czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 24 – Atak Naomi



Rozwiązanie zagadki z rozdziału 23:
Sanki zostały zniszczone przez lawinę więc bohaterowie użyli ich jako materiału na ognisko. 
_______________________________________________________________________________
Od ostatniej przygody minęło już kilka miesięcy i tegoroczni Page skupieni byli na przygotowywaniu się do mających niedługo nadejść egzaminów - nie byłam pod tym względem wyjątkiem. Faktycznie, zaczynając szkołę nie byłam przekonana o tym czy naprawdę chcę zostać egzorcystką jednak po spędzeniu tak dużej ilości czasu na zajęciach musiałam przyznać, że to, co początkowo traktowałam głównie jako pretekst do poznania samej siebie i warunek przeżycia z upływem czasu ukształtowało się w mojej głowie w dość jasny obraz przyszłości. Przyszłości niepewnej, to fakt – w końcu wciąż byłam demonem otoczonym przez grono pragnących mojej śmierci egzorcystów czekających tylko na to aż podwinie mi się noga – jednak przyszłości, której chciałam dożyć.
Dokładny termin czekającego nas egzaminu uprawniającego do uzyskania rangi Exwire i brania udziału w prawdziwych misjach (nie żeby i bez tego moje życie było pozbawione zagrożeń) nie był znany, więc wszyscy czekaliśmy w napięciu. Wszyscy, za wyjątkiem Yumi...
- I w tym anime jest demonica, która zatrudniła się w sklepie, ale nie za bardzo sobie radzi, bo np. nie potrafi poprawnie nazwać kolorów tylko mówi, np, że coś różowego wygląda jak mózg. – paplała dziewczyna nie zwracając większej uwagi na otoczenie, zawzięcie przy tym gestykulując. Nic tylko anime jej w głowie...
Siedziałyśmy w parku znajdującym się na terenie szkoły. Był to jeden z pierwszych naprawdę ciepłych i słonecznych weekendów po zakończonej niedawno zimie. Postanowiłam wykorzystać ten czas na powtórzenie materiału, lecz najwyraźniej moja pożal się boże przyjaciółka miała inne plany.
- Yumi, jak cię proszę... Mogłabyś się uciszyć? Próbuję się skupić. - odparłam odrywając wzrok znad notatek.
- Daj spokój, przecież i tak już to wszystko umiesz! - zachichotała dziewczyna zerknęła na okładkę mojego zeszytu - Demonologia, hę? Szczerze. Kto może wiedzieć więcej o demonach niż ty?
- Nauczyciel. - odpowiedziałam sucho powracając do czytania.
- Przecież sama jesteś jedn... - próbowała skwitować koleźanka ale zatkałam jej usta dłonią i wyszeptałam ostrym tonem.
- Yumi! Ktoś może cię usłyszeć!
Mówiąc to rozejrzałam się nerwowo wokół. W oddali, przez prześwit między otaczającymi polankę drzewami widoczna była grupa spacerowiczów ale w pobliżu nie było nikogo. Ja jednak wyczuwałam czyjąś obecność. Mój wzrok zatrzymał się na kępie krzaków znajdującej się kilkanaście metrów od nas...
- Nikogo tu nie ma. – wtrąciła Yumi podążając za moim wzrokiem – Naprawdę... Gdybym JA była demonem powiedziałabym o tym każdemu, kto chciałby mnie słuchać!
Spojrzałam na dziewczynę i usiłowałam wyobrazić sobie ją w takiej sytuacji. Białowłosa, niziutka Yumi z elfimi uszami i wyraźnymi kłami... i z ogonem którego zapewne w przeciwieństwie do mnie nie zamierzałaby w żadnym wypadku chować? Hiperaktywna, impulsywna i lekkomyślna Yumi władająca mocą śmierci? ...
- I nie przeżyłabyś ani jednego dnia. – parsknęłam, zmiażdżona absurdem wyobrażenia a po chwili zastanowienia dodałam – Albo sprowadziłabyś na ten świat Armagedon. Tak… to bardziej prawdopodobne…
Koleżanka nabrała powietrza szykując zapewne jakąś trafną ripostę jednak zanim zdążyła się odezwać dotarł do nas inny, znajomy głos.
- A więc taki jest twój plan?
Obie spojrzałyśmy w stronę krzaków, które uprzednio przyciągnęły mój wzrok. Gramoliła się zza nich modnie ubrana, blondwłosa dziewczyna.
- Cześć Naomi! – zawołałam przyjaźnie, uśmiechając się do nowoprzybyłej. W wypowiedzianych przez nią słowach wyczułam wyraźną nutę kłamstwa toteż miałam zamiar zachowywać się tak, jakby nic się nie stało, przynajmniej dopóki nie odkryję, jaki tym razem dziewczyna znalazła powód by mnie śledzić.
Stojąca obok mnie Yumi rzuciła się naprzód najwidoczniej zamiar zacząć okładać blondynkę pięściami. Nie byłby to pierwszy taki przypadek. Od pewnego czasu każde pojawienie się Naomi powodowało w Yumi napływ agresji. Nie żeby dziewczyna nie miała ku temu powodów – prawdę mówiąc powodów było wiele.
Zgodnie ze swoim przyrzeczeniem wraz z dołączeniem do szkoły dla egzorcystów i postępami w nauce Naomi wymyślała coraz to nowe sposoby na zabicie mnie, które sukcesywnie wprowadzała w życie. Raz przykleiła mi na plecy symbol ochronny, który na moje szczęście nie wywarł na mnie żadnego wpływu. Innym razem usiłowała dźgnąć mnie srebrnym nożem, ale w porę odskoczyłam otrzymując jedynie lekkie draśnięcie w dłoń – nieróżniące od tego, które otrzymałby zwykły człowiek za wyjątkiem faktu, że po godzinie pozostała po nim zaledwie blizna w skutek mojej szybkiej regeneracji.
Najgroźniejszym do tej pory atakiem, jakim wykazała się w stosunku do mnie blondynka było dolanie do mojej butelki z mineralną odrobiny wody święconej. Przez kolejnych kilka godzin byłam osłabiona a źródło mojej mocy ukryte w naszyjniku nie było w stanie doprowadzić mnie do normy. Przy każdym uderzeniu „drugiego serca” napełniającym mnie energią czułam dyskomfort ogarniający całe ciało na który nie pomogło nawet tymczasowe zdjęcie naszyjnika i odrzucenie go w kąt pokoju.
Osobiście nie obawiałam się zbytnio wybryków mojego „wroga” (przynajmniej nie bardziej, niż niektórych pomysłów Yumi). Owszem, były niejednokrotnie bolesne i zmuszały mnie do zachowywania stałej czujności jednak dzięki atakom dziewczyny mogłam przekonać się, która stosowana przez egzorcystów broń stanowi dla mnie realne zagrożenie a na którą jestem - dzięki byciu w połowie człowiekiem - odporna. Wiedziałam, że dziewczyna postrzega owe ataki w podobny sposób – bardziej jako test, jakiej metody mogłaby użyć gdyby faktycznie zmuszona była mnie zabić niż rzeczywistą próbę zabójstwa.
Yumi jednak nie mieściło się to w głowie. Była wściekła na Naomi, że ta nie potrafi się pogodzić z faktem, że w jej otoczeniu żyje demon i w związku z tym wykorzystuje każda okazję by mnie – owego demona – zaatakować. Powinnam być wdzięczna przyjaciółce za okazywaną lojalność i poświęcenie, ale tak naprawdę jej agresywne zachowanie wywoływało we mnie tylko dodatkowy lęk. Nie żebym spodziewała się, że Naomi zrobi jej krzywdę - co jednak będzie, jeżeli pewnego dnia Yumi w mojej obronie rzuci się na przeciwnika o wiele groźniejszego?
W ostatniej chwili chwyciłam rękę koleżanki i zatrzymałam ją.
- Daj spokój Yumi, nie warto, nic mi nie będzie. – stwierdziłam uspokajająco po czym spojrzałam na Naomi i pod maską uśmiechu ukrywając narastający stres dodałam: – Co tym razem? Święte światło? Pentagram? Bo chyba nie dali ci jeszcze broni…
Naomi obrzuciła mnie pewnym siebie wzrokiem i wyjęła zza pleców jakiś zeszyt, mówiąc:
- Fatalny wers!
Spojrzałam na nią zaskoczona. Do tej pory jedyny groźny dla mnie wers pojawił się na lekcjach gdy jeszcze Naomi nie uczęszczała z nami na zajęcia a ja przecież, choć nie do końca celowo zadbałam o to, by notatki zawierające ów wers nie wpadły w jej ręce. W zeszycie który pożyczyłam jej po naszym feralnym spotkaniu brakowało fragmentu jednej z lekcji. Lekcji którą  musiałam opuścić przez efekt jaki wywołały we mnie słowa zawarte w Liście do Koryntian. Nie czułam się na siłach by to uzupełnić ani nie chciałam: oczywiste było, że nigdy nie będę w stanie użyć tych słow w walce więc jaki miałoby to sens?
- Zauważyłam, że notatki ze świętych pism jakie od ciebie dostałam różnią się od tych Katou. A przecież zawsze wszystko zapisujesz… - wyjaśniła dziewczyna, wymachując przed twarzą zeszytem. Zdołałam odczytać podpis na okładce. Shinse Katou, 1-D - Celowo to ominęłaś. To twój fatalny wers.
Skrzyżowałam ramiona na piersi i obrzuciłam ją pogardliwym spojrzeniem by ukryć niepokój który mnie w tym momencie ogarnął. Chłopak zapisał wszystko słowo w słowo, tego mogłam być pewna – nigdy nie pozwalał sobie na chwile nieuwagi podczas lekcji. A Naomi najwyraźniej miała zamiar skorzystać z jego zapisków – zaczynała właśnie kartować zeszyt wyszukując właściwą lekcję. Czy jednak faktycznie miałam się czego bać? Wiedziałam, że Naomi tak jak większość uczniów nie dysponuje zdolnościami Arii więc jej recytacja nie byłaby w stanie uczynić mi krzywdy. Prawdę powiedziawszy byłam nawet ciekawa co poczuję przy takiej próbie…
- Dobra. Miejmy to już za sobą. – mruknęłam. Moje mięśnie napięły się ze strachu ale nie pozwoliłam sobie na ucieczkę. Musiałam to przetrwać. Być może, jeżeli zachowam wystarczający spokój dziewczyna uzna, że wers nie wywołuje na mnie żadnego efektu i nigdy więcej nie wpadnie na pomysł by go użyć.
- Erika... co ty... - zawołała towarzysząca mi Yumi ale uciszyłam ją gestem. Koleżanka przygryzła wargę i ucichła. Znała mnie już wystarczająco dobrze by zrozumieć, że nie powinna drążyc tematu.
Naomi obrzuciła mnie zdziwionym spojrzeniem ale po chwili uśmiechnęła się krzywo i zaczęła czytać:
- Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. 
Czułam narastającą energię lecz nie była dość silna by mi zagrozić. Rozchodziła się po ciele jak mrowienie towarzyszące ścierpnięciu ręki a mój oddech lekko przyspieszył jednak poza tym nie zauważyłam szczególnie nieprzyjemnej reakcji. Do czasu.
- … Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć. - powiedziała blondynka, po to tylko by nagle podskoczyć i syknąc z bólu.
W tym samym momencie poczułam jakby silny impuls elektryczny przebiegł przez moje ciało, na moment skupił się w okolicy wisiorka a następnie zniknął, równie szybko jak się pojawił. Udało mi się przetrwać nieprzyjemną sytuację bez okazania bólu.
- Niech cię szlag. – mruknęła dziewczyna powracając do równowagi. Oddychała głęboko najwyraźniej próbując się uspokoić.
- To moja kwestia - odparłam a moja dłoń powędrowała do klatki piersiowej. Wisiorek pulsował jak zawsze po utracie dużej ilości energii naraz. Regenerowałam się. - Swoją drogą co to było? Wyglądałaś jakby ci ktoś przysolił. To ja powinnam syczeć z bólu, nie ty.
- Nie udawaj, że nie wiesz. Kopłaś mnie prądem bo chciałaś żebym przestała czytać!
- Kopnęłam cię… prądem…? – zapytałam zaskoczona. Z tego co dziewczyna właśnie powiedziała wynikało, że za reagowała na wers zupełnie jak ja! Była człowiekiem, fatalny wers nie powinien wpłynąć na nią w żaden sposób… Przyjrzałam się uważnie blondynce. Naomi wciąż oddychała głęboko a jej dłonie lekko drżały. Nie kłamała. Czyżby płomienie z którymi miała kontakt w październiku pozostawiły w niej swój ślad?
- Nie wiedziałam, że też jesteś demonem! - zawołała Yumi wyciągając mnie z rozmyśleń. Blondynka obrzuciła ją wściekłym spojrzeniem i syknęła:
- Chyba ty!
Nagle ziemia zadrżała.
_______________________________________________________________________________
Notka informacyjna:

Począwszy od rozdziału 25 w opowiadanie wplecione zostaną pewne zdarzenia z anime lub mangi. Nie jest to znak wypalania się mojej weny ani nic w tym stylu – taki rozwój wypadków planowałam od początku i jest to konieczne dla rozwoju historii.

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Śmierć miała więcej dzieci? Naomi i Erika jako siostry? Mogłoby być ciekawie...
    Rozdział jak zwykle znakomity. Brawa się należą. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Cieszę się, że wciąż kontynuujesz tą historię. Większość by już dawno odpuściła, jakto widać przy innych blogach, więc oklaski uznania na stojąco się należą.
    Mam cichą nadzieję, że choć na chwilę jeszcze pojawi się chętny do pomocy Erice Rin. xD
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż takiej telenoweli nie będzie. Nie są siostrami, a Yumi jak zwykle dochodzi do dziwnych wniosków. :D

    Dzięki za uznanie. Osobiście uważam, że opowiadanie nie jest tak dobre jak bym chciała (eh, ten mój perfekcjonizm xD) ale przyrzekłam sobie, że napiszę do końca więc napiszę. Nie należę do osób które łatwo rezygnują z planu.
    Obecnie kończę pracę nad rozdziałem 26 (powiem, że choć Rin tam nie występuje rozdział jest dość zabawny, w każdym razie pisząc go mam radochę xD) a do końca opowiadania zostało jeszcze kilka wątków. Myślę, że wyjdzie mi około 30 rozdziałów ale nie jestem pewna czy po drodze nie wymyślę kolejnego wątku i czy któryś wątek nie przeciągnie się na więcej niż jeden rozdział. Co więcej - również sama "końcówka" (na chwilę obecną to tzw. otwarte zakończenie) sprawia, że mam ochotę napisać coś więcej więc niewykluczone, że pociągnę opowiadanie dalej.

    W rozdziale 25 jest trochę Rina. Więc twoja cicha nadzieja po części się sprawdzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak coś to ja mogę coś pomóc w wymyślaniu dalszych wątków. ;) Uwielbiam to ff, więc jestem w stanie zrobić co tylko się da, by przedłużyć dzieje bohaterów. ^.^

      Usuń