Koniec semestru zbliżał się wielkimi krokami. Do wakacji
pozostało zaledwie kilka tygodni a powtórki materiału zaczęły pochłaniać
zasadniczą część lekcji. Dla Page i Exwire oznaczało to interesującą zmianę w
codziennej monotonii. Odbywające się rokrocznie obozy edukacyjne mające
przygotować nas do egzaminów stanowiły szkolną tradycję. Rozpoczynał się
właśnie weekend naznaczony ich piętnem.
- Bawcie się dobrze!
– zawołałam do współlokatorów opuszczających ponury akademik.
- O to mogę się założyć.
– odparł Rin podekscytowanym tonem – W
końcu jedziemy na biwak!
- Nie zapominaj, że to
przede wszystkim obóz treningowy. Nie zabawa. – wtrącił Yukio.
- Hai, Hai. –
stwierdził starszy z chłopaków najwyraźniej niewiele sobie robiąc ze słów
brata. – Ale będzie ognisko! I będziemy
nocować pod namiotami!
- Cały weekend bez
dostępu do bieżącej wody... – mruknęłam. –Zaczynam się cieszyć, że obóz dla Page odbywa się w naszym budynku...
- Będziecie cały weekend
zakuwać. – zaśmiał się półdemon, ale po chwili zastanowienia dodał: - Chyba, że zrobią jak w tamtym roku:
egzamin nies...
W reakcji na te słowa Yukio uderzył brata w tył głowy przez co
chłopak urwał w pół zdania.
- W każdym razie: biwak
lepszy. – dokończył, lekko speszony.
Drogą prowadzącą do akademika zmierzała w naszym kierunku
grupa osób – profesor Ashida, opiekun mojego rocznika wraz z resztą
tegorocznych Page. Dostrzegając naszą trójkę nauczyciel zawołał:
- Witam młody
profesorze! Jak, gotów do wyjazdu?
Na dźwięk głosu Yukio odwrócił się i odparł:
- Prawie się minęliśmy,
wybierałem się już na stację. Klucze zostawiłem w umówionym miejscu. – po
czym zerknął na brata i dodał, mijając grupę – Chodź Rin. Pociąg nie będzie czekał.
- Jak zwykle poważny. Dobrze,
że przypadło ci obozowisko Rozerwiesz się trochę. – mruknął opiekun, tonem
wyrażającym sympatię – Do zobaczenia za
trzy dni. Ah, i powodzenia Rin.
- Się wie! - Starszy
z bliźniaków uśmiechnął się promiennie i ruszył za oddalającym się bratem.
Profesor wyciągnął z teczki jakiś brulion i zaczął śledzić
tekst, przybliżając nam jego treść:
- No dobrze młodzieży!
Zaczynamy szkolenie. Jak wiecie niedługo czeka was egzamin którego wynik
zadecyduje o tym czy awansujecie do rangi Exwire. Według ramówki macie 15 minut
na zaniesienie swoich gratów do pokoi a później zacz...
- 15 minut to bardzo
mało. – wtrącił Dage Mishima, uśmiechając się promiennie. – Możemy dostać z pół godziny?
- Oczywiście. – odparł
profesor odwzajemniając uśmiech – Jeżeli zgodzisz się, żeby napisać dwa
razy więcej wypracowań.
- Spasuję. – odparł
chłopak, nieco zbity z tropu.
- Nie patrz tak na mnie.
Tym razem od waszego wyniku zależeć będzie bezpośrednio moje wynagrodzenie. – zaśmiał
się nauczyciel. – No co jest? Co tu
jeszcze robicie? Zegar tyka.
Uczniowie rozpierzchli się z cichym pomrukiem taszcząc bagaże
do akademika który przez niemal rok był moim domem. Słyszałam komentarze
poszczególnych uczniów. Naomi żaliła się Katou nie mogąc znieść, że obóz ma się
odbyć właśnie w tym budynku i dywagując, czy i tym razem czeka nas jakaś
niespodzianka z udziałem Daga i Aro albo - w domyśle - moim i Yumi. Psotni
bliźniacy otrząsnęli się już z szoku jakim była dla nich nagła zmiana w
zachowaniu nauczyciela (który ze względu na dobroduszną naturę przez cały rok
miał zwyczaj przymykać oko na ich wybryki) i szli teraz tuż za przestraszonym
przez nową sytuację Hetsu i raz po raz ciągnęli go za klip plecaka co
sprawiało, że okularnik odwracał się do tyłu, przestraszony i pytał czego chcą.
Uczniowie zostali przydzieleni do pokoi na trzecim piętrze -
dziewczyny z lewej, chłopcy z prawej strony schodów. Toteż, gdy Yumi ignorując
resztę klasy ruszyła dalej w górę schodów zatrzymałam ją.
- Twój pokój jest gdzieś
tam. – powiedziałam, wskazując na korytarz po lewej.
- Dostałam taki sam numer
jak Naomi. Nie mam zamiaru być z nią w pokoju. – odparła koleżanka
kontynuując wspinaczkę – W twoim też są
dwa łóżka.
- Wiesz doskonale
dlaczego nie pozwolili wam nocować na tym samym piętrze co ja. - syknęłam,
upewniając się, że mówię na tyle cicho by usłyszała mnie jedynie towarzyszka. - Nie mówiąc już o pokoju.
- Musisz tylko uważać,
żeby mi nie pokazać ogona, albo coś. – odparła koleżanka, chichocząc.
- Jesteś niemożliwa. – mruknęłam
z rezygnacją. – Dobra. Rób co chcesz. Jak
coś to ty wylecisz stąd w środku nocy, nie ja.
Doszłyśmy do mojego pokoju gdzie szybkim ruchem zgarnęłam z
nieużywanego łóżka leżące tam ciuchy a następnie otworzyłam jedną z szafek
robiąc miejsce na rzeczy koleżanki.
Kilka minut później siedziałyśmy już w znajdującej się piętro
niżej świetlicy zamienionej tymczasowo w salkę lekcyjną wraz z resztą uczniów.
Szybko okazało się, że Rin nie przesadzał mówiąc o ilości nauki. Już samej informacji
o tym, że na wstępie czeka nas pisanie wypracowania na temat demonów powietrza
mającego zająć minimum trzy strony nikt nie przyjął z entuzjazmem a jak się
okazało był to jedynie wierzchołek góry lodowej. Katou oddał swoją pracę
pierwszy i tym samym osłonił przed nami niemiłą prawdę:
- Już? Ok. To masz
chwilę przerwy. Jak tylko reszta odda pracę przejdziecie do powtórki ze
skryptów. – Stwierdził nauczyciel biorąc wypracowanie i wskazując na plik
kartek wystający z torby leżącej przy biurku.
Jak się wkrótce okazało sterta zawierała opisowy test składający
się z pięćdziesięciu pytań z których tylko na mniej więcej połowę znałam mniej
lub bardziej poprawną odpowiedź. Sądząc po minie fioletowowłosego kujona on
również nie czuł się pewnie.
Test zakończył się grubo po zmroku i mieliśmy szczerą
nadzieję, że nauczyciel na tym pozostanie ale nie był to koniec przykrych
niespodzianek. Gdy limit czasu na odpowiedź zakończył się profesor łaskawie
zarządził dziesięć minut przerwy a zaraz potem stanęliśmy twarzą w twarz z
kolejnym, wykańczającym psychicznie zadaniem. „Narysuj dowolny symbol ochronny,
przedstaw jego historię i opisz znaczenie elementów z których się składa z
uwzględnieniem ich pochodzenia i szczególnych właściwości antydemonicznych”. Jakbyśmy
nie byli już wystarczająco zmęczeni!
- Kto skończył może iść.
– oświadczył wreszcie nauczyciel, gdy dostrzegł Katou odkładającego długopis i
podnoszącego się ponownie z miejsca - Jutro
pobudka o 6 rano. Postarajcie się wyspać.
Pospiesznie naskrobałam kilka ostatnich zdań i oddałam
zapisaną kartkę chcąc jak najszybciej opuścić tą salę tortur. Następnie,
rzuciwszy w bliżej niezidentyfikowanym kierunku (ni to do kolegów, ni to do
nauczyciela) krótkie „Do jutra” i pobiegłam wziąć prysznic zanim reszta towarzystwa
zdoła pozbawić niebędący szczytem architektury akademik gorącej wody. Ciepły
strumień pozwolił mi się odprężyć i sprawił, że szalejący w mojej głowie ocean
pojęć i definicji został wyparty przez jedno tylko życzenie – zasnąć. I obudzić
się dopiero w poniedziałek...
- Lepiej się pospiesz,
za chwile wyleją całą wodę. – wybełkotałam
wracając kilkanaście minut później do pokoju i zastając tam Yumi, wciąż w
szkolnym mundurku. Dziewczyna klęczała na podłodze tyłem do mnie obracając w
dłoniach niewielki przedmiot. Usłyszawszy słowa odwróciła się i pokazała mi trzymane
w ręce szkiełko wielkości dłoni.
- Przepraszam, to samo odpadło...
– mruknęła Yumi, wskazując stojący przy oknie tubalny przedmiot.
- Mój teleskop! – zawołałam
a senność ustąpiła miejsca nagłemu wzrostowi adrenaliny. Przedmiotem który koleżanka
trzymała w dłoni z pewnością była przednia soczewka. A ta stanowiła integralną
część zestawu i nie powinna od tak po prostu oderwać się. Znajdowała się pod
mocno przytwierdzoną osłoną zdejmowaną tylko w razie konieczności gruntownego
czyszczenia.
Skoczyłam do urządzenia obawiając się, że doszło do poważnego
uszkodzenia. Krótki rzut oka wystarczył jednak bym odetchnęła z ulgą. Osłona została
najwyraźniej celowo odkręcona i leżała teraz obok tuby, w stanie nienaruszonym.
- Chciałam tylko ustawić
ostrość... – dodała przyjaciółka podając mi brakującą część którą szybko przytwierdziłam
w odpowiednim miejscu.
- Ostrość ustawia się z
drugiej strony. – odparłam zerkając na zegar. Dochodziła jedenasta. Biorąc
pod uwagę, że z reguły potrzebowałam osiem godzin snu i tak nie miałam szans
się wyspać. Siedem czy sześć godzin snu nie stanowiło już żadnej różnicy. – Chcesz to ci pokażę. Tylko musimy wyjść na
dach. Żadne ustawienie ostrości nie pomoże na szyby w tym akademiku.
Yumi przytaknęła ochoczo. Zarzuciłam
szlafrok i chwilę później wspinałyśmy się już po schodach prowadzących na dach
budynku taszcząc ze sobą nieporęczne urządzenie. Wkrótce poczułyśmy powiew
chłodnego, nocnego powietrza – drzwi na dach były szeroko otwarte. Przekroczyłyśmy
je rozglądając się uważnie wokół.
- Cześć Hetsu! –
Yumi pierwsza dostrzegła niespodziewanego gościa.
- O, cześć dziewczyny. –
odparł okularnik zerkając na nas kątem oka. Chłopak stał przy barierce
otaczającej dach i spoglądał w stronę lasu. – Ładna noc, duża przejrzystość powietrza. Prawie jak w górach.
Nie byłam pewna co powiedzieć. Ton głosu chłopaka wskazywał,
że jest on pogrążony we wspomnieniach. Z tego co wiedziałam, kiedyś przed
dołączeniem do akademii był prawdziwym pasjonatem wspinaczki górskiej i co roku
spędzał w ten sposób wakacje, wyjeżdżając w góry wraz z rodzicami. Wszystko
uległo zmianie gdy podczas jednej w wypraw natknęli się na demona i tylko Hetsu
przeżył wydarzenie...
- Erika. Teleskop. –
mruknęła Yumi wytrącając mnie z zamyślenia.
- A. Racja. - odparłam stawiając przedmiot na ziemię i układając
go tak, by wycelowany był w stronę wiszącego nad południowym horyzontem
Jowisza. Planeta i jej księżyce była wdzięcznym obiektem do obserwacji. Skupiłam
się na ustawianiu ostrości, popędzana przez Yumi.
Nagle Hetsu za naszymi plecami wydał z siebie okrzyk przerażenia.
Odwróciłyśmy się. Szybko udało nam się identyfikować co wywołało jego reakcję.
Daleko, na horyzoncie las płonął. Nie był to jednak zwykły pożar, choć i taki byłby
już wystarczająco przerażający. Tańczące nad linią drzew płomienie miały
znajomą, błękitną barwę.
- Rin! –
wykrztusiłam a następnie odruchowo zakryłam usta dłońmi, uświadomiwszy sobie co
powiedziałam.
Yumi
i Hetsu zerknęli na mnie i poczułam, że robi mi się gorąco.