Przez
dłuższą chwilę wpatrywałam się we wściekle zielone oczy potwora jak
zahipnotyzowana. Wiedziałam, że nie zdążę w porę uskoczyć ale nie chciałam odwoływać
się do płomieni…
Twarz
gada zbliżyła się do mnie gwałtownym ruchem. Odzyskawszy momentalnie kontrolę
nad ciałem zrobiłam wszystko na co pozwalała mi moja pozycja – odskoczyłam w
tył(wiedząc, jednak, że to nie wystarczy), zamknęłam oczy i osłoniłam twarz
ramieniem, przygotowując się na ból.
Ten
jednak nie nastąpił. Zamiast tego rozległ się wściekły syk i usłyszałam jak
cielsko napastnika zmienia położenie, uderzając w podsadzkę.
Uchyliłam
powieki, ciekawa co zatrzymało atak. Wąż wciąż znajdował się blisko mnie jednak
pysk zwrócił w tył, w stronę bliźniaków którzy teraz… siedzieli na ziemi trzymając
końcówkę wężowego ogona i sapiąc z wysiłku. Najwidoczniej właśnie odciągnęli węża,
w tej samej chwili gdy ja odskoczyłam – sprawiając, że nagle znalazłam się poza
zasięgiem kłów.
Wąż
stracił mną zainteresowanie i zaczął pełznąć w stronę chłopaków którzy teraz
puścili jego ogon i zerknęli jeden na drugiego, kiwając głowami porozumiewawczo.
A następnie podbiegli gada z obu stron, rzucając się na niego z
pięściami.
Nie
było to łatwe zadanie ale bracia działali w pełnej synchronizacji, Dage odciągał
uwagę gada, drażniąc go do ataku a wtedy Aro uderzał pysk, wykorzystując ślepy
punkt i przewidywalne ruchy zwierzęcia. A zaraz potem dezorientację węża wykorzystywał
pierwszy z braci, zadając własny cios.
Wkrótce
gad z donośnym hukiem upadł na podłogę, wyraźnie oszołomiony. Bracia zaśmiali się
i przybili sobie piątkę. Więc to by było na tyle…
- Co wy wyprawiacie? Nie można się skupić
przez ten hałas. – zawołał ktoś ze szczytu schodów. Był to Katou. Jego
wzrok padł na węża. – …
- Egzamin niespodzianka. Nie zdałeś. –
zaśmiali się bliźniacy.
- To nie jest chyba Augue? – spytał nowoprzybyły,
wyraźnie zaniepokojonym głosem.
- A kogo obchodzi jak się to to nazywa?
Już się nawet nie rusza. – zachichotał
Aro, próbując kopnąć gada co jednak zostało udaremnione przez brata chłopaka. – Co jest,
Dage? Nie mów, że ci żal tego węża.
- Augue to rodzaj chowańców. – odparł Dage,
odsuwając się od ciała i wyciągając coś z kieszeni – Szybko się regenerują a im więcej obrażeń dostały tym stają się
silniejsze. Te symbole na jego ciele… Nie pomyślałem…
Jakby
na potwierdzenie słów chłopaka wąż drgnął.
- Wynośmy się
stąd. Trzeba powiedzieć reszcie. –
powiedział Katou i wspiął się w górę schodów.
Ruszyłam w stronę schodów. Dage czekał już tam na nas ale drugi z braci zatrzymał
się w połowie drogi najwyraźniej zastanawiając się jaki ma sens ucieczka. Gdy się
z nim zrównałam wąż ocknął się i zaczął sunąć w naszą stronę. A wtedy pysk gada
obsypał pył drobnych, czarnych drobinek. Wywołując atak kaszlu.
- Smołki? – zapytał niedowierzająco Aro.
- W grupie siła. – odparł Dage, machając
karteczką tamera.
No
tak, jego chowańcem był smołek – drobny demon, opętujący drobinki kurzu. Zdolny
najwidoczniej do zwoływania przyjaciół.
Wykorzystując
improwizowany atak dymny ulotniliśmy się z pola widzenia węża i wróciliśmy do
klasy, gdzie Katou już objaśniał grupie sytuację:
- To prawdopodobnie test. Bon wspominał mi, że w zeszłym roku wyglądało
to tak samo. Walczyli z chowańcem któregoś z nauczycieli, myśląc, że to demon.
- Jak się coś takiego zabija? – spytała Naomi.
– Te całe Auge?
- Najłatwiej byłoby znaleźć i przerwać
kartkę z symbolem przywołania. Można też próbować wersów, ale chowaniec ma pewnie
ochronę, skoro tamer był wystarczająco silny by dać mu atrybut augi, poza tym
nie pamiętam jakie wersy działają na węże. Atak fizyczny nie zadziała a tylko
pogorszy sytuację, chyba że zlikwidujemy atrybut albo dosłownie przetniemy stwora
na pół. Szkoda, że nie dali nam jeszcze prawdziwej broni. No i możemy po prostu
przeczekać. Chowaniec potrzebuje energii tamera który go przywołał a ta nie
jest nieskończona – prędzej czy później właściciel go sam odwoła albo straci
przytomność. Kto go przyzwał?
- Shura Kirigakure – odparłam, bez
wyrzutów sumienia. Teoria o egzaminie działała na moją korzyść a w takim
przypadku nie było sensu ukrywać prawdy. Shura była w niej tylko egzaminatorem.
- No tak. Nauczyciel przywoływania. Można się
było spodziewać. Te jej miecze… nic dziwnego, że potrafi dawać chowańcom
atrybuty.
Na
korytarzu rozległ się szelest łusek szurających o kamienną posadzkę. Wąż był
już blisko. Zerknęłam na drzwi, które Aro i Dage zdążyli już zabarykadować
ławką.
- Aro, Dage, Naomi - kupcie nam czas. Ja, Hetsu
i Erika poszukamy odpowiedniego wersu i metod przeciwdziałania ochronie w
notatkach profesora. Yumi… po prostu trzymaj się z tyłu. - rozdzielił
zadania Katou. Jego sugestia nie była zbyt odkrywcza, ale nie miałam właściwie się
czego doczepić.
- Dlaczego mam trzymać się z tyłu? –
spytała Yumi.
- Bo znając ciebie zaczniesz obściskiwać stwora
albo spróbujesz nas zagazować własnym chowańcem. – wyjaśniłam.
Zanim
Yumi zdążyła coś odpowiedzieć rozległo się uderzenie w drzwi. Bliźniacy przygwoździli
sobą ławki a Naomi wkrótce dołączyła do nich, trzymając w ręku drewnianą szablę.
Podobną położył przed sobą Katou choć sam zajął się wertowaniem papierów. Rozdzieliliśmy między sobą notatki
pozostawione przez profesora i z pomocą Hetsu zaczęliśmy je przeglądać.
Drzwi
trzeszczały a ja gorączkowo kartkowałam plik dokumentów, szukając jakiejś wskazówki.
Nie było tam jednak nic o demonach przyjmujących formę węży ani o przeciwdziałaniu
a ja również nie pamiętałam właściwego
wersu, gdybym taki znała użyłabym go już wcześniej, przy pierwszym spotkaniu z
gadem ani likwidowaniu atrybutów cudzych Chowańców, ba, nie było nawet informacji
o dodawaniu talowych własnym. Po minach towarzyszy widziałam, że też nie znaleźli
nic konkretnego.
Blokada
puściła a wąż wpadł do klasy. Bliźniacy i Naomi starali się go utrzymać w
miejscu ale stwór już praktycznie nie reagował na ich uderzenia. Za to oni sami
byli już mocno poturbowani. Dage krwawił.
- Nic a nic nie przygotowali nas do tego
egzaminu. Nie pamiętam nawet by na zajęciach było coś co moglibyśmy teraz użyć.
A przecież uważałem! – zawołał ze złością Katou i chwytając w ręce swoją
ćwiczebną szablę i pobiegł pomóc blokersom.
- Może chcą sprawdzić nasza kreatywność? To
jak radzimy sobie w nietypowych sytuacjach? – odparłam, wciąż mając
nadzieję, że to tylko test.
I
wtedy wpadłam na pomysł. Mój chowaniec. Ostatnim razem zamienił się w cień. I
cieniem stała się też kartka, którą mi odebrał. Czy możliwe, żeby jego moc rozciągała
się na inne przedmioty. Może i stworzenia? Warto zapytać.
- Ty który przynosisz strach. Wołam cię. – rzuciłam.
Na stoliku leżało wypracowanie z narysowanym przez kogoś symbolem przywołania i
cyrkiel. Zrobiłam z nich użytek.
Na
blat przede mną opadł Nepiren.
- Co ty wyprawiasz?! Odwołaj go! –
zaskrzeczała Naomi, ale natychmiast musiała skupić swoją uwagę z powrotem na
wężu, który nie dawał obrońcom ani chwili wytchnienia.
- Mmm, smakowity zapach. - zamruczał demon,
rozglądając się po klasie. – Tyle strachu…
Aż nie wiem kogo pierwszego zabić. Znaczy wiem…
Jego
wzrok padł na Hetsu. Który gwałtownie odsunął się od ławki. I napotkał ścianę.
- Wolno ci zabić tylko węża. – powiedziałam
stanowczo i odciągnęłam demona w przeciwległy kąt pomieszczenia.
- Niewykonalne. – odparł Nepiren, zakładając ręce za głowę – Augue nie czują strachu. Ochyda.
- W takim razie zamień nas w cień, do czasu aż
sami wymyślimy jak go zabić albo wąż zniknie. Potrafisz to zrobić? – rzuciłam.
- Jak mi pozwolisz kogoś zabić mogę spróbować.
– odparł chowaniec, szczerząc zęby.
Więc
to możliwe!
- Bez zabijania. – odparłam.
- W takim razie nie ma mowy. – stwierdził demon.
- Sprzeciwiasz mi się? – zapytałam.
- Chciałbym. – odparł chowaniec uśmiechając
się sarkastycznie, szybko jednak przybrał poważny wyraz twarzy - Ale prosisz o niemożliwe.
Chyba, że zadowala was kilkuminutowy odpoczynek. Nie mogę utrzymywać tylu istot
w cienistej formie dostatecznie długo. Chyba, że się pożywię.
- Wystarczy
nawet nieumarły. – dodał po chwili, zerkając na walczących – Jestem pewien, że widząc jej śmierć reszta
dzieciaków zemdleje ze strachu.
- O kim ty… mówisz? - spytałam, ale szybko
zdałam sobie sprawę o kogo chodzi, choć ta wiadomość musiała jeszcze do mnie dotrzeć. Tylko jedna osoba pasowała do opisu. – W każdym razie nie ma mowy! Żadnego zabijania!
Nepiren
zachichotał.
- Nie macie większego wyboru.
Katou opadł na ziemię, chwytając się za ranny bok. Pysk gada ociekał krwią.
Twoje opowiadanie strasznie wciąga! :D Masz niesamowity talent!
OdpowiedzUsuń