanowienia (tak jakby mnie to dziwiło...) rzuciła się na istotkę i z całej siły przycisnęła ją do piersi w mocnym uścisku. Klasę wypełnił paskudny odór, niektóre osoby zaczęły kaszleć.
- Nie rób tak! – zawołał Dage i podbiegł do Yumi odciągając ją od stworzenia. Istotka zawisła w powietrzu, wyraźnie zdezorientowana. Przestała jednak wydzielać smród. - On tego nie lubi.
- Przepraszam Śmierdziuszku. – zaśmiała się dziewczyna patrząc na chowańca. Demonek patrzył na nią przez chwilę niepewnie po czym podleciał do jej ramienia i opadł, sadowiąc się tam.
- Niech ktoś otworzy okno. – powiedziała Shura przez zatkany dłonią nos. Shinse natychmiast rzucił się by wykonać polecenie. – Młody amanitek? Ciężko będzie go wykorzystać w walce. Mieliśmy właśnie próbkę jego najważniejszej metody ataku.
- Ważne, że jest słodki. – odparła Yumi ledwie zwracając uwagę na nauczycielkę, zachwycona nowym towarzyszem.
- Tylko go nie jedz. – zachichotał Dage. – Pewnie jest trujący.  
- Teraz kolej na ciebie skoro już jesteś na środku. – nauczycielka zwróciła się do chłopaka stojącego przy Yumi. – Dage czy Aro Mishima?
- Dage. Umm... - chłopak zawahał się i zerknął na swoją lawkę nagle zbity z tropu - Więc mam pokropić krwią karteczkę, tak?
- Pokropić karteczkę a następnie wypowiedzieć słowa które przyjdą ci na myśl.- potwierdziła nauczycielka - Śmiało. Mam dobre przeczucie.
Chłopak podszedł do swojej ławki po pozostawione tam rekwizyty, podniósł igłę i zaczął wpatrywać się w błyszczący przedmiot z wyraźnym przerażeniem. Jego twarz zrobiła się blada jak papier.
- Ale z ciebie tchórz. – oświadczył siedzący obok Aro a następnie wstał, chwycił wolną dłoń brata i zanim ten zdążył zareagować przebił własną szpilką opuszek jego palca. Dage syknął z bólu.
- Taki jesteś mądry to sam sobie przebij palec, a nie mi! – wrzasnął chłopak cofając dłoń.
- Nie mam powodu. – odparł Aro, rozsiadając się znów wygodnie i zakładając ręce za kark – Nie chcę mieć żadnego chowańca.  Demony są beznadziejne.
- I kto tu jest tchórzem... – mruknął Dage a następnie westchnął i z krwawiącym palcem wrócił na środek klasy. Tam przyłożył ranę do kartki i próbując się uspokoić westchnął: - To nic wielkiego... Dasz rade...
W klasie rozległo się ciche pyknięcie ale przed dobrą chwilę nie mogłam zorientować się co właściwie się stało, nie dostrzegałam nawet dymu. Stojący a środku chłopak patrzył się tępo przed siebie a kącik jednego z jego oczu drgał, jakby uczeń obserwował coś co mu się bardzo nie podoba. Podążyłam za jego wzrokiem... rzeczywiście, tuż przed twarzą chłopaka w powietrzu unosiła się niewielka, czarna plamka...
- Co ty tam masz? – mruknął z końca klasy zaintrygowany Aro – Z tej odległości to wygląda jak jakiś smołek...
- Bo to jest smołek... – odparł jego brat zażenowanym głosem. Drugi z bliźniaków wybuchł śmiechem.
- Cóż... lepsze to niż nic. – zawołała Shura klepiąc Daga po ramieniu. Widać było jednak, że kobieta sama z trudem powstrzymuje się od śmiechu. – Man... naprawdę zaczyna mi się ta robota podobać! Dawno się tak nie bawiłam! ... Ok. Kto następny? Katou? Mam rozumieć, że nadal nie chcesz spróbować? A ty Aro?
Wskazani uczniowie przecząco pokiwali głowami.
- Szkoda, mogłoby być zabawnie.- westchnęła Shura - Panna Light?
- Nie mam zamiaru być jak Yumi. – odparła blondynka.
- Co chciałaś przez to powiedzieć!?! – fuknęła moja przyjaciółka zrywajac się z miejsca.
- Tylko to, że w przeciwieństwie do ciebie nie jestem miłośniczką demonów i z żadnym się nie mam zamiaru przyjaźnić!
- Rozumiem. – wtrąciła Shura przerywając podążająca w niebezpiecznym kierunku rozmowę. – W takim razie pozostał nam tylko Hetsu.
- Jak to tylko Hetsu? A ja? – spytałam zaskoczona.  
Shura zerknęła na mnie. Jej twarz przybrała groźny wyraz.
- Nie sądzę, żebyś mogła przywołać cokolwiek dobrego.

2 komentarze:

  1. Jak te ostatnie słowa groźnie brzmiały...brr... :) Jak zwykle idealnie realizujesz swoje plany. Podoba mi się styl jakim piszesz.
    Jak jest ten moment: "(...)co spowodowało, że uczniowie nabrali różnych podejrzeń jednak żadne nie było bliskie prawdy.", to moim zdaniem, lepiej troszkę by brzmiało"(...) uczniowie nabrali różnych podejrzeń jednak żadne nie były bliskie prawdy". To tylko zmiana jednej literki w wyrazie "być". Mało istotne, więc sama zadecydujesz czy to poprawić.
    Hmm....Ciekawe jakiego Erika miałaby chowańca...Coś takiego jak Kuro, czy może jakaś inna istotka...Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że zostawię tak jak jest. Nie widzę w "było" nic złego - odnosi się do "żadne z podejrzeń" - "żadne" czyli liczba pojedyncza, "podejrzenie" czyli rodzaj nijaki. Owszem, "były" również by pasowało ("żadne" może być jednocześnie liczbą mnogą) ale myślę, że nie ma sensu zmieniać.

    Chowaniec będzie... hmm... interesujący. :D I problematyczny. Chyba lubię jej przysparzać kłopotów... i sobie przy okazji. Aktualnie mam mały problem z wymyśleniem jak Erika ma sobie poradzić z uparciuchem. Ale coś wykombinuję, najwyżej Rin mu dokopie. :D

    OdpowiedzUsuń