czwartek, 31 października 2013

Rozdział 17 – Halloween! Część 1.



31 października – w kulturze zachodniej jest to dzień, w którym obchodzone jest święto Halloween. Urządzane są wówczas różnego rodzaju imprezy o tematyce horroru, a po ulicach ludzie chodzą w różnorakich przebraniach upodobniających ich do potworów. Nie zdziwiło mnie więc zbytnio, gdy mająca bzika na punkcie demonów Yumi wpadła na pomysł by coś podobnego urządzić w naszej szkole. Po krótkiej dyskusji na forum naszej niewielkiej klasy wszyscy zainteresowani zgodnie stwierdzili, że budynkiem najbardziej odpowiadającym by na jedną noc przerobić go na dom strachów jest stary akademik, w którym miałam nieszczęście mieszkać. I takim oto sposobem chcąc nie chcąc wciągnięta zostałam w wir przygotowań.
- Erika, podasz mi ten sznurek? – zapytała Yumi, podnosząc wzrok znad umieszczonego pod ścianą sztucznego szkieletu który próbowała doprowadzić do pozycji siedzącej w ramach ostatnich poprawek. Sala telewizyjna na parterze akademika, w której się znajdowałyśmy wyglądała naprawdę przerażająco. Światło żarówek zostało przyćmione, z sufitu zwisały kępy sztucznej pajęczyny a zawieszona przy oknie firana targana była wiatrem przenikającym przez uchylone okno.
Dziewczyna we włosy wplątane miała podobne do kocich uszy a ubrana była w bufiaste, jasne wdzianko z doczepionym ogonem. Jak twierdziła była przebrana za „Neko”- kotopodobnego demona - choć osobiście nigdy o istnieniu takiej istoty nie słyszałam, w każdym razie nie na zajęciach. Sama w wyborze przebrania nie wykazałam się zbytnią kreatywnością. Skorzystałam z gotowego pomysłu - byłam córką Śmierci więc przebranie się za Śmierć wydało mi się najlepszym rozwiązaniem. Na mój strój składał się z czarnego płaszcza z kapturem i kosy, którą zrobiłam z kija od miotły i kawałka tektury owiniętego zwykłą folią aluminiową.
Sięgnęłam po leżący na stoliku sznurek i pomagałam właśnie Yumi przywiązać szkielet, gdy z do sali wkroczył Rin niosąc tacę ciastek w kształcie odciętych palców. Miał na sobie coś, co wyglądało na jego zwykłe ubranie – ot, bluzę od dresu i jeansy. Przewieszony przez plecy czerwony futerał z mieczem również nie mogłam uznać za jakiekolwiek przebranie, jako, że Rin zdawał się nigdy z owym przedmiotem się nie rozstawać. Chłopak zwrócił się do Yumi:
- Zrobiłem tak jak mi powiedziałaś, ale nie wiem, co z tego wyszło. Rzadko mam okazję przygotowywać słodycze. Ostatnim razem...
- Dlaczego się jeszcze nie przebrałeś? – przerwałam mu spoglądając na jego bluzę.
- Oczywiście, że się przebrałem! Patrz tylko! – odparł Rin i uśmiechając się zamachnął ukrytym do tej pory za plecami ogonem. Yumi krzyknęła z zachwytu a ja zamarłam. Chłopak był niespełna rozumu czy jak!?
- Prawdziwy?! – zapytała zachwycona Yumi.
- Oczywiście, że nie. – odpowiedziałam szybko, używając tonu który Yumi już dobrze znała – tonu mówiącego jej by nie drążyła tematu. – Widziałam podobne w sklepie z gadżetami. Jest mechaniczny.
Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Yumi, idź otworzyć. Ty jesteś główną organizatorką, twoi goście. – powiedziałam do koleżanki a gdy ta obrzuciła nas żałosnym spojrzeniem i odbiegła korytarzem zwróciłam się do współlokatora – Módl się, żeby nikt nie wpadł na pomysł, by „przymierzyć” ten twój ogon. Naprawdę, nie wiem, co ci strzeliło do głowy...
Mój wykład przerwany został przez dochodzący z przedpokoju krzyk Yumi:
- To Halloween a nie bal przebierańców! Zepsujecie cały klimat!
Zaciekawiona wyszłam z sali i pobiegłam korytarzem chcąc zobaczyć, na co Yumi się tak wścieka. Przy drzwiach wejściowych stała grupka osób – w dość oryginalnych przebraniach:

Stojący na przedzie Katou ubrany w coś, co mogłoby zostać uznane za zwykły uniform egzorcysty gdyby nie fakt, że głowę przewiązaną miał opaską ze sterczącym jak u Indianina piórem. Za nim stała Naomi przebrana w strój łudząco podobny do ubrania papieża – miała nawet na głowie charakterystyczne, wysokie nakrycie głowy. Przebranie znajdującego się obok niej Hetsu było zdecydowanie mniej wymyślne – jak można się było spodziewać (w końcu zamierzał zostać w przyszłości Doktorem) nieśmiały chłopak przebrał się za lekarza. Nieco dalej widoczna była sympatyczna blondynka – Shiemi Moriyama, przyjaciółka Rina – ubrana w  połączenie cygańskiej biżuterii i japońskiego kimono. Za nią stali koledzy z klasy Rina: Bon (Suguro), Koneko i Shima, ostatni z nich w ręce trzymał wypchaną siatkę. To zapewne ich stroje wprawiły Yumi w taką wściekłość – wyglądały komicznie. Bon, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu (i pewnej dozie satysfakcji) przebrany był za skunksa, Koneko za klauna a Shima ... za aniołka-cherubinka.
Zza pleców dobiegł mnie chichot Rina:
- Zawsze mi się wydawało, że Bon z tymi włosami wygląda jak skunks. Teraz mam dowód.
- Lepiej popatrz na siebie. Wytarta bluza od dresu i doczepiony ogon? Tego mogłem się po tobie spodziewać. Zero inwencji. – odparł Suguro obdarzając Rina wściekłym spojrzeniem.
- Urządziliśmy zakład, kto ubierze najbardziej ośmieszający kostium. – wyjaśnił Koneko obserwując uważnie kolegów którzy wyglądali teraz tak, jakby lada chwila mieli zamiar skoczyć sobie do gardeł.
- Może przestaniecie w końcu blokować drogę i pozwolicie nam wejść do środka?! Pewnie nie zauważyliście, ale jest trochę zimno!
Ostatnie słowa wypowiedziała stojąca za trójką ciemnowłosa dziewczyna. Wiedziałam, że ma na imię Izumo i podobnie jak Rin uczy się egzorcyzmów jako Exwire jednak nigdy nie miałam okazji się z nią bliżej zapoznać - nie należała do miłych osób. Dziś dziewczyna ubrana była w strój pasterki, którego uzupełnienie stanowiła stojąca obok niej nieznana mi, niepozorna krótkowłosa dziewczyna przebrana za owieczkę.
- Tak... jasne, wchodźcie. – powiedziałam i chwyciłam Yumi za ramię odciągając ją do tyłu tak żeby goście mogli przejść. – Korytarzem i na lewo. Katou, nie wiesz czy Aro i Dage też przyjdą?
- Wybierali się o ile mi wiadomo. – odparł chłopak zmierzając we wskazanym przeze mnie kierunku.
Dotarliśmy do sali telewizyjnej gdzie towarzystwo rozeszło się oglądając ozdoby, częstując przygotowanymi przez Rina słodyczami i rozmawiając.
- Powiesz nam wreszcie co tam masz, Shima? – zapytał Bon przyglądając się jak jego kolega kładzie siatkę na jednym z postawionych pod ścianą stolików.
- Piwo oczywiście! – odparł chłopak konspiracyjnym szeptem – Na imprezie powinien być alkohol, prawda?
- Zwariowałeś?! – zawołałam do niego – Nikt tutaj nie ma więcej niż 16 czy 17 lat. Nie wolno nam pić!
- Erika ma rację. – dodał Koneko patrząc z politowaniem na kolegę – Nie mogę uwierzyć, że masz w przyszłości zostać ważnym mnichem, z tym twoim nastawieniem...
- Oj nie bądzcie tacy! Raz się żyje. Na bycie grzecznym jeszcze przyjdzie czas. Przecież nikt nas nie przyłapie...
- Dla twojej wiadomości Yukio też został zaproszony i pewnie lada chwila się pojawi. Jest nauczycielem. – odparłam poważnym tonem.
- Yukio nie przyjdzie. – wtrącił stojący obok mnie Rin – Zapomniałem ci przekazać. Dostał nagłe zlecenie.
- Juhu! – zawołał Shima i otworzył jedną z puszek piwa.
- Dobra, róbcie co chcecie ale żeby później nie było na mnie. – stwierdziłam i skierowałam się w stronę Yumi która rozmawiała teraz z drugiej strony sali z krótkowłosą koleżanką Izumo.
- O, jesteś. – powiedziała Yumi zauważając, że podchodzę – To Paku, jest na drugim roku ale nie chodzi na zajęcia z egzorcyzmów.
- W zeszłym roku uczęszczałam na zajęcia z Izumo i resztą, ale zrezygnowałam. Nie radziłam sobie z materiałem. – wyjaśniła dziewczyna uśmiechając się do mnie przyjaźnie.
- Miło cię poznać, jestem Erika.
Nagle za plecami usłyszałam głos Shimy.
- Mam zwidy, prawda!? Błagam, powiedzcie mi, że mam zwidy! Widzę owady! Mnóstwo owadów! Nienawidzę owadów! -wyglądało na to, że chłopak jest przerażony.
- Chłopie, musisz mieć naprawdę słabą głowę, żeby po wypiciu paru łyków piwa dostać omamów – zaśmiał się Bon.
Odwróciłam się by spojrzeć na kolegów. Shima patrzył w stronę okna. Podążając za jego wzrokiem dostrzegłam, że przez uchylone okno do pomieszczenia wleciała właśnie cała chmara owadów... Wyglądały jak ćmy lub ciemne motyle jednak oprócz szumu skrzydeł dosłyszeć mogłam również inny dźwięk – jakby setki szeptów. Czyżby to były demony? Cóż... to z całą pewnością nie było częścią planu...
- Yumi! Coś ty u diabła wymyśliła!? – zawołałam ze złością odwracając się z powrotem do koleżanki.
- Wiedziałam, że przyjście tutaj to nie był dobry pomysł! – syknęła gdzieś na prawo ode mnie przerażona Naomi - Ten budynek był już wystarczająco nawiedzony nawet bez durnych pomysłów tych dwóch miłośniczek demonów!
- To nie moja robota! – odparła stanowczo Yumi i choć jej mina mówiła mi, że jest zachwycona rozwojem wypadków w jej głosie nie dosłyszałam kłamstwa.
Za moimi plecami usłyszałam odgłos odstawianej pospiesznie puszki i szybkie kroki a gdy odwróciłam się dostrzegłam już tylko znikającą za zatrzaskującymi się drzwiami różową czuprynę – Shima zwiał. Spojrzałam pytająco na jego kolegów.
- Shima od zawsze bał się wszelkich owadów. – wyjaśnił Koneko chichocząc - Nie ma co, udało wam się napędzić mu stracha.
- To nie jest żadna przygotowana przez nas atrakcja! Nie mam pojęcia skąd te owady się tu wzięły, ale z pewnością są realne i coś mi mówi, że to nie są byle, jakie ćmy! – odkrzyknęłam – Słuchajcie wszyscy! To nie jest zabawa! Niebezpieczeństwo jest prawdziwe!
Owady szybko rozprzestrzeniały się po pomieszczeniu i uczniowie zmuszeni byli wycofać się pod przeciwległą ścianę. Ktoś szarpnął drzwiami.
- Zamknięte! – zawołał znajdujący się przy nich Katou.
- Niemożliwe, przecież nie mają zamka. – odparłam i podbiegłam w jego stronę. Z przerażeniem odkryłam, że chłopak ma rację – stare drewno było już mocno wypaczone i gdy Shima trzasnął drzwiami coś się najwidoczniej w nich zablokowało. – Kurcze... Musiały się zatrzasnąć...
- To co robimy? – zapytał Rin zerkając niepewnie przez ramię na zawieszoną na plecach broń.
- Cóż... – rozejrzałam się po otaczających mnie nastolatkach po czym oświadczyłam – Prawie każdy tutaj chce w przyszłości zostać egzorcystą. Potraktujmy to jako lekcję i znajdźmy sposób na pokonanie tych nawiedzonych owadów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz