Rozwiązanie zagadki z rozdziału 23:
Sanki zostały zniszczone przez lawinę więc bohaterowie użyli ich jako materiału na ognisko.
_______________________________________________________________________________
Od ostatniej przygody minęło już kilka miesięcy i tegoroczni Page
skupieni byli na przygotowywaniu się do mających niedługo nadejść egzaminów -
nie byłam pod tym względem wyjątkiem. Faktycznie, zaczynając szkołę nie byłam
przekonana o tym czy naprawdę chcę zostać egzorcystką jednak po spędzeniu tak
dużej ilości czasu na zajęciach musiałam przyznać, że to, co początkowo
traktowałam głównie jako pretekst do poznania samej siebie i warunek przeżycia
z upływem czasu ukształtowało się w mojej głowie w dość jasny obraz
przyszłości. Przyszłości niepewnej, to fakt – w końcu wciąż byłam demonem
otoczonym przez grono pragnących mojej śmierci egzorcystów czekających tylko na
to aż podwinie mi się noga – jednak przyszłości, której chciałam dożyć.
Dokładny termin czekającego nas egzaminu uprawniającego do uzyskania
rangi Exwire i brania udziału w prawdziwych misjach (nie żeby i bez tego moje
życie było pozbawione zagrożeń) nie był znany, więc wszyscy czekaliśmy w
napięciu. Wszyscy, za wyjątkiem Yumi...
- I w tym anime jest
demonica, która zatrudniła się w sklepie, ale nie za bardzo sobie radzi, bo np.
nie potrafi poprawnie nazwać kolorów tylko mówi, np, że coś różowego wygląda
jak mózg. – paplała dziewczyna nie zwracając większej uwagi na otoczenie,
zawzięcie przy tym gestykulując. Nic tylko anime jej w głowie...
Siedziałyśmy w parku znajdującym się na terenie szkoły. Był to
jeden z pierwszych naprawdę ciepłych i słonecznych weekendów po zakończonej
niedawno zimie. Postanowiłam wykorzystać ten czas na powtórzenie materiału,
lecz najwyraźniej moja pożal się boże przyjaciółka miała inne plany.
- Yumi, jak cię proszę...
Mogłabyś się uciszyć? Próbuję się skupić.
- odparłam odrywając wzrok znad notatek.
- Daj spokój, przecież i
tak już to wszystko umiesz! - zachichotała dziewczyna zerknęła na okładkę mojego zeszytu - Demonologia, hę? Szczerze. Kto może wiedzieć więcej o demonach niż
ty?
- Nauczyciel. - odpowiedziałam
sucho powracając do czytania.
- Przecież sama jesteś
jedn... - próbowała skwitować koleźanka ale zatkałam jej usta dłonią i
wyszeptałam ostrym tonem.
- Yumi! Ktoś może cię
usłyszeć!
Mówiąc to rozejrzałam się nerwowo wokół. W oddali, przez
prześwit między otaczającymi polankę drzewami widoczna była grupa spacerowiczów
ale w pobliżu nie było nikogo. Ja jednak wyczuwałam czyjąś obecność. Mój wzrok
zatrzymał się na kępie krzaków znajdującej się kilkanaście metrów od nas...
- Nikogo tu nie ma. – wtrąciła
Yumi podążając za moim wzrokiem –
Naprawdę... Gdybym JA była demonem powiedziałabym o tym każdemu, kto chciałby
mnie słuchać!
Spojrzałam na dziewczynę i usiłowałam wyobrazić sobie ją w
takiej sytuacji. Białowłosa, niziutka Yumi z elfimi uszami i wyraźnymi kłami...
i z ogonem którego zapewne w przeciwieństwie do mnie nie zamierzałaby w żadnym
wypadku chować? Hiperaktywna, impulsywna i lekkomyślna Yumi władająca mocą
śmierci? ...
- I nie przeżyłabyś ani
jednego dnia. – parsknęłam, zmiażdżona absurdem wyobrażenia a po chwili
zastanowienia dodałam – Albo
sprowadziłabyś na ten świat Armagedon. Tak… to bardziej prawdopodobne…
Koleżanka nabrała powietrza szykując zapewne jakąś trafną
ripostę jednak zanim zdążyła się odezwać dotarł do nas inny, znajomy głos.
- A więc taki jest twój
plan?
Obie spojrzałyśmy w stronę krzaków, które uprzednio
przyciągnęły mój wzrok. Gramoliła się zza nich modnie ubrana, blondwłosa
dziewczyna.
- Cześć Naomi! – zawołałam
przyjaźnie, uśmiechając się do nowoprzybyłej. W wypowiedzianych przez nią
słowach wyczułam wyraźną nutę kłamstwa toteż miałam zamiar zachowywać się tak,
jakby nic się nie stało, przynajmniej dopóki nie odkryję, jaki tym razem
dziewczyna znalazła powód by mnie śledzić.
Stojąca obok mnie Yumi rzuciła się naprzód najwidoczniej
zamiar zacząć okładać blondynkę pięściami. Nie byłby to pierwszy taki
przypadek. Od pewnego czasu każde pojawienie się Naomi powodowało w Yumi napływ
agresji. Nie żeby dziewczyna nie miała ku temu powodów – prawdę mówiąc powodów
było wiele.
Zgodnie ze swoim przyrzeczeniem wraz z dołączeniem do szkoły
dla egzorcystów i postępami w nauce Naomi wymyślała coraz to nowe sposoby na
zabicie mnie, które sukcesywnie wprowadzała w życie. Raz przykleiła mi na plecy
symbol ochronny, który na moje szczęście nie wywarł na mnie żadnego wpływu.
Innym razem usiłowała dźgnąć mnie srebrnym nożem, ale w porę odskoczyłam
otrzymując jedynie lekkie draśnięcie w dłoń – nieróżniące od tego, które
otrzymałby zwykły człowiek za wyjątkiem faktu, że po godzinie pozostała po nim
zaledwie blizna w skutek mojej szybkiej regeneracji.
Najgroźniejszym do tej pory atakiem, jakim wykazała się w
stosunku do mnie blondynka było dolanie do mojej butelki z mineralną odrobiny
wody święconej. Przez kolejnych kilka godzin byłam osłabiona a źródło mojej
mocy ukryte w naszyjniku nie było w stanie doprowadzić mnie do normy. Przy
każdym uderzeniu „drugiego serca” napełniającym mnie energią czułam dyskomfort
ogarniający całe ciało na który nie pomogło nawet tymczasowe zdjęcie naszyjnika
i odrzucenie go w kąt pokoju.
Osobiście nie obawiałam się zbytnio wybryków mojego „wroga” (przynajmniej
nie bardziej, niż niektórych pomysłów Yumi). Owszem, były niejednokrotnie
bolesne i zmuszały mnie do zachowywania stałej czujności jednak dzięki atakom
dziewczyny mogłam przekonać się, która stosowana przez egzorcystów broń stanowi
dla mnie realne zagrożenie a na którą jestem - dzięki byciu w połowie
człowiekiem - odporna. Wiedziałam, że dziewczyna postrzega owe ataki w podobny
sposób – bardziej jako test, jakiej metody mogłaby użyć gdyby faktycznie
zmuszona była mnie zabić niż rzeczywistą próbę zabójstwa.
Yumi jednak nie mieściło się to w głowie. Była wściekła na
Naomi, że ta nie potrafi się pogodzić z faktem, że w jej otoczeniu żyje demon i
w związku z tym wykorzystuje każda okazję by mnie – owego demona – zaatakować. Powinnam
być wdzięczna przyjaciółce za okazywaną lojalność i poświęcenie, ale tak
naprawdę jej agresywne zachowanie wywoływało we mnie tylko dodatkowy lęk. Nie
żebym spodziewała się, że Naomi zrobi jej krzywdę - co jednak będzie, jeżeli
pewnego dnia Yumi w mojej obronie rzuci się na przeciwnika o wiele
groźniejszego?
W ostatniej chwili chwyciłam rękę koleżanki i zatrzymałam ją.
- Daj spokój Yumi, nie
warto, nic mi nie będzie. – stwierdziłam uspokajająco po czym spojrzałam na
Naomi i pod maską uśmiechu ukrywając narastający stres dodałam: – Co tym razem? Święte światło? Pentagram?
Bo chyba nie dali ci jeszcze broni…
Naomi obrzuciła mnie pewnym siebie wzrokiem i wyjęła zza
pleców jakiś zeszyt, mówiąc:
- Fatalny wers!
Spojrzałam na nią zaskoczona. Do tej pory jedyny groźny dla
mnie wers pojawił się na lekcjach gdy jeszcze Naomi nie uczęszczała z nami na zajęcia
a ja przecież, choć nie do końca celowo zadbałam o to, by notatki zawierające
ów wers nie wpadły w jej ręce. W zeszycie który pożyczyłam jej po naszym feralnym
spotkaniu brakowało fragmentu jednej z lekcji. Lekcji którą musiałam opuścić przez efekt jaki wywołały we
mnie słowa zawarte w Liście do Koryntian. Nie czułam się na siłach by to
uzupełnić ani nie chciałam: oczywiste było, że nigdy nie będę w stanie użyć
tych słow w walce więc jaki miałoby to sens?
- Zauważyłam, że notatki
ze świętych pism jakie od ciebie dostałam różnią się od tych Katou. A przecież zawsze
wszystko zapisujesz… - wyjaśniła dziewczyna, wymachując przed twarzą
zeszytem. Zdołałam odczytać podpis na okładce. Shinse Katou, 1-D - Celowo to ominęłaś. To twój fatalny wers.
Skrzyżowałam ramiona na piersi i obrzuciłam ją pogardliwym
spojrzeniem by ukryć niepokój który mnie w tym momencie ogarnął. Chłopak
zapisał wszystko słowo w słowo, tego mogłam być pewna – nigdy nie pozwalał
sobie na chwile nieuwagi podczas lekcji. A Naomi najwyraźniej miała zamiar skorzystać
z jego zapisków – zaczynała właśnie kartować zeszyt wyszukując właściwą lekcję.
Czy jednak faktycznie miałam się czego bać? Wiedziałam, że Naomi tak jak większość
uczniów nie dysponuje zdolnościami Arii więc jej recytacja nie byłaby w stanie
uczynić mi krzywdy. Prawdę powiedziawszy byłam nawet ciekawa co poczuję przy
takiej próbie…
- Dobra. Miejmy to już
za sobą. – mruknęłam. Moje mięśnie napięły się ze strachu ale nie
pozwoliłam sobie na ucieczkę. Musiałam to przetrwać. Być może, jeżeli zachowam
wystarczający spokój dziewczyna uzna, że wers nie wywołuje na mnie żadnego
efektu i nigdy więcej nie wpadnie na pomysł by go użyć.
- Erika... co ty...
- zawołała towarzysząca mi Yumi ale uciszyłam ją gestem. Koleżanka przygryzła wargę
i ucichła. Znała mnie już wystarczająco dobrze by zrozumieć, że nie powinna
drążyc tematu.
Naomi obrzuciła mnie zdziwionym spojrzeniem ale po chwili
uśmiechnęła się krzywo i zaczęła czytać:
- Wreszcie nastąpi
koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność,
Władzę i Moc. …
Czułam narastającą energię lecz nie była dość silna by mi
zagrozić. Rozchodziła się po ciele jak mrowienie towarzyszące ścierpnięciu ręki
a mój oddech lekko przyspieszył jednak poza tym nie zauważyłam szczególnie
nieprzyjemnej reakcji. Do czasu.
- … Jako ostatni wróg,
zostanie pokonana śmierć. - powiedziała blondynka, po to tylko by nagle
podskoczyć i syknąc z bólu.
W tym samym momencie poczułam jakby silny impuls elektryczny
przebiegł przez moje ciało, na moment skupił się w okolicy wisiorka a następnie
zniknął, równie szybko jak się pojawił. Udało mi się przetrwać nieprzyjemną
sytuację bez okazania bólu.
- Niech cię szlag. –
mruknęła dziewczyna powracając do równowagi. Oddychała głęboko najwyraźniej
próbując się uspokoić.
- To moja kwestia - odparłam
a moja dłoń powędrowała do klatki piersiowej. Wisiorek pulsował jak zawsze po
utracie dużej ilości energii naraz. Regenerowałam się. - Swoją drogą co to było? Wyglądałaś jakby ci ktoś przysolił. To ja
powinnam syczeć z bólu, nie ty.
- Nie udawaj, że nie
wiesz. Kopłaś mnie prądem bo chciałaś żebym przestała czytać!
- Kopnęłam cię… prądem…?
– zapytałam zaskoczona. Z tego co dziewczyna właśnie powiedziała wynikało,
że za reagowała na wers zupełnie jak ja! Była człowiekiem, fatalny wers nie
powinien wpłynąć na nią w żaden sposób… Przyjrzałam się uważnie blondynce.
Naomi wciąż oddychała głęboko a jej dłonie lekko drżały. Nie kłamała. Czyżby
płomienie z którymi miała kontakt w październiku pozostawiły w niej swój ślad?
- Nie wiedziałam, że też
jesteś demonem! - zawołała Yumi wyciągając mnie z rozmyśleń. Blondynka
obrzuciła ją wściekłym spojrzeniem i syknęła:
- Chyba ty!
Nagle ziemia zadrżała.
_______________________________________________________________________________
Notka informacyjna:
Począwszy od rozdziału 25 w
opowiadanie wplecione zostaną pewne zdarzenia z anime lub mangi. Nie jest to
znak wypalania się mojej weny ani nic w tym stylu – taki rozwój wypadków
planowałam od początku i jest to konieczne dla rozwoju historii.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzyżby Śmierć miała więcej dzieci? Naomi i Erika jako siostry? Mogłoby być ciekawie...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle znakomity. Brawa się należą. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Cieszę się, że wciąż kontynuujesz tą historię. Większość by już dawno odpuściła, jakto widać przy innych blogach, więc oklaski uznania na stojąco się należą.
Mam cichą nadzieję, że choć na chwilę jeszcze pojawi się chętny do pomocy Erice Rin. xD
Pozdrawiam serdecznie. :)
Aż takiej telenoweli nie będzie. Nie są siostrami, a Yumi jak zwykle dochodzi do dziwnych wniosków. :D
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie. Osobiście uważam, że opowiadanie nie jest tak dobre jak bym chciała (eh, ten mój perfekcjonizm xD) ale przyrzekłam sobie, że napiszę do końca więc napiszę. Nie należę do osób które łatwo rezygnują z planu.
Obecnie kończę pracę nad rozdziałem 26 (powiem, że choć Rin tam nie występuje rozdział jest dość zabawny, w każdym razie pisząc go mam radochę xD) a do końca opowiadania zostało jeszcze kilka wątków. Myślę, że wyjdzie mi około 30 rozdziałów ale nie jestem pewna czy po drodze nie wymyślę kolejnego wątku i czy któryś wątek nie przeciągnie się na więcej niż jeden rozdział. Co więcej - również sama "końcówka" (na chwilę obecną to tzw. otwarte zakończenie) sprawia, że mam ochotę napisać coś więcej więc niewykluczone, że pociągnę opowiadanie dalej.
W rozdziale 25 jest trochę Rina. Więc twoja cicha nadzieja po części się sprawdzi. :)
Jak coś to ja mogę coś pomóc w wymyślaniu dalszych wątków. ;) Uwielbiam to ff, więc jestem w stanie zrobić co tylko się da, by przedłużyć dzieje bohaterów. ^.^
Usuń