Pozbywszy się jednego z przeciwników wąż skierował swoją uwagę
na Naomi i Aro(jego brat ze zranioną dłonią nie był już skutecznym obrońcą). Nepiren
miał rację. Długo się nie utrzymają. Poza tym coś mówiło mi, że Katou potrzebuje
szybkiej pomocy medycznej – mocno krwawił i na dobrą nie wiedzieliśmy czy wąż
nie jest jadowity, choć ukąszony wcześniej Dage nie wykazywał by dokuczało mu
coś więcej niż bolesna rana.
- Zamień węża w cień.
– poleciłam, nagle wpadając na pewien pomysł. Nepiren wyraźnie stwierdził, że
nie jest w stanie utrzymać w cienistej formie kilku osób dłużej niż minutę. Z
samym wężem powinno to potrwać dłużej.
- Tsk. - syknął
demon, wyraźnie niezadowolony. - Jak
sobie chcesz. Ale wiedz, że nie utrzymam go tak dłużej niż kilka minut.
- Tyle wystarczy. – powiedziałam.
Już wiedziałam co robić. Katou wspominał wcześniej o przecięciu węża na pół. To
było wykonalne.
Naomi nagle straciła równowagę gdy gad którego miała zamiar
uderzyć przybrał niematerialną, na wpół przeźroczystą formę i zaczął szamotać
się po pomieszczeniu, bezskutecznie próbując kogoś zaatakować. Hetsu podbiegł
do Ketou i zajął się opatrywaniem jego rany.
- Co dalej? Masz około 5
minut. – powiedział demon a wyraz jego twarzy wskazywał na to, że utrzymanie
mirażu faktycznie sprawia mu trudność.
- Możesz przerwać to w
dowolnym momencie? – zapytałam.
- Kiedy chcę. Dopóki mam
siły, oczywiście.
- Poczekaj aż wąż
przeniknie ławkę albo krzesło. I przywróć mu materialność.
Szybko jednak okazało się, że demon nie ma najmniejszego
zamiaru przenikać przez przedmioty. Wystarczająco inteligentny by zrozumieć
nasz plan bądź po prostu przyzwyczajony do poruszania się w ziemskich realiach
omijał wszelkie przedmioty. Zaprzestał nawet prób ataku, nauczywszy się
zapewne, że nie jest w stanie zrobić nam krzywdy w swojej aktualnej formie.
Minuty mijały.
Nagle rozległ się głośny huk a z sufitu zaczęły spadać
gigantyczne fragmenty betonu. W klasie zapanował chaos. Wszyscy robili co mogli
by schować się przed spadającym gruzem. Ledwie można było cokolwiek dostrzec
przez pył, obejmujący całe pomieszczenie. Gdzieś za plecami usłyszałam:
- Ooops. Nie zupełnie o to mi chodziło.
Był to głos Yumi.
Gdy tylko pył opadł na tyle by dało się coś dostrzec wszyscy
odetchnęliśmy z ulgą. A raczej odetchnęlibyśmy, gdyby nie fakt, że każdy robił
co mógł by nie wdychać zbyt dużej ilości zanieczyszczonego powietrza.
Na środku pokoju, pod warstwą gruzu – a raczej zmieszane z nią
– leżało cielsko ogromnego węża. Jego oderwane głowa i ogon (i kilka innych
fragmentów) wiły się jeszcze przez moment a następnie wyparowały, zostawiając
po sobie pustą przestrzeń.
- Dobra robota! –
zawołałam, ściskając Yumi – Co zrobiłaś?
- Chciałam przywołać coś
użytecznego. I, tak jakby… przywołałam… Kboom?
Zza ramienia dziewczyny wyłonił się mały demon, o wyglądzie… bomby.
Idealnie okrągłej, błyszczącej fioletowej kuli, ze skrzydełkami i knotem.
- I ci się udało! –
zachichotałam. I zaraz zakrztusiłam się, w powietrzu wciąż unosiło się pełno
pyłu.
- Trzeba ich zabrać do
szpitala. – wykrztusił nasz doktor, pomagając Katou wstać. Szczęście, że
zdążył wcześniej prowizorycznie opatrzyć rany chłopaków. Byłoby źle gdyby
dostał się do nich pył.
Wyszliśmy na korytarz i ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych.
Nim jednak tam dotarliśmy drogę zagrodziła nam Shura.
- Dobra robota. Jestem
pewna, że Mephisto spodoba się to, jak sobie poradziliście. – stwierdziła
kobieta a jakby w odpowiedzi na te słowa z klasy wyłoniły się wcześniej zapewne
zupełnie przeźroczyste, teraz przyprószone szarym pyłem kule wielkości piłeczek
tenisowych i przeleciały nad naszymi głowami.
- Orby. – wyjaśniła
nauczycielka, w reakcji na nasze pytające spojrzenia. – Rejestrują i są w stanie odtworzyć wydarzenia których były świadkiem.
Kule zamigotały różnymi a w ich wnętrzach dostrzegłam zarysy
klasy w której wcześniej byliśmy. Już wiem skąd wziął się mit o
przepowiadających przyszłość szklanych kulach. Orby wyglądały niemal dokładnie
tak, jak kule wróżbitów na filmach. Tyle, że unosiły się w powietrzu i – choć tego
mogłam się tylko domyślać bo zabrudzona powierzchnia i kąt pod jakim patrzyłam
nie pozwalały na dokładniejsze przyjrzenie się – pokazywały przeszłość, nie
przyszłość.
- Więc to jednak był
egzamin. - odetchnęłam z ulgą a Shura posłała mi porozumiewawcze spojrzenie
jednak nie odezwała się ani słowem.
Prowadzeni przez nauczycielkę opuściliśmy akademik tylko po
to, by odkryć, że pod drzwiami czeka na nas długa, różowa limuzyna.
- Uznałam, że może
przydać wam się transport do szpitala. – powiedziała kobieta.
- Nie ma jakiegoś
klucza, czy coś? Ta ręka mnie masakrycznie boli… – mruknął
Dage, a ja zgodziłam się z nim w myślach. Skoro mogliśmy dostać się do szkoły z
dowolnych drzwi powinna istnieć podobna droga do szpitala. Misje egzorcystów są
niezaprzeczalnie niebezpieczne i zapewne w wielu sytuacjach momentalna pomoc
medyczna to sprawa życia i śmierci.
- Oczywiście. Nawet mam tu
jeden z nich. - zachichotała psorka,
wymachując pękiem kluczy. – Ale nie mogę
sobie odmówić przejażdżki takim cackiem jak mam okazję.
Zauważyłam jednak, że gdy Dage zaczął gramolić do auta Shura
odwróciła się z lekko naburmuszonym wyrazem twarzy i mruknęła pod nosem coś o
pożyczeniu bez proszenia. Coś mi mówiło, że nie poinformowała dyrektora (nie
trudno było zgadnąć kto jest właścicielem pojazdu), że zamierza użyć jego limuzyny.
W drodze do kampusowego centrum medycznego towarzyszyły nam
rozmowy: Naomi omawiała z Aro i Dagiem ich taktykę walki a Yumi szczebiotała
coś o tym, że praktycznie za każdym razem gdy przywołuje Chowańca wychodzi coś
innego i nigdy nie wie czego się spodziewać chyba, ze bardzo się skupi ale, że
taki stan rzeczy bardzo jej się podoba bo może w ten sposób poznać wiele
róznych demonów..
Wszyscy jednak ucichli gdy pomagający nauczycielce przy Katou Hetsu
rzucił pytanie:
- Co z drugą klasą? Pani
tam była jako jeden z opiekunów, prawda? Profesor Ashida nic nam nie potrafił
powiedzieć…
- Oh. – mruknęła
kobieta, uśmiechając się pod nosem, po czym zaczęła opowiadać, tonem jakby nie
stało się nic specjalnego. – Podczas
treningu przeszkodził nam Amaimon. Dyrektor szybko pojawił się na miejscu i
zdołał opanować sytuację więc nikt nie odniósł większych obrażeń niż wy tutaj.
- A ten niebieski
płomień? – wtrącił Katou, a wysiłek sprawił, że syknął z bólu. – Nie słyszałem, żeby jakikolwiek demon poza
Szatanem dysponował taką mocą.
- Tak było. Do niedawna.
– odparła Shura a oczy jej się zaświeciły – Sądzę jednak, że najlepiej będzie jak zapytasz o szczegóły swoich
kolegów. Nie chcę się mieszać w wasze sprawy.
Zauważyłam, że nauczycielka wywarła nacisk na słowa „kolegów”
i „wasze”. Nie byłam zaskoczona. Bez wątpienia w sprawę zamieszany był Rin a
naprawdę ciężko było mi wyobrazić sobie sposób by przy tak ogromnym pożarze
nikt nie zdał sobie sprawy, że chłopak ma z tym związek. Po tym stwierdzeniu
kobiety nie miałam już praktycznie żadnych wątpliwości – koledzy Rina już
wiedzą a wkrótce dowie się również moja grupa. Nie ma mowy by ktoś tak
dociekliwy jak Katou czy przysłuchująca się rozmowie z uwagą Naomi nie wypytali
seniorów przy najbliższej nadarzającej się okazji. Pobladłam.
- Jesteśmy na miejscu. –
odezwał się kierowca, zatrzymując auto.
Grupa opuściła jeden po drugim limuzynę, udając się w stronę
drzwi centrum medycznego. Już podnosiłam się z miejsca by podążyć za Yumi lecz
nauczycielka zatrzymała mnie i pokiwała głową na „nie”, dając mi znak, bym
zaczekała.
- Idźcie. Raczej nie
potrzebujecie niani. – zachichotała w odpowiedzi na pytające spojrzenie
Naomi a gdy wszyscy już opuścili auto i oddalili się na bezpieczną odległość
powiedziała, nagle przybierając poważny ton głosu:
- Rin Okumura pokazał co
w nim siedzi. Na oczach kolegów stracił nad sobą panowanie. Nie. Nie zrobił
nikomu krzywdy. – dodała szybko, widząc moją zaniepokojoną minę – Ale jego zdolności nie są już tajemnicą.
Właśnie kończy się zebranie nauczycieli w tej sprawie a to kiedy twoi koledzy
usłyszą sprawozdanie drugoklasistów jest tylko kwestią czasu. Też są w szpitalu.
Chyba rozumiesz co to oznacza?
- Co z nim będzie? – spytałam
drżącym głosem.
- Z Rinem? Zdaniem
Mephisto - A przynajmniej to wersja którą dyrektor przekazał Radzie - chłopak
ma za zadanie posłużyć jako broń przeciwko Szatanowi więc pozwolili mu żyć.
Pytam czy wiesz co to oznacza dla ciebie.
Zastanowiłam się. Podobieństwo moje i Rina było niezaprzeczalne.
A on pokazał, że nie jest nie tylko demonem (w połowie, ale wątpię by uczniom i
nauczycielom robiło to większa różnicę) ale dysponuje również jedną z
najgroźniejszych mocy w świecie demonów. Mocą samego Szatana.
- Wszyscy domyślą się,
że nie jestem człowiekiem. I będą się zastanawiać… - głos utkwił mi w
gardle. Nie miałam pojęcia jak ubrać w słowa mętlik szalejący mi w głowie: Rin
użył płomieni Szatana? Więc jaką ona ma moc? Czy nie odstawi podobnego numeru…
- Mephisto kazał ci
przekazać, że od dziś decyzja czy ujawnić informację o twojej mocy należy tylko
do ciebie. Możesz zrobić jak uważasz. Miej jednak na uwadze, że jeżeli
zdecydujesz się ujawnić dyrektor będzie zmuszony przedstawić cię Radzie jako
kolejny element jego planu mającego na celu pokonania Szatana. „Wybierz
mądrze.” odparła nauczycielka, po czym zmieniła ton głosu na bardziej sobie
naturalny a na jej twarz powrócił uśmiech. –
Swoją drogą zaskakuje mnie twój upór. Byłam pewna, że się zdradzisz podczas „egzaminu”.