czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 29 – Obóz. Część 1.



Koniec semestru zbliżał się wielkimi krokami. Do wakacji pozostało zaledwie kilka tygodni a powtórki materiału zaczęły pochłaniać zasadniczą część lekcji. Dla Page i Exwire oznaczało to interesującą zmianę w codziennej monotonii. Odbywające się rokrocznie obozy edukacyjne mające przygotować nas do egzaminów stanowiły szkolną tradycję. Rozpoczynał się właśnie weekend naznaczony ich piętnem.
- Bawcie się dobrze! – zawołałam do współlokatorów opuszczających ponury akademik.
- O to mogę się założyć. – odparł Rin podekscytowanym tonem – W końcu jedziemy na biwak!
- Nie zapominaj, że to przede wszystkim obóz treningowy. Nie zabawa. – wtrącił Yukio.
- Hai, Hai. – stwierdził starszy z chłopaków najwyraźniej niewiele sobie robiąc ze słów brata. – Ale będzie ognisko! I będziemy nocować pod namiotami!
- Cały weekend bez dostępu do bieżącej wody... – mruknęłam. –Zaczynam się cieszyć, że obóz dla Page odbywa się w naszym budynku...
- Będziecie cały weekend zakuwać. – zaśmiał się półdemon, ale po chwili zastanowienia dodał: - Chyba, że zrobią jak w tamtym roku: egzamin nies... 
W reakcji na te słowa Yukio uderzył brata w tył głowy przez co chłopak urwał w pół zdania.
- W każdym razie: biwak lepszy. – dokończył, lekko speszony.
Drogą prowadzącą do akademika zmierzała w naszym kierunku grupa osób – profesor Ashida, opiekun mojego rocznika wraz z resztą tegorocznych Page. Dostrzegając naszą trójkę nauczyciel zawołał:
- Witam młody profesorze! Jak, gotów do wyjazdu?
Na dźwięk głosu Yukio odwrócił się i odparł:
- Prawie się minęliśmy, wybierałem się już na stację. Klucze zostawiłem w umówionym miejscu. – po czym zerknął na brata i dodał, mijając grupę – Chodź Rin. Pociąg nie będzie czekał.
- Jak zwykle poważny. Dobrze, że przypadło ci obozowisko Rozerwiesz się trochę. – mruknął opiekun, tonem wyrażającym sympatię – Do zobaczenia za trzy dni. Ah, i powodzenia Rin.
- Się wie! - Starszy z bliźniaków uśmiechnął się promiennie i ruszył za oddalającym się bratem.
Profesor wyciągnął z teczki jakiś brulion i zaczął śledzić tekst, przybliżając nam jego treść:
- No dobrze młodzieży! Zaczynamy szkolenie. Jak wiecie niedługo czeka was egzamin którego wynik zadecyduje o tym czy awansujecie do rangi Exwire. Według ramówki macie 15 minut na zaniesienie swoich gratów do pokoi a później zacz...
- 15 minut to bardzo mało. – wtrącił Dage Mishima, uśmiechając się promiennie. – Możemy dostać z pół godziny?
- Oczywiście. – odparł profesor odwzajemniając uśmiech – Jeżeli zgodzisz się, żeby napisać dwa razy więcej wypracowań.
- Spasuję. – odparł chłopak, nieco zbity z tropu.
- Nie patrz tak na mnie. Tym razem od waszego wyniku zależeć będzie bezpośrednio moje wynagrodzenie. – zaśmiał się nauczyciel. – No co jest? Co tu jeszcze robicie? Zegar tyka.
Uczniowie rozpierzchli się z cichym pomrukiem taszcząc bagaże do akademika który przez niemal rok był moim domem. Słyszałam komentarze poszczególnych uczniów. Naomi żaliła się Katou nie mogąc znieść, że obóz ma się odbyć właśnie w tym budynku i dywagując, czy i tym razem czeka nas jakaś niespodzianka z udziałem Daga i Aro albo - w domyśle - moim i Yumi. Psotni bliźniacy otrząsnęli się już z szoku jakim była dla nich nagła zmiana w zachowaniu nauczyciela (który ze względu na dobroduszną naturę przez cały rok miał zwyczaj przymykać oko na ich wybryki) i szli teraz tuż za przestraszonym przez nową sytuację Hetsu i raz po raz ciągnęli go za klip plecaka co sprawiało, że okularnik odwracał się do tyłu, przestraszony i pytał czego chcą.
Uczniowie zostali przydzieleni do pokoi na trzecim piętrze - dziewczyny z lewej, chłopcy z prawej strony schodów. Toteż, gdy Yumi ignorując resztę klasy ruszyła dalej w górę schodów zatrzymałam ją.
- Twój pokój jest gdzieś tam. – powiedziałam, wskazując na korytarz po lewej.
- Dostałam taki sam numer jak Naomi. Nie mam zamiaru być z nią w pokoju. – odparła koleżanka kontynuując wspinaczkę – W twoim też są dwa łóżka.
- Wiesz doskonale dlaczego nie pozwolili wam nocować na tym samym piętrze co ja. - syknęłam, upewniając się, że mówię na tyle cicho by usłyszała mnie jedynie towarzyszka. - Nie mówiąc już o pokoju.
- Musisz tylko uważać, żeby mi nie pokazać ogona, albo coś. – odparła koleżanka, chichocząc.
- Jesteś niemożliwa. – mruknęłam z rezygnacją. – Dobra. Rób co chcesz. Jak coś to ty wylecisz stąd w środku nocy, nie ja.
Doszłyśmy do mojego pokoju gdzie szybkim ruchem zgarnęłam z nieużywanego łóżka leżące tam ciuchy a następnie otworzyłam jedną z szafek robiąc miejsce na rzeczy koleżanki.
Kilka minut później siedziałyśmy już w znajdującej się piętro niżej świetlicy zamienionej tymczasowo w salkę lekcyjną wraz z resztą uczniów. Szybko okazało się, że Rin nie przesadzał mówiąc o ilości nauki. Już samej informacji o tym, że na wstępie czeka nas pisanie wypracowania na temat demonów powietrza mającego zająć minimum trzy strony nikt nie przyjął z entuzjazmem a jak się okazało był to jedynie wierzchołek góry lodowej. Katou oddał swoją pracę pierwszy i tym samym osłonił przed nami niemiłą prawdę:
- Już? Ok. To masz chwilę przerwy. Jak tylko reszta odda pracę przejdziecie do powtórki ze skryptów. – Stwierdził nauczyciel biorąc wypracowanie i wskazując na plik kartek wystający z torby leżącej przy biurku.
Jak się wkrótce okazało sterta zawierała opisowy test składający się z pięćdziesięciu pytań z których tylko na mniej więcej połowę znałam mniej lub bardziej poprawną odpowiedź. Sądząc po minie fioletowowłosego kujona on również nie czuł się pewnie.
Test zakończył się grubo po zmroku i mieliśmy szczerą nadzieję, że nauczyciel na tym pozostanie ale nie był to koniec przykrych niespodzianek. Gdy limit czasu na odpowiedź zakończył się profesor łaskawie zarządził dziesięć minut przerwy a zaraz potem stanęliśmy twarzą w twarz z kolejnym, wykańczającym psychicznie zadaniem. „Narysuj dowolny symbol ochronny, przedstaw jego historię i opisz znaczenie elementów z których się składa z uwzględnieniem ich pochodzenia i szczególnych właściwości antydemonicznych”. Jakbyśmy nie byli już wystarczająco zmęczeni!
- Kto skończył może iść. – oświadczył wreszcie nauczyciel, gdy dostrzegł Katou odkładającego długopis i podnoszącego się ponownie z miejsca - Jutro pobudka o 6 rano. Postarajcie się wyspać.
Pospiesznie naskrobałam kilka ostatnich zdań i oddałam zapisaną kartkę chcąc jak najszybciej opuścić tą salę tortur. Następnie, rzuciwszy w bliżej niezidentyfikowanym kierunku (ni to do kolegów, ni to do nauczyciela) krótkie „Do jutra” i pobiegłam wziąć prysznic zanim reszta towarzystwa zdoła pozbawić niebędący szczytem architektury akademik gorącej wody. Ciepły strumień pozwolił mi się odprężyć i sprawił, że szalejący w mojej głowie ocean pojęć i definicji został wyparty przez jedno tylko życzenie – zasnąć. I obudzić się dopiero w poniedziałek...
- Lepiej się pospiesz, za chwile wyleją całą wodę. – wybełkotałam wracając kilkanaście minut później do pokoju i zastając tam Yumi, wciąż w szkolnym mundurku. Dziewczyna klęczała na podłodze tyłem do mnie obracając w dłoniach niewielki przedmiot. Usłyszawszy słowa odwróciła się i pokazała mi trzymane w ręce szkiełko wielkości dłoni.
- Przepraszam, to samo odpadło... – mruknęła Yumi, wskazując stojący przy oknie tubalny przedmiot.
- Mój teleskop! – zawołałam a senność ustąpiła miejsca nagłemu wzrostowi adrenaliny. Przedmiotem który koleżanka trzymała w dłoni z pewnością była przednia soczewka. A ta stanowiła integralną część zestawu i nie powinna od tak po prostu oderwać się. Znajdowała się pod mocno przytwierdzoną osłoną zdejmowaną tylko w razie konieczności gruntownego czyszczenia.
Skoczyłam do urządzenia obawiając się, że doszło do poważnego uszkodzenia. Krótki rzut oka wystarczył jednak bym odetchnęła z ulgą. Osłona została najwyraźniej celowo odkręcona i leżała teraz obok tuby, w stanie nienaruszonym.
- Chciałam tylko ustawić ostrość... – dodała przyjaciółka podając mi brakującą część którą szybko przytwierdziłam w odpowiednim miejscu.
- Ostrość ustawia się z drugiej strony. – odparłam zerkając na zegar. Dochodziła jedenasta. Biorąc pod uwagę, że z reguły potrzebowałam osiem godzin snu i tak nie miałam szans się wyspać. Siedem czy sześć godzin snu nie stanowiło już żadnej różnicy. – Chcesz to ci pokażę. Tylko musimy wyjść na dach. Żadne ustawienie ostrości nie pomoże na szyby w tym akademiku.
 Yumi przytaknęła ochoczo. Zarzuciłam szlafrok i chwilę później wspinałyśmy się już po schodach prowadzących na dach budynku taszcząc ze sobą nieporęczne urządzenie. Wkrótce poczułyśmy powiew chłodnego, nocnego powietrza – drzwi na dach były szeroko otwarte. Przekroczyłyśmy je rozglądając się uważnie wokół.
- Cześć Hetsu! – Yumi pierwsza dostrzegła niespodziewanego gościa.
- O, cześć dziewczyny. – odparł okularnik zerkając na nas kątem oka. Chłopak stał przy barierce otaczającej dach i spoglądał w stronę lasu. – Ładna noc, duża przejrzystość powietrza. Prawie jak w górach.
Nie byłam pewna co powiedzieć. Ton głosu chłopaka wskazywał, że jest on pogrążony we wspomnieniach. Z tego co wiedziałam, kiedyś przed dołączeniem do akademii był prawdziwym pasjonatem wspinaczki górskiej i co roku spędzał w ten sposób wakacje, wyjeżdżając w góry wraz z rodzicami. Wszystko uległo zmianie gdy podczas jednej w wypraw natknęli się na demona i tylko Hetsu przeżył wydarzenie...
- Erika. Teleskop. – mruknęła Yumi wytrącając mnie z zamyślenia.
- A. Racja. -  odparłam stawiając przedmiot na ziemię i układając go tak, by wycelowany był w stronę wiszącego nad południowym horyzontem Jowisza. Planeta i jej księżyce była wdzięcznym obiektem do obserwacji. Skupiłam się na ustawianiu ostrości, popędzana przez Yumi.
Nagle Hetsu za naszymi plecami wydał z siebie okrzyk przerażenia. Odwróciłyśmy się. Szybko udało nam się identyfikować co wywołało jego reakcję. Daleko, na horyzoncie las płonął. Nie był to jednak zwykły pożar, choć i taki byłby już wystarczająco przerażający. Tańczące nad linią drzew płomienie miały znajomą, błękitną barwę.
- Rin! – wykrztusiłam a następnie odruchowo zakryłam usta dłońmi, uświadomiwszy sobie co powiedziałam.
Yumi i Hetsu zerknęli na mnie i poczułam, że robi mi się gorąco.

4 komentarze:

  1. Teraz Erika musi jakoś z tego wybrnąć :)
    Świetny blog oraz notka,to że nie skupiłaś się tak bardzo na Rinie, jest bardzo dużym plusem.
    Rozdziały ukazujące się co dwa bądź co trzy tygodnie, są naprawdę warte czekania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Naprawdę miło się czyta tego typu komentarze. Cieszę się, że opowiadanie ci się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohajo! ( Czy jak to tam się pisze :p )
    Dostrzegłam maleńki błąd. Chyba, że zrobiłaś go specjalnie, żebym miała się do doczepić. ;)
    "opuścić tą salę tortur. " powinno być "opuścić tę salę tortur. ". Tak jest bardziej poprawnie.
    Końcówka przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. :) Warto czekać na twoje rozdziały. Każdy jest tak dopracowany pod względem gramatycznym i składniowym oraz interpunkcyjnym, że oklaski na stojąco się należą. Rozważałaś napisanie książki?
    Sądziłam, że wczoraj nie będzie rozdziału, więc nie sprawdziłam czy jest. Dopiero dzisiaj coś mnie ruszyło: " A może jednak...". Słusznie zrobiłam, bo oto ukazał się nowy świetny rozdzialik. :3
    Pozdrawiam. =)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że nie zwróciłam na to uwagi ale chyba zostawię tak jak jest. O ile się orientuję, użycie "tą" jest dozwolone w takiej sytuacji w przypadku mowy potocznej.

    Szczerze powiedziawszy pisząc nie zwracam szczególnej uwagi na gramatykę, składnię czy interpunkcję ani też nigdy nie interesowałam się ich zasadami. Po prostu piszę co mi ślina na język przyniesie. Wygląda na to, że czytanie dużej ilości różnorakich tekstów sprawiło, że nieświadomie wypracowałam w miarę poprawny styl.

    Kilkakrotnie zabierałam się za pisanie książki gdy byłam młodsza (jako ośmiolatka uważałam nawet, że gdy dorosnę zostanę pisarką) ale z wiekiem mi to przeszło na rzecz rachunkowości i informatyki. Myślę, że ciągłe użeranie się z nauczycielami języka polskiego ograniczyły moją pewność siebie w tej dziedzinie. Piątki z wypracowań dostawałam jedynie na wczesnym etapie podstawówki gdy kreatywność była w cenie (ostatnio natrafiłam na opowiadanie z tamtych lat, całkiem ciekawe, o dziewczynce która zgubiła się w lesie i w zamian za informację o drodze do domu musiała rozwiązać trzy zagadki leśnego elfa). Później moje oceny zaczęły oscylować między tróją a czwórą i w końcu uznałam, że najwidoczniej nie mam wystarczająco talentu.
    Może powinnam do tego wrócić? Zalążki książek z dzieciństwa czekają w szufladzie, gotowe by je kontynuować. Skorzystałam z zapisków nawet rozpoczynając bloga. Wychowana w realiach średniowiecza dziewczyna która pewnego dnia przenosi się do naszego świata i odkrywa, że jest w połowie demonem była pierwowzorem Eriki.

    OdpowiedzUsuń